30 listopada 2024

loader

A jednak intelektualista

fot. Instytut Zamoyskiego

„Uważają mnie za trudnego. Wiem o tym: każę im myśleć” – takim mottem z Vittorio Alfieriego opatrzył Stanisław Brzozowski opatrzył „Legendę Młodej Polski”, a w „Pamiętniku” stwierdzał: „żądają od książki, by była podręcznikiem; ja żądam od mojej tego właśnie, aby nie można jej było streszczać, aby nie dawała ona wyników, ale budziła procesy duchowe w pewien sposób zorientowane”.

Z kolei Bohdan Suchodolski napisał o Brzozowskim, że „książki jego miały dowodzić – miały działać. Dlatego są przesiąknięte na wskroś duchem walki i polemiki; styl ich tętni namiętnością oburzenia i patosem wezwań; myśli stają się rozkazami, teorie i poglądy nabierają charakteru mitów, których nie należy pojmować intelektualistycznie”. Cytuje to w swoim wstępie autor wyboru pism Brzozowskiego z lat 1909-1911 „Wiara” Maciej Urbanowski.

A jednak był Brzozowski na wskroś intelektualistą i próba Suchodolskiego zrobienia z niego antyintelektualnego mitotwórcy niezupełnie jest trafna, choć żarliwość emocjonalna twórcy „Legendy Młodej Polski” do pewnego stopnia to uzasadnia. Zauważa to też autor posłowia do tomu „Wiara”, wydanego przez Instytut Zamoyskiego, Krzysztof Tyszka-Drozdowski, gdy pisze, iż „ton jego pism budzi egzaltację. Jego zamiarem nie było jednak dostarczenie intelektualnych bodźców – krytykował jałowe podejście do kultury, które sprowadza się do jej indywidualnej konsumpcji – lecz stworzenie pewnej atmosfery moralnej, z której wyrasta myśl. 

Ta, by naprawdę oddziałała na świat, musi być czymś potężniejszym od logiki, nie tracąc przy tym realizmu. Dzieło Brzozowskiego to próba zmuszenia Polaków, by zbudowali własną wiarę w przyszłość”. Doprawdy, ten upór by nie zobaczyć w Brzozowskim myśliciela i intelektualisty, tylko emocjonalnego herolda i proroka polskości jest doprawdy paradna i niestety bardzo polska w jej antyintelektualizmie. Gdy tylko pojawia się filozof, ktoś kto myśli, zamiast tylko „czuć”, zaraz pojawia się opór, zastrzeżenia, jakby myślenie było występkiem. Bardzo to polskie. 

A przecież sam Brzozowski napisał w cytowanym na początku zdaniu, że „chce żeby jego książki nie można było streszczać”, czyli żeby nie dostarczała ułatwień, gotowców, żeby nie była brewiarzem, instrukcją, zestawem wskazówek i pouczeń, lecz by „budziła procesy „duchowe”, a „duchowe” znaczy tu „intelektualne”, a nie „moralne”. 

To tyle co do zasad myślenia o Brzozowskim. Tom „Wiara” wbrew swojemu brzmieniu nie dotyczy wiary religijnej, choć zawiera dwa teksty osnute wokół religii: o modernizmie katolickim i o kardynale Newmanie. Jest także o „Polsce zdziecinniałej”, o „Naszym „ja” i historii”, szkice o Wyspiańskim, Alfredzie Loisy, Maurycym Barrés i Mochnackim, o literaturze rosyjskiej. 

Szczęśliwie na tylnej stronie okładki tego bardzo cennego tomu określony jest Brzozowski jako „jeden z najważniejszych polskich myślicieli początku XX wieku i „prekursorem kluczowych dla nowoczesności koncepcji intelektualnych”. Uff! 

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Serbia Strong

Następny

Niepewność i osaczenie