1 grudnia 2024

loader

O lewicowym myśleniu Andrzeja Mencwela

Pamiątkowe księgi jubileuszowe poświęcone wybitnym uczonym przez ich uczniów i współpracowników nie zawsze są interesującymi lekturami, zwłaszcza gdy tworzą zbiór tekstów kurtuazyjnych i hagiograficznych w stosunku do jubilata lub słabo związanych z obszarem jego intelektualnych, naukowych zainteresowań.

Redaktorzy „Splotów kultury”, blisko 700-stronicowej księgi pamiątkowej dedykowanej profesorowi Andrzejowi Mencwelowi (rocznik 1940), wybitnemu humaniście, autorowi m.in. „Stanisława Brzozowskiego. Kształtowania myśli krytycznej” (1976), „Spoiwa. Refleksji krytycznych” (1983), „Etosu lewicy. Eseju o narodzinach kulturalizmu polskiego” (1990), „Przedwiośnia czy potopu. Studium postaw polskich w XX wieku” (1997), „Wyobraźni antropologicznej” (2006), „Rodzinnej Europy po raz pierwszy” (2009) „Stanisława Brzozowskiego. Postawy krytycznej. XX wiek” (2014) – szczęśliwie uniknęli większości raf związanych z tego rodzaju edycjami, także dzięki interesującej graficznie formie edycji, co jest zapewne nie pierwszoplanowe, acz nie do pogardzenia.
Andrzej Mencwel jest mistrzem żywej humanistycznej rozmowy i ta jego cecha wyraźnie odcisnęła się na zawartości „Splotów”, będących zbiorem blisko czterdziestu esejów obejmujących bardzo szerokie spectrum zainteresowań humanistycznych.
Są one połączone generalnym wspólnym mianownikiem, jakim wydaje się być ta właśnie kulturalistyczna, a zarazem międzydyscyplinarna optyka spojrzenia Mencwela na historię, na dzieje inteligencji polskiej, na antropologię, zagadnienia socjologiczne, ideologię i politykę, literaturoznawstwo i na inne jeszcze, liczne obszary badań, która od wielu lat jest znakiem firmowym refleksji A. Mencwela.
Jak zwrócił uwagę autor jednego z tekstów wstępnych do „Splotów kultury”,” Paweł Rodak, „kultura oznacza dla niego zarówno sferę myślenia, wartości i idei (…), jak i sferę codziennych zachowań czy wyglądów (na przykład półek księgarskich i wnętrz mieszkalnych). Mencwel, jak nikt inny, potrafi przechodzić od opisu wyglądu osiedlowej uliczki i okalającego ją trawnika, do analizy twórczości Żeromskiego, Dąbrowskiej czy Gombrowicza, a od nich do diagnoz dotyczących zjawisk zachodzących w polskiej kulturze i polskim społeczeństwie”.
Kulturalizm w ujęciu Mencwela jest przede wszystkim „opowiedzeniem się po stronie „bytu tworzonego” w opozycji do „bytu gotowego” czyli postawieniem ludzkiej pracy i twórczości jako nadrzędnej kategorii „społeczeństwo twórczej”, której to idei pierwotnym inspiratorem był Stanisław Brzozowski.
Podobnie jak dla twórcy „Legendy Młodej Polski”, także dla Mencwela kultura jest centralnym zagadnieniem ludzkiej działalności.
Sam Mencwel, który kierował zespołem naukowym badającym obszar kulturologii polskiej, m.in. poprzez egzegezę biografii szeregu wybitnych postaci od Abramowskiego i Brzozowskiego poprzez Witkacego, Malinowskiego, Ingardena, Gombrowicza, Ossowskiego, Strzeleckiego po Miłosza, Kołakowskiego czy Herberta, napisał, że w centrum wszystkich tych prac wielkich i wybitnych twórców naszej kultury (…) znajduje się kultura pojmowana jako rzeczywistość swoiście ludzka i jako swoista ludzka ekspresja, odniesiona do kreujących ją podmiotów, relatywizowana w ten sposób historycznie i społecznie, lecz antropologicznie uniwersalna”.
„Książka ta projektuje pewną całość, choć pisana była w cząstkach” – tym wskazaniem pochodzącym od samego Andrzeja Mencwela z jego „Wyobraźni antropologicznej” kierowali się też autorzy i choć istotnie „Sploty kultury” są całością, to składające się na nią cząstki są tak odległego autoramentu, jak obraz Francji potermidoriańskiej w eseju Bronisława Baczko („Zwrot kulturowy roku III”), dzieje kliniki św. Rocha z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie jako soczewkowy obraz przemian i meandrów polityczno-kulturowych w polskich dziejach dwóch ostatnich stuleci w szkicu Igora Piotrowskiego „Ładna klinika Roch. Gawęda przestrzenna”, antropologia komunizmu w szkicu Anny Grębeckiej, polskie kalwarie, którymi zajął się Marek Prejs, czy skandynawskie inspiracje twórczości Marii Dąbrowskiej. Prawdziwą, godną uznania spejalnością grona redaktorskiego „Splotów kultury” jest to, że ta kalejdoskopowa, wielobarwna mieszanka nie razi eklektyzmem, o co w takich okolicznościach nietrudno, lecz daje prospekt autentycznej spoistości, której zdaje się patronować z dala jubileuszowy adresat księgi, humanista o rozległych, a zarazem koherentnych zainteresowaniach badawczych.
