Postacią zbiorowej wyobraźni uczyniło Jerzego Turka (1934-2010) przede wszystkim pięć ról o charakterze komediowym: najpierw Orzeszko z komedii wojennej Tadeusza Chmielewskiego „Gdzie jest generał” (1964), później Pogorzelski z telewizyjnej, stylowej parodii horroru, „Ja gorę” Janusza Majewskiego (1967), polujący na dreblinki Bączyk z PGR z „Nie lubię poniedziałku” T. Chmielewskiego, trener Jarząbek z komedii „Miś” Stanisława Barei (1980) i listonosz Józef z serialu „Klan” (1997-2010).
Do tej plebejskiej (choć akurat w „Ja gorę” zagrał herbowego szlachcica, acz szaraczkowego) komediowości doszedł od swojej pierwszej dużej, tragicznej roli w „Krzyżu Walecznych” Kazimierza Kutza (1959). Zagrał dziesiątki ról filmowych (100) i telewizyjnych (39), ale był przede wszystkim człowiekiem teatru (on, popularny aktor filmowy mówił, że granie w filmie to „lipa”), w którym zagrał ról 80.
Roman Dziewoński jest autorem wyspecjalizowanym w pisaniu książek o świecie aktorskim, teatralnym, filmowym, a zaczął od Kabaretu Starszych Panów i od swojego ojca, wybitnego aktora i reżysera Edwarda Dziewońskiego, a później poświecił książki m.in. Adolfowi Dymszy. Jerzemu Dobrowolskiemu, Krzysztofowi Kowalewskiemu. Opowieść o Jerzym Turku złożył z dwóch warstw: narracji własnej i zapisu wypowiedzi aktorów, którzy z bohaterem książki współpracowali, kolegowali, względnie się przyjaźnili. A opowiedzieli o nim m.in. Krzysztof Kowalewski, Stanisław Tym, Zofia Kucówna, Zdzisław Wardejn, Andrzej Fedorowicz, Witold Dębicki, Marek Siudym, Joachim Lamża, Halina Kowalska, Paweł Wawrzecki, Lucyna Malec, Grzegorz Wons. Ta narracja jest spokojna, dość leniwa, bez fajerwerków, a taki ton nadał jej poniekąd sam Jerzy Turek, aktor, który nie przyszedł do zawodu ze szkoły z ulicy Miodowej, lecz ze środowiska robotniczego i sam też był krótko robotnikiem, aktor wybitny, sumienny i pracowity profesjonalista w każdym calu, ale człowiek „bez fajerwerków”, skromny, prawy, cichy, kameralny, bardzo koleżeński, monogamiczny w sferze osobistej, jak zgodnie opowiedzieli o nim autorzy wspomnień, a tacy nigdy nie stają się bohaterami „pudelkowych” plotek.
Na ogół był Turek aktorem drugiego planu, choć zdarzyło mu się kilka ról głównych, m.in. w filmie („Gdzie jest generał”, w noweli „Krzyż” w „Krzyżu Walecznych”), w teatrze (Józef K. w „Procesie” Franza Kafki w Teatrze Narodowym, 1972), czy w telewizji (Pogorzelski w „Ja gorę”). Nie był jednak epizodystą z trzeciego rzędu, lecz eksponowanym drugoplanowcem, wywierającym istotny wpływ na przebieg zdarzeń scenicznych czy filmowych. Choroba gardła osłabiła jego i tak naturalnie słaby głos (choć dla jego widzów charakterystyczny i rozpoznawalny”), ale nie siłę jego szlachetnego artyzmu. Był też Jerzy Turek człowiekiem bardzo prywatnym, przywiązanym do rodziny, żeglarzem i wędkarzem kochającym przyrodę, którą znajdował na Mazurach. Nie był jednak hedonistą, tzw. królem życia, „imprezowiczem” (co w jego zawodzie było częste, zwłaszcza w tamtym pokoleniu), lecz człowiekiem ciężkiej pracy, żyjącym z poczuciem ciężaru, nawet tragizmu życia, które zresztą nie oszczędziło mu cierpień.
Roman Dziewoński – „Jerzy Turek, Polska”, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2016, str.367, ISBN 978-83-7565-493-6