Książka Katarzyny Wężyk datą swego ukazania wpisała się idealnie w okoliczności miejsca i czasu. Kolejny ostry konflikt o prawo do aborcji w Plsce ponad rok temu znów rozpalił opinię publiczną. Stało się to po niesławnym wyroku tzw. Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej z 22 października 2020 roku, który radykalnie zredukował i tak bardzo restrykcyjne prawo do aborcji, ustanowione 25 stycznia 1993 roku (to już prawie 29 lat!).
Ponura nowość sytuacji polega na tym, że w niezbyt wiele czasu upłynęło od 22 października, gdy fanatycy spod znaku Kai Godek, Mariusza Dzierżawskiego i pisowskiego posła Bartłomieja Wróblewskiego rozpoczęli atak na resztki prawa (choć na ogół de facto tylko formalnego) do aborcji pod szczególnymi warunkami.
Po książkach: Agnieszki Graff, „Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym” (2001 i 2021 – drugie wydanie także okazało się bardzo na czasie) i Kazimiery Szczuki („Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji” (2004) oraz „Duża książka o aborcji” (2011), napisana wspólnie z Katarzyną Bratkowską – „Aborcja jest”, to kolejna napisana przez kobietę książka o jednej z najbardziej dramatycznych kwestii wstrząsających III Rzeczpospolitą od jej zarania w 1989 roku.
Dramatyzm wynikający z drakońskiego zakazu aborcji w Polsce i zatruwająca życie społeczne atmosfera wokół niego sprawiają, że nie jest łatwo, pisząc taką książkę jak „Aborcja jest”, dokonać wyboru wątku wyjściowego. Mógłby nim być n.p. wątek związany z uchwaleniem przez Sejm PRL w kwietniu 1956 roku ustawy liberalizującej prawo do aborcji, dającej kobietom możliwość poddania się jej na życzenie, po spełnieniu kilku warunków.
„Ustawa przechodzi przy pięciu głosach sprzeciwu – napisała Wężyk – Kardynał Wyszyński nazywa ją „śmiercią narodu” i „potwornością”. Polki, nie kryje, go zawiodły: wypowiedziały się przeciwko własnemu posłannictwu, przyrodzonemu i narodowemu. „Odsłonione zostały tak głębokie rany moralne naszego świata kobiecego, że sami doznaliśmy niemal wstrząsu pod obuchem tego moralnego odkrycia. Właściwie to kobiety doprowadziły do zwycięstwa zasady śmierci nad zasadą obrony życia; te kobiety, które my uważamy za podporę Kościoła w Polsce”. Kardynał uznaje, że rodaczkom, „które chcą zaprzeczyć powołaniu swemu – „matek żyjących”, należy postawić za wzór Matkę Najczystszą”.
Wróćmy jednak do wątku wyjściowego wybranego przez autorkę. Chodzi o projekt „Zatrzymaj aborcję”, zakładający całkowitą delegalizację aborcji, złożony w Sejmie przez grupę Kai Godek i skierowany na prawie dwa i pół roku do sejmowej „zamrażarki”. To jedna z kilkunastu co najmniej inicjatyw antyaborcyjnych fanatyków od czasu uchwalenia i tak bardzo restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku. Wiosną 2018 roku dochodzi do burzliwej debaty nad projektem, projekt upada. W kilku rozdziałach autorka zarysowuje skrótowo historię antykoncepcji i przerywania ciąży w Polsce, Europie i USA, od starożytności, a także zarysowuje ewolucję stanowiska Kościoła chrześcijańskiego, potem katolickiego w tej kwestii oraz zarysowywanie się chrześcijańskiej etyki seksualnej. Ten historyczny, skondensowany rys sięga roku 2020, gdy aborcję na życzenie uchwalono po wieloletniej kampanii w Argentynie. Jest też rozdział poświęcony tej kwestii w PRL. Do kwietnia 1956 roku obowiązywało – o ironio – prawo zakazujące aborcji, pochodzące z lat trzydziestych, choć nie było odrębnej ustawy antyaborcyjnej, lecz tylko przepisy kryminalizujące ja w kodeksie karnym.