Część zatytułowaną „Kultura i historia” otwiera esej Krzysztofa Pomiana „Narodziny i przemiany dziedzictwa europejskiego”. Puentą tego tekstu jest pytanie „czy dziedzictwo europejskie jest nadal zastrzeżone dla elit?” i konkluzja autora wyrażająca się w pozostawieniu tego pytania w zawieszeniu.
Jest to ważne pytanie, zwłaszcza w eseju otwierającym zbiór, ponieważ implikuje pytanie, czy cały ten obszar kulturalistyczny, który stanowi tworzywo „Splotów kultury” można uznać – choćby przy założeniu pewnego kredytu w postaci taryfy ulgowej w stosunku do nazbyt optymistycznych uogólnień – za duchową ojczyznę wszystkich Europejczyków czy też jest to nadal tylko idealistyczny projekt, jedna z odmian utopii stanowiących ostatnimi czasy dość częsty przedmiot humanistycznych refleksji, choćby w pracach Bronisława Baczko (także pierwsze polskie wydanie „Socjalizmu. Utopii u władzy” Zygmunta Baumana, które ukazało si nakładem Krytyki Politycznej świadczy o nawrocie zainteresowania fenomenem utopii).
Do najbardziej smakowitych cząstek tego rozdziału wypada zaliczyć „dzierżyńskiadę” autorstwa profesora Michała Głowińskiego, w której tytule – „Sprawa Dzierżyńskiego” – można doczytać się (aczkolwiek rzecz jasna nie wiadomo czy taka była intencja autora) finezyjnej, ironizującej asocjacji z frazą: „sprawa Brzozowskiego”, a być może i frazą z tytułu dramatu Przybyszewskiej „Sprawa Dantona”.
W bliskie Andrzejowi Mencwelowi zainteresowania materialną warstwą kultury błyskotliwie wpisuje się esej Małgorzaty Litwinowicz-Droździel, „Ludzie i rzeczy. Wizytacje”, w którym wędrujemy krainą przedmiotów, rzeczy jako współbohaterów (obok postaci) w takich egzemplifikacjach prozy realistycznej XIX wieku jak „Lalka” Prusa, „Ziemia Obiecana” Reymonta czy powieści Emila Zoli. W tle tego eseju pobrzękują też odgłosy dochodzące od „Pasaży” Waltera Benjamina. W drugiej części „Splotów”, poświęconej „Kulturze i „Kulturze”, autor „Inteligencji polskiej” Jerzy Jedlicki omawia jej etos, Marta Wyka „Trzy sprawy przed sądem publicznym” (Wilde, Dreyfus, Brzozowski)”, a Leszek Szaruga („Czeska lekcja”), wychodząc od doświadczeń niepokornych czeskich pisarzy w dobie Praskiej Wiosny dokonał zestawienia dwóch modeli kultury: polskiego modelu kultury walki i czeskiego modelu kultury gry i zabawy.
Część trzecia poświęcona jest kulturom Europy Środkowej i Wschodniej, w tym kwestiom litewskim i sprawie Kosowa. Robert Traba zastanawia się „po co czytać odkurzone klasyki?” i na przykładzie refleksji z lektury „Na tropach Smętka” Wańkowicza daje wzorcowy przykład pożytków z takiego czytania. Tytułowe zaś pytanie ze szkicu Nicole Dołowy-Rybińskiej „Jakiej wielokulturowości potrzebują Polacy?” jest tyleż zasadne w obliczu narastającej fali imigracyjnej, co oczywiste w obliczu nieuchronności tego procesu. (autorka stawia przecież pytanie nie „czy”, lecz „jakiej”).
Ostatnią część „Splotów” poświęconą „Kulturze i antropologii”, w skład którego wchodzą m.in. szkic o starożytnym odpowiedniku Marshala Mc Luhana imieniem Alkidamas, o „odsłanianiu „kobiety Wschodu” jako egzemplifikacji „społecznej historii spojrzenia”, a także pasjonujący esej Roberta Kulmińskiego o tym, co dzieje się z czasem w naszej cywilizacji – wieńczy pełne emocji studium Mariana Pilota o gryzmołach, bazgrołach i bohomazach czyli o fenomenie grafitti i o tym, co z tego fenomenu wynika. Wieńczy być może nieprzypadkowo, jako że również wpisuje się w ów tak fascynujący Andrzeja Mencwela splot duchowego i materialnego pierwiastka kultury.
Warto czytać rozprawy, szkice i eseje Andrzeja Mencwela. Jest on, o czym rzadko mówi się wprost nie tylko jednym z najwybitniejszych współczesnych myślicieli polskich, ale także wybitnym myślicielem intelektualnej lewicy polskiej. Szkoda, że czynna, polityczna lewica prawie nie korzysta z jego dorobku.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Spadek po „Faraonie”

Następny

48 godzin sport