8 listopada 2024

loader

Tam lepiej nie chorować

Polscy pacjenci skazani są na wędrowanie z województwa do województwa w poszukiwaniu lekarzy odpowiednich specjalności.

Od ubiegłego roku widać wyraźne oznaki załamywania się systemu publicznej opieki zdrowotnej w Polsce.
Najlepszym – a raczej najgorszym – tego przejawem jest brak dostępu do części świadczeń medycznych, jakie należą się pacjentom korzystającym z uspołecznionej służby zdrowia.

Najlepiej tam, gdzie KGHM

Przykładów z różnych województw można niestety podać bardzo wiele. Między innymi, w 2016 r, nie było szans na szpitalne leczenie alergii w województwach Lubuskim, Opolskim, Świętokrzyskim, Warmińsko-Mazurskim, Wielkopolskim.
Diabetycy nie mogli liczyć na konieczną hospitalizację w Lubuskim, Podkarpackim i Świętokrzyskim.
Ci, których czekała operacja klatki piersiowej mieli pecha jeśli przyszło im mieszkać w Opolskim. Ci co wymagali pilnych zabiegów z zakresu chirurgii szczękowo-twarzowej – w Świętokrzyskim, z gastroenterologii – w Lubuskim.
Dzieci chorujące na płuca nie mogły dostać się do publicznych szpitali w w Lubuskim, Podkarpackim, Świętokrzyskim, Warmińsko-Mazurskim. Dzieci cierpiące na choroby zakaźne – w Kujawsko-Pomorskim, Lubuskim, Mazowieckim, Opolskim, Podkarpackim, Śląskim, Świętokrzyskim i Zachodniopomorskim OW.
Nieustannie wydłużał się też czas oczekiwania na wyjazd do sanatoriów uzdrowiskowych. Na koniec grudnia 2016 r. na potwierdzenie skierowania oczekiwało ponad 725 tys. osób, czyli o ponad 11 proc. więcej niż w 2015 r. oraz aż o 63 proc. więcej niż w 2010 r
W sumie, tylko na terenie woj. Dolnośląskiego zapewniono pacjentom, małym i dorosłym, pełny dostęp do świadczeń.

Gdy brakuje lekarzy

Nieco lepiej było z ambulatoryjną opieką specjalistyczną świadczoną w przychodniach. W tej, dziedzinie dostęp do wszystkich świadczeń zapewniono w sześciu województwach: Dolnośląskim, Małopolskim, Mazowieckim, Podlaskim, Śląskim i Świętokrzyskim.
Poważne problemy występowały jednak jeśli chodzi o hepatologię, immunologię, leczenie osteoporozy, okulistykę i diabetologię dla dzieci, badania echokardiograficzne płodu.
Ta zapaść w publicznej służbie zdrowia wynika przede wszystkim z braku lekarzy, na co nic nie umie zaradzić obecna ekipa rządząca.
„Na terenie działania części oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia w ogóle nie było lekarzy określonych specjalności” – stwierdza Najwyższa Izba Kontroli.

Kogo najbardziej brakuje

Brakowało na przykład lekarzy-specjalistów chorób płuc dzieci w Dolnośląskim, Lubuskim, Łódzkim, Opolskim, Podkarpackim, Pomorskim, Świętokrzyskim, Warmińsko-Mazurskim, Wielkopolskim, Zachodniopomorskim.
Specjalistów z zakresu immunologii klinicznej nie było w Lubuskim, Opolskim, Podkarpackim, Zachodniopomorskim.
Endokrynologów i diabetologów dziecięcych – w Kujawsko-Pomorskim, Lubuskim, Łódzkim i Warmińsko-Mazurskim
Otolaryngologów dziecięcych – w Opolskim, Świętokrzyskim, Zachodniopomorskim.
Chirurgów plastycznych – w Opolskim.
Jeszcze w 2015 r. Narodowy Fundusz Zdrowia rozpoczął przeprowadzanie postępowań uzupełniających, które miały na celu poprawę dostępu do świadczeń zdrowotnych.
Przyszły jednak wybory, wygrane przez Prawo i Sprawiedliwość – i inne sprawy stały się ważniejsze od zdrowia obywateli.

trybuna.info

Poprzedni

9 dni do Wigilii

Następny

Czy nowy rząd rozkręci eksport?