8 listopada 2024

loader

Mieszanka Wierzbickiego

Podejrzewam, że mało kto pamięta, iż Piotr Wierzbicki był kiedyś ostrym, nawet „wściekłym” prawicowym publicystą politycznym, w duchu i stylu dzisiejszych funkcjonariuszy medialnego frontu pisowskiego a la „Do rzeczy” , „Sieci” czy „Gazety Polskiej”.

Miał, o ile pamiętam, stały felieton w nieistniejącym już dzienniku „Życie”, redagowanym przez Tomasza Wołka. Jednak najwyraźniej „wyszumiał się”, a może zniechęcił do problematyki politycznej i zajął się muzyką, w tym nade wszystko twórczością Fryderyka Chopina. Zbiór jego felietonów „W salonie” (plus trzy eseje, w tym o Antonim Czechowie i Leopoldzie Tyrmandzie) obejmuje tematykę rozciągającą się od cyrku, poprzez „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza, podróż Czechowa na Sachalin, tańczącą mrówkę, aż po krytykę Jerzego Waldorffa z powodu jego wypowiedzi w dniu śmierci Witolda Lutosławskiego. Formuła takiego wielotematycznego zbioru felietonowego ma bogatą tradycję.
Takie zbiory-mieszanki, silva rerum publikowali Antoni Słonimski, Zygmunt Kałużyński czy Andrzej Kijowski. Zaświadczały one o żywości umysłu i bogactwie zainteresowań autora, a dla czytelnika były atrakcyjne, bo zmniejszały prawdopodobieństwo monotonii lektury. Jednak sama tylko migotliwa wielotematyczność nie jest wystarczającym warunkiem atrakcyjności. Taki felietonista musi przyciągać do lektury także atrakcyjnością, błyskotliwością stylu. Wierzbicki pisze ciekawie, choć trudno mu przypisać jakiś szczególnie błyskotliwy, barwny styl. Nie jest też barwnym „paradoksistą”, poszukującym wydarzeń absurdalnych, niebanalnych,
Jego najkrótszy felieton, „Bilans polski”, pochodzący z „Gazety Polskiej” brzmi tak: „Omijają nas trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, tornada i powodzie, w których giną tysiące. Nie omijają nas wojny światowe i rachuby totalitarnych reżimów. Ludzie obchodzą się z nami gorzej, bogowie – lepiej”. Chyba ma tu Wierzbicki rację…
Piotr Wierzbicki – „W salonie”, wyd. Sic!, Warszawa 2017, str. 120, ISBN 978-83-65459-08-4

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Sadurski na Prima Aprilis

Następny

Markusz w Gródku

Zostaw komentarz