„Papiery odnalezione”
W jednym z tekstów zetknąłem się z krytyczną oceną wydanych niedawno „Pamiętników inteligenta” Jerzego Rakowieckiego (1920-2003), człowieka teatru, aktora i reżysera – że niezborne, chaotyczne, że składają się z niezupełnie dopasowanych składników. Coś jest na rzeczy w tej krytyce, ale na usprawiedliwienie autora wypada zauważyć, że to pośmiertne wydanie jego zapisków, przejętych przez syna, znanego dziennikarza i krytyka teatralnego Jacka Rakowieckiego, że to „papiery odnalezione”, zapiski być może zaledwie surowe, pisane być może z myślą o przyszłym, solidnym przepracowaniu na użytek wydawniczy. Ponadto, pamiętniki Rakowieckiego nie są komplementarne, nie są systematycznym, chronologicznym zapisem jego życia i drogi zawodowej. Mało w nich o jego dokonaniach reżyserskich, o pracach teatralnych. Składają się z czterech części: „Moich szpargałów” poświęconych dzieciństwu „panicza z dworu” i historii rodowej, szlacheckiej, osadzonej na Mazowszu, „Zapisu z powstania warszawskiego”, w którym Rakowiecki był młodym podchorążym z Powiśla, „Facecji teatralnych i nie tylko” czyli zapisków z powojennego, teatralnego życia i incydentalnie filmowego ( powojenny „Robinson Warszawski” czyli „Miasto nieujarzmione”, 1950), w tym z okresu łódzkiego i toruńskiego, z ciekawymi anegdotami i anegdotycznymi portretami znanych postaci życia teatralno-filmowego tamtego okresu (Józef Węgrzyn, Erwin Axer, Aleksander Bardini, Roman Wilhelmi, Henryk Szlachet i wielu innych), a także z „Małych szkiców do wielkich portretów” poświęconych ośmiorgu wielkich postaci aktorskich i reżyserskich (od Eichlerówny do Dejmka), choć ta ósemka obejmuje zaledwie cząstkę znakomitości tamtych czasów. Swoje zapiski zakończył Rakowiecki słynnym cytatem z „Wielkiego Testamentu” François Villona, oddającym nastrój nostalgii, a nawet odrobiny goryczy, który wyraźnie towarzyszył mu przy pisaniu, bo czynił to już po definitywnym zakończeniu pracy artystycznej, w warunkach pewnej osobistego osamotnienia. Edycja „Pamiętnika” jest skromna, z niewielkim pakietem fotografii, bez indeksu i bez rejestru dokonań twórczych, co można uznać za jej mankament, ale w końcu każdy kto po tej lekturze zainteresuje się postacią Jerzego Rakowieckiego, ten zawsze może sięgnąć do Internetu i zapoznać się z dokonaniami reżyserskimi Rakowieckiego w latach 1952-1981, głównie w Warszawie, Łodzi i Toruniu, ale także w Lublinie (1960-1961 i 1974-1975), także dokonaniami na niwie Teatru Polskiego Radia. Dlatego to bardzo dobrze, że, dzięki staraniom syna, Jacka Rakowieckiego, zapiski te ujrzały światło dzienne, wzbogacając polski zasób pamiętnikarski.
Jerzy Rakowiecki – „Pamiętnik inteligenta. Historie wesołe a ogromnie przez to smutne”, wstęp Jacek Rakowiecki, wyd. Edipresse Książki, Warszawa 2019, str. 366, ISBN 978-83-8164-033-6.