Skądinąd warto zauważyć, że regulowanie kwestii aborcji drogą odrębnej ustawy należało do rzadkości. Regulowano ją głównie w kodeksach karnych i tak na ogół jest do dziś w większości krajów. Gniewne słowa kardynała Wyszyńskiego towarzyszyły początkowi 11-letniego okresu, w którym Polska najpierw była krajem o najbardziej liberalnym prawie do przerywania ciąży w Europie, a być może w świecie. W latach: 1967 – Wielka Brytania, 1972 – Francja, 1973 – USA i inne kraje dorównały Polsce pod tym względem. Jednak do roku 1967 Angielki, a w do roku 1973 – Francuzki przyjeżdżały do Polski, żeby legalnie, bezpiecznie i (dla nich) tanio przerwać ciążę, oczywiście na zasadach komercyjnych, bo bezpłatne zabiegi przysługiwały tylko ubezpieczonym obywatelkom PRL. Jednak równolegle do systemu oficjalnego był też popyt na zabiegi w prywatnych gabinetach ginekologicznych, n.p. wtedy, gdy kobiety chciały ukryć fakt aborcji przed rodziną, znajomymi, czynnikami parafialnymi, etc., a takie informacje z placówek państwowej służby zdrowia często przenikały na zewnątrz. Gabinety prywatne były znacznie bardziej „szczelne” pod tym względem. Poza tym w praktyce, niektóre kobiety miały kłopoty z wyegzekwowaniem prawa do aborcji w „ubezpieczalni”, zwłaszcza na prowincji, jako że niektórzy lekarze odmawiali przeprowadzenia zabiegu, bo w ustawie z 1956 roku nie było sformułowania „na życzenie”, lecz „ze względów społecznych”, co dość często wykorzystywano jako pretekst do odmowy aborcji. Wężyk opisała też m.in. walkę z prawem do aborcji na Zachodzie, zwłaszcza w USA, gdzie pojawił się antyaborcyjny terroryzm, podkładanie ładunków wybuchowych w klinikach, gdzie przeprowadzano aborcje, względnie mordowano lekarzy. Ukazała też proces walki ustawą z 1956 roku, która zaczęła się na dobre już 1989 roku, jeszcze przed wyborami 4 czerwca i która ostatecznie zakończyła się tzw. „kompromisem” uchwalonym w postaci ustawy „Ochronie płodu ludzkiego…” z 25 stycznia 1993 roku. Ten rzekomy kompromis był w rzeczywistości radykalnym zakazem aborcji, z wyłączeniem kilku wyjątków, bardzo często nieprzestrzeganych na niekorzyść kobiety. Autorka ukazała również ogromną aktywność w Europie tzw. ruchów „anty-choice”, „prolife” i reakcję na na nie w postaci ruchów „pro-choice” na rzecz praw kobiet. W rozdziale „Kościół-prawica-monolog” autorka zarysowała polityczne i ideologiczne tło polskiego konfliktu o aborcję i jego kolejne sekwencje, w tym „wejście do akcji” kolejnych instytucji i organizacji po jednej i drugiej stronie konfliktu – z jednej strony fundamentalistycznego Ordo Iuris, z drugiej – Aborcyjnego Dream Teamu czy „Aborcji bez granic”. Autorka odpowiedzialność za teokratyczną, antyaborcyjną krucjatę upatruje w Janie Pawle II i mającej na niego silny wpływ Wandzie Półtawskiej, ale zacytowana wyżej reakcja prymasa Stefana Wyszyńskiego wskazuje, że wspomniany duet tylko kontynuował jego fundamentalistyczne stanowisko. Wężyk przypomniała takie kolejne sekwencje tej wojny domowej, takie m.in. inauguracja „Manify” (2000), działalność aborcyjnego statku „Langenort” na wodach Bałtyku (2003), „czarny protest” (2016), wyrok tzw. „Trybunału Konstytucyjnego” (2020), radykalnie zawężający i tak bardzo ograniczone w prawie i w praktyce prawo do aborcji i kolejną, ogólnopolską, potężną falę protestów przeciw temu, a także kolejne projekty i kontrprojekty ustawowe. Tekst opisowy „przetykany” jest wyznaniami kobiet, które na różne sposoby i z różnymi skutkami zostały dotknięte zakazem aborcji i jeszcze bardziej od prawa restrykcyjną praktyką. Uzupełnia go bogata bibliografia literatury przedmiotu, ułatwiająca pogłębienie i poszerzenie wiedzy tematycznej. Wszystko to sprawia, że „Aborcja jest” może pełnić rolę syntezy, przewodnika po historii i współczesności kwestii prawa do (i z drugiej strony) zakazu przerywania ciąży. Dzięki szybkiemu dziś procesowi wydawania książek, Katarzyna Wężyk doprowadziła swoją relację niemal do „chwili bieżącej”, a Kazimiera Szczuka w „Milczeniu owiec” (2004) i „Dużej książce o aborcji” (2011) doprowadziła opis kwestii do dat wydania. Późniejszy o 10 lat „Świat bez kobiet” Agnieszki Graff przedstawia stan rzeczy na rok 2001, a tegoroczne, po 20 latach, wydanie uzupełniła o zagadnienia paląco aktualne. Pokazuje to, że kwestia aborcji przypomina oddalający się horyzont. Każdorazowe zbliżenie się do niego okazuje się iluzją, horyzont ciągle się oddala. To niekończąca się historia. Czy, a jeśli tak, to jaka kolejna książka poświęcona kwestii aborcji stanie się tą, która okaże się, „na zawsze”, a przynajmniej na długie dziesięciolecia, aktualnym obrazem finału walki kobiet o swoje prawa, o swobodę decydowania o własnym ciele? Która kolejna książka na długie lata się nie zdezaktualizuje? Na razie perspektywa rozwiązania „kobiecej sprawy” w Polsce (taki tytuł nosił francuski film Claude Chabrola z 1988 roku o karze śmierci za aborcję w Państwie Francuskim spod znaku „Vichy”) nie rysuje się optymistycznie, tym bardziej, że nawet w USA, po 48 latach wolności spełniają się (Texas) najgorsze koszmary zwolenników „pro choice”, opisywane w ponurych dystopiach kojarzących się z „Opowieściami podręcznej” Margaret Atwood. Syndrom salwadorski nadal trzyma się mocno.
Katarzyna Wężyk – „Aborcja jest”, Wydawnictwo „Agora”, Warszawa 2021, str. 454, ISBN 978-83-268-4575-8