Kontynuując temat imigracji szewc Fabisiak tym razem zwraca uwagę na zróżnicowane traktowanie imigrantów, co wynika z podziału ich na kilka kategorii.
Podstawowy podział polega na odróżnieniu legalnej i nielegalnej imigracji. Wprawdzie szewc Fabisiak przypomina sobie, że widział przed laty na niektórych warszawskich budynkach wymalowane sprayem napisy: żaden człowiek nie jest nielegalny, lecz taki punkt widzenia jest najwyraźniej obcy tym, którzy o imigracji decydują. Za nielegalnych uznaje się tych, którzy dostają się na teren innych państw bez zezwolenia z ich strony i, co za tym idzie, z pominięciem procedury wizowej i kontroli granicznej. Patrząc z formalnego punktu widzenia uchodźcy sprowadzeni samolotami na Białoruś są imigrantami legalnymi, lecz kiedy usiłują przekroczyć granicę z Polską, to natychmiast stają się nielegalni. Z kolei status legalności uzyskują te osoby, które wprawdzie przedostały się w tzw, nielegalny sposób, lecz uzyskały prawo do azylu. Takie jednak osoby stanowią znikomą mniejszość. W ubiegłym roku w Unii Europejskiej jedynie 40 proc. przybyszów z innych krajów zostało objętych procedurą azylową natomiast pozostali mogą liczyć się z deportacją.
Uzasadnienie, czy usprawiedliwienie?
Imigranci podzieleni są na kilka kategorii, co ma stanowić uzasadnienie, a dokładniej mówiąc usprawiedliwienie, dla ich nierównego traktowania. I tak, choć zarówno uchodźcy z Syrii, jak i z Ukrainy opuszczali swoje kraje ratując swoje życie przed działaniami wojennymi, to ci drudzy są wyraźnie uprzywilejowani. Zdaniem szewca Fabisiaka, wynika to stąd, że obywatele Ukrainy mogą być potencjalnymi ofiarami rosyjskich ataków, podczas gdy w Syrii przez dłuższy czas byli narażeni na niebezpieczeństwo ze strony różnych sił, również wspieranych przez USA jak choćby w przypadku zbrojnych formacji kurdyjskich czy izraelskich nalotów.
W odróżnieniu od imigrantów spoza Europy uchodźcy z Ukrainy uzyskują prawa, których tamci są pozbawieni bądź też ich prawa zostają znacznie ograniczone. Na przykład, otrzymują co prawda świadczenia przysługujące osobom ubiegającym się o azyl są one jednak niższe od przyznawanych imigrantom z Ukrainy. Również sama procedura azylowa jest dość długotrwała i zajmuje nie tylko miesiące ale nawet – jak informuje niemiecka Deutsche Welle – całe lata. Eurodeputowany z niemieckiej partii Zielonych Kassem Taher Saleh określił to jako dwuklasową politykę i kryjący się za nią rasizm.
Równi i równiejsi
Dla kontrastu, uchodźcom z Ukrainy przyznano prawa wjazdu na teren Unii Europejskiej bez obowiązku posiadania wizy, w Niemczech zagwarantowano im bezpłatny przyjazd koleją a ponadto uzyskali oni prawa takie same jak obywatele państw członkowskich UE, jak dostęp do doświadczeń medycznych czy otrzymywanie zezwoleń na podjęcie pracy. I słusznie, zauważa szewc Fabisiak pytając jednocześnie dlaczego takich samych uprawnień odmawia się przybyszom z innych kontynentów.
Jednocześnie, jak informuje Amnesty International na podstawie rozmów z uchodźcami, osoby te skarżą się na niewłaściwe, delikatnie mówiąc, traktowanie ze strony nie tylko ukraińskich sił porządkowych, lecz także wolontariuszy mówiąc o fizycznych i werbalnych atakach z ich strony oraz dyskryminacyjnym traktowaniu podczas wsiadania do pociągów lub autobusów oraz na przejściach granicznych. Sytuacje te dotyczą przede wszystkim osób studiujących na ukraińskich uczelniach, które to osoby – jak zauważa szewc Fabisiak – powinny mieć takie same prawa do szukania ratunku zagranicą jak rdzenni mieszkańcy Ukrainy.
Przypatrując się statystykom informującym o tym dokąd trafiają ukraińscy uchodźcy można dojść do ciekawych wniosków. Otóż według danych z ostatnich miesięcy ubiegłego roku spośród ogólnej liczby 7,7 miliona uchodźców najwięcej znajdowało się w Rosji – 2,8 mln czyli dokładnie dwukrotnie więcej niż w Polsce – 1,4 mln. Okazuje się zatem jak wielu mieszkańców Ukrainy zdecydowało się na schronienie w Rosji mimo tego, że napadła na ich kraj. Najprawdopodobniej dotyczy to mieszkańców wschodniej części Ukrainy skąd najbliżej jest właśnie do Rosji.
Szewc Fabisiak tłumaczy to też tym, że choć wielu z nich może widzieć w Rosji sprawcę ich nieszczęśliwych sytuacji, jednak traktują oni ją chyba w mniejszym topniu jak agresora, w większym zaś jak państwo z którym czują się emocjonalnie, kulturowo, etnicznie i językowo bardziej związani niż z Ukrainą. Ponadto mogą się obawiać akcji zbrojnych ze strony ukraińskiej armii czy też batalionu Azow będącego ukraińską wersją rosyjskiej grupy Wagnera.
Jednak Niemcy
Spośród innych krajów najwięcej, ok. miliona uchodźców z Ukrainy przyjęły Niemcy – tj. nieco ponad dwukrotnie więcej niż następne w kolejności państwo – Czechy, dokąd trafiło ich 448 000. Około 145 000 przybyło do Turcji, co i tak stanowi znikomy procent w porównaniu z przebywającym tam 3,5 milionem uchodźców z Syrii. Co ciekawsze, do najdalej oddalonej Portugalii trafiło 52 000 tys, ukraińskich uchodźców a do znacznie bliżej położonej Bułgarii zaledwie o 2 tys. więcej.
Podział na kategorie dotyczy nie tylko imigrantów z Ukrainy i reszty świata, ale też tej ostatniej grupy. Dzieleni są oni na imigrantów niechcianych przed którymi Unia stara się bronić na różne, często niehumanitarne sposoby, jak słynne już pushbacki oraz tych bardziej pożądanych – zarobkowych mających zapełniać luki na rynkach pracy. Jeżeli jednak imigrant z tej pierwszej grupy podejmie pracę, to automatycznie zostaje imigrantem zarobkowym, a gdy ją utraci staje się tym niechcianym i może spodziewać się deportacji. Jednak te biurokratyczne zagrywki nie rozwiążą problemu masowej migracji spowodowanej nie tylko wojnami ale też wieloma innymi przyczynami o czym swego czasu szczegółowo pisał w Trybunie Tadeusz Klementewicz.