„Głównym bohaterem „Umiłowania ojczyzny” jest przystojny porucznik w Gwardii Cesarskiej, którego towarzysze broni utrzymywali w niewiedzy o spisku przez wzgląd na to, że się niedawno ożenił. Wczesnym rankiem (…) porucznik zostaje wezwany do pałacu (…) i nie ma go przez dwa dni.
Gdy wraca wieczorem (…) wraca, mówi swojej młodej żonie Reiko, że postanowił się raczej zabić, niż dołączyć (…) do ataku przeciwko swoim kolegom oficerom, których ogłoszono rebeliantami. Reiko wyraża pragnienie śmierci razem z mężem, na co porucznik przystaje. Oczyszcza się w kąpieli. Para kocha się po raz ostatni. Następnie gdy Reiko się przygląda, porucznik wypruwa sobie wnętrzności. Reiko całuje martwego męża na pożegnanie, siada naprzeciw niego i podrzyna sobie gardło sztyletem”. Ten fragment opowiadania „Umiłowanie ojczyzny” można potraktować jako „pars pro toto”, esencję światopoglądu i psychiki jego autora, Yukio Mishimy (1925-1970), wybitnego pisarza japońskiego, którego fanatyczny japoński, mistyczny nacjonalizm i fascynacja śmiercią doprowadziły do samobójczej śmierci przez seppuku na dachu koszar wojskowych. Mishima, w młodości miłośnik kultury antycznej, w szczególności greckiej, „nawrócił się” po II wojnie światowej, po klęsce faszystowskiej Japonii, na fanatyczny samurajski militaryzm i do ostateczności zabsolutyzowane „miłość ojczyzny i honoru”.
Stał się tym samym spadkobiercą faszystowskich „rycerzy Bushido”, ale nawiązał także do XIX-wiecznej tradycji cesarskich męczenników spod znaku Związku Boskiego Wiatru. Było to stronnictwo samurajów przerażonych przebudową uświęconych instytucji, które na modłę zachodnią przeprowadzał nowy rząd po restauracji Meji w 1868 roku. Jako grupa nie chcieli mieć nic wspólnego z Zachodem – mieli zwyczaj podnoszenia banknotów pałeczkami (…)”.
Ci skrajni antyokcydentaliści tym różnią się od dzisiejszych, że ci współcześni chętnie biorą z Zachodu pieniądze i to gołymi dłońmi. Klęskę wznieconej rewolty przeciw modernistycznemu rządowi w Tokio uwieńczyli zbiorowym seppuku. Mishima odziedziczył po nich fanatyczny, zamknięty, totalnie zabsolutyzowany patriotyzm-nacjonalizm, przedkładający patologicznie pojmowaną miłość tradycji japońskiej ponad wszystko łącznie z życiem. U Mishimy łączyło się to z fascynacją śmiercią mającą w sobie coś w mrocznego erotyzmu, silnie zabarwionego, co znamienne, homoseksualizmem.
John Nathan, amerykański profesor literatury japońskiej, krytyk i tłumacz napisał biografię Mishimy nie tylko zza biurka, nie tylko „z biblioteki”, ale „z pierwszej ręki” – był wieloletnim przyjacielem pisarza. Jego dzieło ma więc podwójną wagę – teoretyczną i egzystencjalną. Rzecz jest bogato udokumentowana i świetnie napisana, dotykająca wszelkich zakamarków życia Mishimy. Mocno rozbudowany jest wątek jego stosunku do swoich celów i ambicji pisarskich, pokazany na lakonicznie zarysowanym tle japońskiego życia literackiego, które oparte jest na innych niż europejskie zasadach. W Japonii niemal nie występuje system zamawiania, kontraktowania książek przez wydawców u pisarzy, a wstępna selekcja, obejmująca wszystkich autorów, odbywa się na łamach pism literackich, co sprawia, że nie ma nie zdarzają się tam tzw. niespodziewane objawienia talentów, znane nam z Europy, Polski czy USA. Co znamienne i nieco paradoksalne, mimo swojej nacjonalistycznej i militarystycznej monomanii, był bardzo drażliwy na tle oceny jego twórczości. Przez lata zaliczano go do nieoficjalnych kandydatów do Literackiej Nagrody Nobla, co wobec nieprzyznania mu jej, wywoływało w nim bolesne rozczarowanie i poczucie upokorzenia. Nathan sugeruje nawet, że mogło to być jednym z powodów, dla których popełnił samobójstwo. Jeśli tak było, to do cech tego bojownika trzeba dodać patologiczną niecierpliwość i narcyzm, jako że rozstał się z życiem w wieku zaledwie 45 lat. Niezależnie od antypatycznych cech niedoszłego noblisty, jego amerykańska biografia, jedyna poza japońska, przynosi lekturę wyśmienitą.