7 listopada 2024

loader

Kiedy nie płacą za pracę

Paweł jest specjalistą branży IT. Nie ma stałej pracy więc „chałturzy”. Umowy bywają ustne. Płaci mu się doraźnie, w rytmie próśb, skarg i ponagleń. Nigdy cała suma, nigdy na czas. Po zakończeniu zlecenia zostaje zawsze jakaś suma nie dopłacona. To nie są wielkie pieniądze. Kilka tysięcy, ale dla kogoś kto pracuje i zarabia nieregularnie to kwestia przetrwania. Zresztą nawet gdyby tak nie było Paweł dla zasady zamierza wszystko egzekwować co do grosza. Podjęliśmy się zadania. Napisałem obu pracodawcom, którzy są mu winni pieniądze, sms-y wzywające do rozmowy o ewentualnej ugodzie. Jeden na razie milczy, drugi napisał: „Za co? Za siedzenie w pracy i czytane książki!!!! Jestem stratny i poniosłem konsekwencje jego czynów!!!” Wtedy zapowiedziałem, że pójdziemy do sądu z pozwem o zapłatę.  Na co ów dżentelmen odpisał „Ok, będę się odwoływał, prawnik wie jak to zrobić, poza tym max co mogę zapłacić to połowa 500 zł”.  Zwraca uwagę, że pracodawcę ubodło to, że pracownik „czytał książkę”. Nie ma mowy o tym, że nie wykonał zleconej pracy czy też , że wykonał ją niestarannie. Poza tym przyznaje on, że jest winien zapłatę i zaczyna się już targować. Ponieważ zaległe wynagrodzenie to tylko 1300 zł, zatrudnienie prawnika nie może się opłacać, więc podejmuje rozmowę.

Zwykle udaje się odzyskać zaległe wynagrodzenia przez negocjacje. Czasem wystarcza jedna rozmowa telefoniczna. Niesumienny biznesmen dowiaduje się, że pracownik ma nasze wsparcie i w obawie przed publiczną kompromitacją woli zapłacić. Poza tym my udzielamy pomocy prawnej nieodpłatnie, a on musiałby ponieść koszt adwokata bez wielkich szans na wygrana, jeżeli rzeczywiście jest tak jak mówi pracownik. Zdarza się, jednak, że dla świętego spokoju i z powodu trudnej sytuacji pracownicy godzą się na kompromis polegający na odpuszczeniu części zaległej wypłaty. Efekt w postaci gotówki tu i teraz bywa ważniejszy kiedy ktoś nie  ma czynsz ani na życie.

Zdarza się, choć niestety zbyt rzadko, że istotnym wsparciem w naszych staraniach o wypłatę jest Państwowa Inspekcja Pracy. Niestety jednak nie wypłacanie wynagrodzeń nie jest w naszym systemie prawnym ani surowo ani konsekwentnie karane. A przecież wyłudzenie darmowej pracy ma taki sam skutek finansowy jak zwykłe wyłudzenie pieniędzy. Pracodawcy uzyskuje korzyść pieniężną a pracownik ponosi stratę. Dodatkowo ta „darmowa” praca kradnie mu czas, który mógłby spędzić naprawdę zarabiając na życie.

Takich jak Paweł, wysoko wykwalifikowany pracownik IT, który uparcie rozlicza swych pracodawców z każdego należnego grosza jest zbyt mało. Wiele osób macha ręką na zaniżone stawki, wyłudzone i nie opłacane nadgodziny, ciesząc się, że w ogóle mają jakiś zarobek. Ta uległość ludzi pracy i bezkarność biznesmenów sprawia, że przypadków oszukiwania na wypłacie jest wciąż wyjątkowo dużo. Mamy więc pełne ręce roboty.

Piotr Ikonowicz

Poprzedni

OPZZ apeluje o szybkie powołanie przedstawicieli rządu do Rady Dialogu Społecznego

Następny

Kryzys w warszawskiej Paradzie Równości