10 listopada 2024

loader

Święta Ruś jako beczka (gorzkiego) śmiechu

fot. wydawnictwo słowo/obraz terytoria

W generalnym i utrwalonym wyobrażeniu Francja jest krajem, w którym silnym, historycznym już nurtem jest rusofilia, „mięta” do Rosji, a nawet fascynacja nią. Nie mam daleko idącej pewności, ale wydaje mi się, że u początków francuskiej rusofilii leży wielkie lanie, jakie Francja i jej Wielka Armia Cesarza Napoleona dostały od Rosji i jej Zimy w roku 1812 w rezultacie wyprawy na Moskwę. Czyli „syndrom sztokholmski”.

Cały wiek XIX naznaczony był francuską rusofilią, polityka Paryża była generalnie życzliwa Petersburgowi, a jaskrawym tego znakiem jest choćby pompatyczny most Aleksandra III w stolicy Francji, wzniesiony na cześć przybywającego z wizytą nad Sekwanę cara Rosji. Sprzyjały jej też generalnie francuskie elity intelektualne i gazety wyrażające jej opinię. Ten obraz nie jest jednak idealnie monolityczny, bo po pierwsze, w roku wydania „Dziejów” trwała wojna krymska, w której Francja stanęła po stronie Turcji przeciw Rosji, a po drugie, duch kultury francuskiej ma jednak w sobie zakodowaną, organiczną skłonność do drwiny, kpiny, szyderstwa, bez oglądania się na autorytety i sympatie nawet. Duch francuski ma to w swoim to „de-en-a”.

I z tego ducha wyrosły w 1854 roku wydane niedawno przez gdańską oficynę wydawniczą „słowo/obraz terytoria”, „Dzieje świętej Rusi” Gustawa Doré (1832-1883), wielkiego rysownika, grafika, sławnego ilustratora książek (od Biblii, przez Dantego i Cervantesa, do powieści Balzaca), także malarza. Rysunkowa, prześmiewcza „historia Rosji”, opatrzona kąśliwymi podpisami, co w sumie upodabnia tę formę do komiksu (nazwano ją protokomiksem). Szyderstwo artysty w stosunku do Rosji zrodziło w jego wyobraźni wizję początków Rusi jako zrodzonej z Nicości, a protoplastą Rusinów uczynił białego niedźwiedzia, który zapłodnił morświnicę, z czego narodził się pierwszy Rusin. I tak, jako ciąg koszmarnych absurdów, opowiada artysta historię Rusi aż do połowy XIX wieku. Można by nawet podejrzewać, że słynny koncept prześmiewczych amerykańskich „jokes”, tworzący prześmiewcze anegdoty i powiedzonka na temat różnych nacji (m.in. Latynosów, Niemców czy Polaków), dziś często uważane za „niepoprawne politycznie”, wziął swój rodowód z opowieści Gustawa Doré. Przy czym jego kpina nie jest dobrotliwa, lecz ostra, agresywna.

„Dzieje świętej Rusi” były wielokrotnie wydawane, modyfikowane w zależności od aktualnych okoliczności politycznych, a nawet „kontynuowane” przez rysownika, który kreską typową dla Gustawa Doré doprowadził dzieje Rusi do czasów Stalina i Chruszczowa. – z zachowaniem przesłania artysty, który utożsamiał rosyjskość z barbarzyństwem i autorytaryzmem. Oko przy lekturze tego, poniekąd, choć nie w pełni, reprintu wydania francuskiego, cieszy niesłychanie wyrafinowana graficzna forma tych rysunków. Artysta działał na pograniczu romantyzmu i realizmu. Z tej przyczyny jego grafika łączy w sobie bardzo precyzyjny detal z rodzajem romantycznej, wizyjnej, często nieco upiornej, makabrycznej nawet, na ogół silnie groteskowej i karykaturalnej kreacji postaci, scenerii i sytuacji. Artysta dopisał do swoich „Dziejów” „testament duchowy cara Piotra I”. Jeden z jego fragmentów brzmi tak: „Nieście pożary, zabijajcie, masakrujcie (…) Niech raczej zginie Europa, a nie Ruś…”. No comments.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

W obronie demokracji

Następny

Chciwość