12 lipca 2024

loader

Majewski otwartym tekstem

Maleńka 3D

Od lat, z uwagi na wiek już z rzadka realizując filmy, Janusz Majewski, twórca m.in. „Ja gorę”, „Awatara”, „Lokisa”, „Zaklętych rewirów” czy „Dezerterów”, poświęcił się pisaniu. Najpierw wydał kilka tomów kapitalnych wspomnień filmowych, głównie o swoich realizacjach i ich tle, pełnych pysznych anegdot środowiskowych, począwszy od „Retrospektywki” po „Ostatni klaps”. Gdy „wypisał” tę tematykę, zajął się pisaniem prozy literackiej: „Ekshibicjonista. Opowiadania nie tylko erotyczne” i „Glacier Express”.

Właśnie ukazał się kolejny to jego opowiadań. „Część pierwsza tomu czternastu opowiadań dotyczy postaci Brunona Schulza, twórcy „Sanatorium pod Klepsydrą” i „Sklepów cynamonowych”.
To trzy fikcyjne historie związane z wielkim pisarzem. Jedna mówi o spotkaniu z maturzystką, które przerywa wybuch wojny, druga to obraz alegoryczny Holokaustu, a trzecia – gatunkowo nawiązując do szpiegowskich filmów akcji – jest relacją o poszukiwaniu podziemnego schronu, który był nigdy niezrealizowanym projektem Schulza.
Ta część jest w tonacji „moll”. Druga to opowiadania rozmaitej treści i formuły. Wszystkie przesyca humor: czasem naprawdę czarny, czasem wręcz cyniczny, innym razem liryczny. Łączy je ironia i dystans autora do historii. I jeszcze jedno: seks. Opisywany obrazowo i zmysłowo, bywa, że drastycznie, ale nigdy wulgarnie.
Ta część jest w tonacji „dur”. Janusz Majewski po raz kolejny zgłębia to, co w człowieku najciekawsze: różnorodność losów i niepowtarzalność jednostki.
To próba zbadania tajemnic ludzkiej duszy, opisana językiem bogatym i precyzyjnym”. Zofia Turowska napisała o opowiadaniach Majewskiego. Wyobraźnia. Zapach, smak, dotyk. Zmysłowość i detal. Żart, ironia i subtelność.
Tylko tak bogate życie wytrawnego reżysera filmów i dar mistrzowskiego pióra mogły stać się źródłem tych półzmyślonych historii i fascynujących opowieści. Nadzwyczajna jest przyjemność czytania o wzajemnym uczuciu treserki i lwa, który drżał z lęku na widok jaszczureczki, o psach, które szepczą pyskami, o kolekcjonerze kunsztownych lasek… „ – napisała Zofia Turowska, biografka Majewskiego.
„Te opowiadania są jak filmy Mistrza – klarowne w obrazach, widzą świat i swoich bohaterów na tle okrutnej historii z całą powagą wyroków losu, ale też w barwach groteski, zamęcie szaleństwa, zmysłowych porywach ciała, często z uśmiechem przez łzy i ciepłem zwykłej, bezinteresownej dobroci. To prawdziwe literackie kino, pełne namiętnych uczuć i zwrotów akcji, z którego nie chce się wychodzić nawet po zamknięciu książki” – zauważył Włodzimierz Kowalewski. „Stanisław Vincenz powiedział kiedyś, że dopóki kultura polska, europejska będzie podtrzymywać sztukę opowieści, dopóty nie umrze.
Kochał ten moment, kiedy opowiadacz zasiada przed gronem słuchaczy i snuje swoją opowieść. Ten przypadek dotyczy Janusza Majewskiego. Jest pierwszej marki opowiadaczem, narratorem, świetnym prozaikiem.
Owszem, kochamy go za jego filmy, ale twórczość prozatorska Mistrza – choć stale obecna – jest jakby mniej znana. Najniesłuszniej. To świetne opowiadania. Na miarę Bunina, Czechowa, Leskowa, Nabokova. Szkoła Rosyjska? Ależ tak. Nie ma lepszej ligi na świecie. Życie to długa wędrówka, bywa, że jest udręką i mozołem. Ale jeśli podczas podróży spotykamy takiego narratora, słuchamy go z szacunkiem i zachwytem.
Daje nam najpiękniejszą część istnienia: duszę” – napisał Paweł Huelle. Wszyscy komentatorzy zwracają uwagę na filmowość opowiadań Majewskiego, na to, że są one, mimo swojej niejednoznaczności, dobrym materiałem na scenariusz. Lubię czytać opowiadania Majewskiego wyobrażając sobie jakie obrazy jakie pisarz-filmowiec wysnułby ze swoich własnych wyobrażeń.
Janusz Majewski – „Maleńka”, wyd. „Marginesy”, Warszawa 2021, str. 420, ISBN 978-83-66863-63-7

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Jadowite ciasteczka potwora felietonu

Następny

Nagły kłopot bogactwa w polskiej kadrze

Zostaw komentarz