Może zabrzmi to dziwnie, ale nie przepadam pisać o książkach poświęconym rodom arystokratycznym, bo mam zawsze przy takiej okazji – zapewne absurdalne, irracjonalne – poczucie, że pisząc to, mimowolnie oddaję im hołd, a nie mam na to ochoty, bo z zasady uważam fenomen arystokracji jako jeden z najbardziej antypatycznych i szkodliwych składników modeli w historii społeczeństw.
Ta drobna, subiektywna rezerwa nie ma jednak znaczenia, zwłaszcza w odniesieniu do rodu, który odegrał niebagatelną rolę w życiu Polski. Wydawnictwo „Iskry” tak przedstawia pracę Zofii Wojtkowskiej „Saga rodu Czartoryskich”: „Familia książąt Czartoryskich, nazwana w Polsce w ostatnich czasach po prostu «Familią», familia najwybitniejsza, zasługuje zapewne na osobną historię.
Jest to jedyna w Europie rodzina prywatna, która ma swoje własne dzieje polityczne; poza tym ogniskuje ona w sobie również dzieje literatury całego stuleciaˮ. (Adam Mickiewicz, Literatura słowiańska, kurs drugi, wykład XI). „Prawie dwieście lat minęło od wykładu Mickiewicza w Collège de France, a Czartoryscy nadal nie doczekali się spisania swojej historii.
Nie tylko nie ma monografii rodziny, ale nawet wielu jej znaczących przedstawicieli nie doczekało się swoich książkowych biografii. Saga rodu Czartoryskich jest próbą choćby częściowego zapełnienia tej luki. Nie jest jednak monografią; ta ciągle czeka na odważnego i wystarczająco światłego historyka. Nie ma ambicji przedstawienia mechanizmów politycznych, które wyniosły Czartoryskich na szczyt, a potem ich z tego szczytu zrzuciły. Jest tylko historycznoliterackim spacerem przez pięćset lat historii Polski, w który wybieramy się pod rękę z ludźmi złączonymi więzami błękitnej krwi.
Procesy społeczne i gospodarcze, majątki, folwarki, wojny, bitwy, schizmy, sojusze i polityczne zdrady są jedynie tłem opowieści. Saga rodu Czartoryskich, jak sam tytuł wskazuje, jest bowiem opowieścią o konkretnych ludziach. Ludziach, którzy, choć urodzili się w specjalnej rodzinie i w specjalnych czasach, kochali i nienawidzili tak samo jak inni. Rodzili się, chorowali, umierali, bywali wielcy i podli, wierni i zdradliwi, dobroczynni i mali, mądrzy i głupi. Mimo tego, co chcieli w nich widzieć współcześni, byli po prostu ludźmiˮ.
Istnieje klasyczna, znakomita praca profesor Marii Dernałowicz „Portret Familii”, ale obejmuje ona tylko wiek XVIII i działania Czartoryskich jako stronnictwa politycznego nazywanego Familią w czasach króla Stanisława Augusta.
Książka Zofii Wojtkowskiej obejmuje całą, liczącą pięćset lat historię rodu. Łączy walory metodologiczne, oparcie na bogatych źródłach z potoczystą narracją, nie pozbawioną sporej warstwy anegdotycznej. Jest jednocześnie solidnym kawałem historii Polski i historii Europy, jako że Czartoryscy powiązani byli koligacjami z wieloma rodami europejskimi. Książka Wojtkowskiej może jednak przynieść niedosyt czytelnikom zainteresowanym głównie kwestiami politycznymi.
Tych zagadnień autorka dotyka rzadko, pobieżnie i tylko tam, gdzie to jest konieczne.
„Saga rodu Czartoryskich” jest opowieścią o rodzie, ale akurat nie o wymiarze politycznym jego dziejów.
Zofia Wojtkowska – „Saga rodu Czartoryskich”, Iskry, Warszawa 2020, str. 506, ISBN 978-83-244-1066-8