7 listopada 2024

loader

Flaczki tygodnia

Kim jest Mateusz Morawiecki?

***

Banksterem-milionerem? Niedouczonym arogantem mówiącym „knajackim językiem”? Cynicznym neoliberałem pochwalającym akumulację kapitału dokonywaną dzięki wyzyskowi mas pracujących za „miskę ryżu”? Pochwalającym wojnę jako narzędzie rozwiązywania konfliktów społecznych?

***

Czy był narodowo-katolickim Konradem Wallenrodem, który poszedł na służbę do wielkiego zagranicznego, obcego polskiemu narodowi kapitału?
Czy potraktował służbę u plutokracji jako możliwość poznania swego wroga od podszewki? Zwłaszcza od podszewki kieszeni.
Czy od początku uważał bogate zachodnie instytucje jak stajnie pełne rasowych rumaków? Gdzie można te konie kraść, zwłaszcza w dobrym towarzystwie i dobrej wierze.
I dowiódł nawet tego czynem, kiedy z bankowych pieniędzy przeznaczonych na promocje i budowanie dobrego wizerunku chytrych banksterów wspierał narodowo-katolickiej inicjatywy.
Ten polski, narodowo-katolicki Wallenrod podpierdałał szmal irlandzkim i hiszpańskim, czyli obcym narodowo Polakom kapitalistom i wspierał dzieła narodowo-katolickich „wyklęciuchów”.

***

Flaczki celowo użyły słowa „podpierdalać”. Aby dostosować się do poetyki języka używanego przez pana premiera-milionera. Do tego jego „knajackiego języka”, mówiąc językiem pana prezesa Kaczyńskiego. Języka używanego podczas kolacyjek w knajpie „Sowa i Przyjaciele”. Języka znanego również Flaczkom. I używanego też, jako pikantna przyprawa, przez Flaczki.

***

Polska jest krajem zakłamanym, oceanem hipokryzji. Dzieciom w Polsce dorośli mówią, aby nie mówiły: „kurwa”, „chuj”, „chujnia”, „pierdolony”, „jebany”, „pizda” i „dupa” nawet. W Polsce mówi się dzieciom, że to wyrazy „nieparlamentarne”.

***

Tymczasem elity parlamentarne – i kościelne ponoć też – używają tych „nieparlamentarnych” wyrazów jak przecinków.
Oczywiście mówią je podczas niepublicznych rozmów. Nie podczas wystąpień publicznych, kiedy muszą kłamać, muszą schlebiać polskiej hipokryzji i zakłamaniu. Muszą traktować obywateli jak idiotów, bo obywatele lubią to.
Dlatego prawdę mówią w Polsce politycy i księża poza miejscami pracy, najczęściej po wypiciu napojów alkoholowych. Kiedy mogą być w pełni sobą.

***

Jednym z Polaków, który regularnie używał „nieparlamentarnych” wyrazów był Marszałek Józef Piłsudski. Za młodu człek porządny, bo socjalista. Piłsudski ma w Polsce liczne pomniki, place i ulice. Jest ikoną III i IV Rzeczpospolitej.

***

Droga młodzieży jeśli ktoś zwróci Wam uwagę, że mówicie: „kurwa”, „chuj” i inne „nieparlamentarne wyrazy”, to możecie śmiało ripostować: „Spierdalaj kurewsko pizdo-chuju, ja tylko cytuję polszczyznę pana Marszałka Józefa Piłsudskiego”.
Albo: „O co chodzi, przecież mówię jak pan premier Mateusz Morawiecki podczas kolacji w restauracji”.

***

Zapamiętajcie wszyscy! Kiedy polski polityk mówi i nie klnie, to znaczy, że najpewniej wtedy kłamie. Albo przynajmniej mówi nieprawdę.

***

W Warszawie mówi się, że ludzie, którzy pracowali z obecnym premierem milionerem, panem Mateuszem Morawickim, mówią, że pan premier milioner zawsze mówił to co jego rozmówca chciał usłyszeć. Mówił to właścicielom banków w których pracował. Mówił to byłym premierom Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu i Donaldowi Tuskowi, którym doradzał. Mówił to panu prezesowi Kaczyńskiemu, który go politycznie usynowił.

***

W Polsce polityków – i księży katolickich też – ocenia się przede wszystkim po tym co mówią. Religia jest opium polskiego ludu, podobnym opium ludu są gadki-szmatki krajowych elit politycznych.

***

Czy pamiętacie kto to powiedział: „Dzieci spontanicznie przybiegały do niego, obejmowały go. On również je obejmował, głaskał. zdarzało się, że całował. Dzieci były szczęśliwe, zadowolone. Nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego?”
Tak bronił księdza-pedofila z Tylawy ówczesny prokurator, dzisiejszy pan poseł PiS i przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz. Szef prokuratorów, którzy w 2001 roku umorzyli sprawę, kryjąc księdza-pedofila.

***

W latach 1990 – 2008 Flaczki współredagowały tygodnik „Nie” Jerzego Urbana. Nie było miesiąca, aby nie spotykały poszkodowanych przez księży-pedofilii. Kiedy tygodnik „Nie” publikował o tym i innych grzechach kościoła katolickiego, był uznawany przez redaktorów czołowych polskich mediów, nawet dziś antyklerykalnej „Gazety Wyborczej”, za „zoologicznych antyklerykałów”. Używających dodatkowo „nieparlamentarnych” wyrazów.

***

Nic dziwnego, że przez cały okres III i IV RP księża pedofile mogli czuć się bezkarni. Bronili ich aktywnie nie tylko kościelni hierarchowie. Dezaprobata polskich mediów wobec polskiego antyklerykalizmu wspierała przestępczych księży.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Warszawa bez barier

Następny

Mniej partyjniactwa, więcej profesjonalizmu

Zostaw komentarz