Dzisiaj będzie dużo cyferek, ale warto przeczytać, bo to o nas.
„Aż 41 proc. gospodarstw domowych w Polsce nie jest w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb biologicznych i społecznych, osoby je tworzące żyją w sferze niedostatku. Wskaźnik ten wzrasta aż do 48 proc. w przypadku, gdy jeden z członków rodziny jest osobą z niepełnosprawnością.
W Polsce występuje zjawisko pracujących biednych (working poor). Osoby biedne często nie są bezrobotne — pracują na nisko opłacanych stanowiskach. W 2018 r. zagrożonych ubóstwem było aż 1,7 mln pracujących Polaków”.
Onet, cytując raport Szlachetnej Paczki, odkrywa, że nie ma jednej „Polski”, a istnieje ich kilka. Jedna Polska jest już „w gronie dwudziestu największych gospodarek świata”, czym ostatnio emocjonowały się media zarówno prorządowe, jak i liberalne, zaś tej drugiej Polski nie stać na porządny obiad raz dziennie.
W 2022 r. jedzenie podrożało o niemal 22 proc., opłaty za mieszkanie o ponad 20 proc. Wiele osób emocjonuje się podwyżką płacy minimalnej, niestety świadczenia społeczne nie nadążają za tymi podwyżkami, a wiele osób jest od nich zależnych.
Ubóstwo skrajne wyniosło w 2022 roku 6,5 proc. i wzrosło o 54 proc., względem poprzedniego roku. To wzrost liczby osób skrajnie ubogich o 859 tys. osób.
Ktoś ten wspaniały top-20 dochód narodowy przechwytuje, więc mamy tę lepszą Polskę, której największym problemem jest to, czy stać będzie ją na pobyt w luksusowym SPA.
Według najnowszego badania „Income inequality in the 21st century Poland” przeprowadzonego przez polskich naukowców i opublikowanego przez Ministerstwo Finansów (!), w 2018 roku udział dochodów przed opodatkowaniem trafiających do górnych 10% wynosi 37,4%, a do najniższych 50% zaledwie 21,5%.
Średnioroczna dynamika dochodów najwyższej grupy 0,1% w latach 2000–2018 wyniosła 4,6%, podczas gdy średnia dla populacji 3,2%. W tej grupie dominują właściciele firm – około 90% jej dochodów pochodzi z przychodów z działalności gospodarczej – oraz mężczyźni – niecałe 20% z nich to kobiety.
Podczas gdy dolne 50% odnotowało w latach 2000–2018 wzrost realnego dochodu o 66% (czyli poniżej średniej), to dla górnego 0,1% wzrost ten wynosił aż 123%!
Niektórzy żyją jak królowie. Ani najubożsi, ani średniacy nie mogą pochwalić się takimi wynikami. Problem w tym, że zwłaszcza wśród średniaków znajdzie się mnóstwo obrońców tych bogaczy. I w ten sposób jedni niedojadają, inni zaś nie wiedzą, co robić z pieniędzmi. Najczęściej więc „inwestują” w nieruchomości, podbijając ceny mieszkań. Aby jedni byli bogaci, inni muszą być biedni.
Dodajmy, że Polska znajduje się w gronie krajów o największych nierównościach w UE. Jak wynika z badania, udział górnego 10% w dochodach jest większy niż w Niemczech czy Wielkiej Brytanii (jednym z najbardziej nierównościowych krajów w Europie Zachodniej) oraz w Czechach i na Węgrzech (które mają poziom nierówności bardziej zbliżony do Francji).
Resztę wniosków wyciągnijcie sami i same.
Wolnelewo.pl