2 grudnia 2024

loader

Milczenie katedry i lenistwo Sierakowskiego

fot. krytyka polityczna

Namysłu godne jest już samo zjawisko, które odznacza się tym, że – przynajmniej w Polsce – głównie młodzi konserwatyści i tradycjonaliści wydają książki, podejmując syntetyczne próby zrozumienia współczesnej rzeczywistości i „wymierzenia” – by sparafrazować Conrada – „sprawiedliwości widzialnemu światu”.

Młodzi ludzie o poglądach lewicowych czy liberalnych (w sensie światopoglądowym) książek na ogół nie piszą i nie publikują. Jaka jest tego przyczyna? Czy młodzi konserwatyści wierzą jeszcze w możliwość naprawy tego świata i stąd ich krytyka i formułowane recepty, a młodzi lewicowcy nie mają już takich złudzeń i wiary w utopie? Jeśli tak, to byłoby to paradoksem, jako że historyczny, cywilizacyjny pesymizm oraz sceptycyzm co do możliwości poprawy natury człowieka jest nieodłącznym atrybutem właśnie klasycznego konserwatyzmu, a wiara w lepszą przyszłość i lepsze społeczeństwo – historycznym znamieniem lewicowości i socjalizmu.

Gdyby więc ktoś przypadkiem zarzucił mi, że na łamach lewicowej gazety promuję prawicowych, konserwatywnych autorów, to odpowiedziałbym: gdzie są te nowe lewicowe książki polskich autorów? Pokażcie mi je, to o nich napiszę. Bo jeśli macie na myśli choćby Jana Sowę czy Sławomira Sierakowskiego, to oni już mają swoje lata, a poza tym pierwszy poprzestał na jednej książce, a drugi nie napisał żadnej. Czasem coś opublikuje Piotr Szumlewicz, ale on też nie jest już młodzikiem. W każdym razie problemu nadprodukcji piśmienniczej po lewej stronie nie ma.

Jan Maciejewski zebrał sporo ponad sto trzydzieści swoich felietonów pisanych na łamach różnych pism. Ułożone w całość tworzą autorski obraz schorzeń, idiotyzmów, absurdów, skaz i dramatów współczesnego świata. Podziw budzi rozległe spektrum zagadnień podejmowanych przez Maciejewskiego – od uwag o małżeństwie, debilizmów uprawianych na instagramie i przez sprawozdawców sportowych na różnych sportowych kanałach telewizyjnych, o blokowiskach z wielkiej płyty, o współczesnym kiczu, po metafizyczne rozważania wokół pożaru katedry Notre Dame w Paryżu (tytułowe „Milczenie katedry”) i rozmaite passusy teologiczne. Nie sposób tych felietonów objąć innym wspólnym mianownikiem niż ten, któremu na imię: nasz migotliwy, ale pieski i schodzący na psy świat, choć po prawdzie – czy kiedykolwiek był on lepszy, czy też to tylko naiwne złudzenia każą niektórym w to wierzyć?

Tym, w formę felietonową ubranym, poważnym zagadnieniom podejmowanym przez Maciejewskiego towarzyszy w tle refren, sugerujący, że przyczyną schorzeń współczesności jest zatrata zmysłu i uczuć metafizycznych, upadek autorytetu religii, porzucenie wiary w Boga i tradycyjne wartości, etc. To melodia, którą możemy usłyszeć w wykonaniu wielu, o ile nie większości autorów identyfikujących się ze światem „konserwatywnych wartości” i która mnie osobiście nie przekonuje, nie tylko dlatego, że jestem ateistą.

Historia uczy bowiem, że nigdy i nigdzie religia nie tylko nie chroniła ludzi i zwierząt przed złem świata, ale zwyczajnie generowała inne odmiany zła. Zatem hasło „w religii ratunek świata” jest wyrazem nie mniej złudnej utopii niż wiara w to, że przeszłość była istotnie lepsza od teraźniejszości. Nie zmienia to faktu, że obserwacje i wynikające z nich diagnozy zawarte w felietonach Maciejewskiego są wytworem ciekawego, spostrzegawczego, wnikliwego umysłu, a przez to same w sobie wartościowe, warte lektury i pouczające, pomimo tego, że ich autor urodził się na samym progu naszej epoki (1990) i brak mu doświadczenia tego, co wydarzyło się wcześniej.

Tom uzupełnia czternaście portretów, szkiców poświęconych wybitnym postaciom świata kultury i myśli, m.in. Milanowi Kunderze, izraelskiemu filozofowi Yuvalovi Noahowi Harrariemu, prorokowi nowej religii „boskości ludzkiego zwierzęcia”, Andrzejowi Żuławskiemu, pianistce radzieckiej Marii Judinie, która odważyła się wysłać Stalinowi list „dziękczynny” z niemiłymi słowami, Giorgio Agambenowi, Jeanowi Raspail, guru francuskiej, tradycjonalnej prawicy, Sandorowi Marai i innym.

To portrety niebanalne, nie szablonowe, pokazujące te postacie jako ważnych reprezentantów koronnych zjawisk współczesnego świata. Czytajcie młodych tradycjonalistów, skoro, poza nielicznymi wyjątkami, progresywiści, lewicowcy nie piszą książek i wydają się niepiśmienni lub leniwi, jak ich guru – Sławomir Sierakowski.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Wraca Sziget Festival

Następny

MKOl bez zmian wobec Rosji i BIałorusi