Mistrzowski, damski duet nagrodzony za „Lekcje miłości”.
Ewa Dałkowska i Edyta Jungowska zostały w sobotę (13.04) wyróżnione nagrodą imienia Stefana Treugutta przyznaną im przez Polską Sekcję AICT (Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyki Teatralnej) za sezon 2017/2018, za osiągnięcia w Teatrze Telewizji, w szczególności „za dychotomiczną kreację: pełną pasji, wykluczeń, przeciwności, a finalnie jedności w sztuce Iriny Waśkowskiej „Lekcje miłości” w reżyserii Rafała Sabary” (jury przyznało też nagrodę spektaklowi „Biesiada u Hrabiny Kotłubaj” według Witolda Gombrowicza w reżyserii Roberta Glińskiego). Laudację na cześć laureatek wygłosił członek Jury Nagrody AICT Grzegorz Mrówczyński, a rozmowę z nimi przeprowadził prezes Polskiej Sekcji AICT Tomasz Miłkowski.
Rozpoczął ją pytaniem o iskrzenie, o napięcie między skupionym, płynącym od wnętrza aktorstwem Ewy Dałkowskiej a eksplozywnym, ekspresyjnym aktorstwem Edyty Jungowskiej. Obie, aktorki, okazały się jednak osobami bardzo skromnymi i początkowo umykały od samoanaliz pracy aktorskiej, koncentrując się przede wszystkim na sensach i znaczeniach przedstawienia „Lekcje miłości” i anegdotycznie opowiadały o drodze prowadzącej do ostatecznego efektu artystycznego. Edyta Jungowska przypomniała, że zaczęło się od przedstawienia na scenie jednego z teatrów łódzkich, które zostało nagrodzone na ważnym festiwalu teatralnym w rosyjskim Jekatierynburgu i które odznaczało się bardzo precyzyjną koronkową robotą reżysera Rafała Sabary. Realizacja telewizyjna była debiutem tego reżysera w Teatrze Telewizji. – Pamiętam warunki w jakich realizowaliśmy to przedstawienie: koszmarny upał lata 2017, wakacje, czarne kotary, wśród których pracowaliśmy w duchocie i ciasnocie, myślałam że to się nie sklei. Szczęśliwie ochłodę dawał nam otoczony zielenią dom Ewy i jej męża, z jego kulinarnymi talentami. Dawałam, co jest moją regułą w pracy, więcej z siebie na początku, by w razie potrzeby coś później odjąć, bo zgodnie z powiedzeniem pana Jowialskiego, łatwiej „pocieniować” niż „pogrubasić” – wspominała Jungowska.
Obie aktorki wspominały też jednak o twórczych napięciach na planie. – Konflikty pojawiają się, gdy rodzi się role – mówiła Edyta Jungowska. Ewa Dałkowska zwróciła uwagę na to, że zdarza się, iż mniej doświadczone ekipy realizacyjne, obserwując spierających się, kłócących się aktorów, nie zawsze to rozumieją i bywa, że biorą zbyt dosłownie. – Ta katowicka ekipa techniczna była bardzo spragniona tej pracy, bardzo na nią czekała. Dlatego, żeby ich odprężyć, używałam często niecenzuralnych słów – żartowała Ewa Dałkowska.
Tomasz Miłkowski nawiązał też do dawnych ról obu aktorek, wybitnych kreacji z którymi są często utożsamiane, kojarzone: do roli Gorgonowej w wybitnym filmie Janusza Majewskiego „Sprawa Gorgonowej”, z którą identyfikowana jest często Ewa Dałkowska i do tytułowej roli „Baryłeczki”, którą zagrała Edyta Jungowska w telewizyjnym spektaklu według noweli Guy de Maupassanta w reżyserii Olgi Lipińskiej. W odpowiedzi na jedno z pytań, aktorki nawiązały do swojej minionej drogi artystycznej i opowiedziały o scenach teatralnych, z którymi były przez dłuższy czas związane: Ewa Dałkowska z Teatrem Śląskim w Katowicach za dyrekcji Ignacego Gogolewskiego, z Teatrem Powszechnym w Warszawie czasów Zygmunta Hubnera i – aktualnie – z warszawskim Teatrem Nowym pod kierunkiem Krzysztofa Warlikowskiego, a Edyta Jungowska z dawnym Teatrem Nowym za dyrekcji Adama Hanuszkiewicza, a także z Teatrem Studio. Jak zauważyła jedna z uczestniczek spotkania, przysłuchująca się rozmowie z obiema laureatkami, spotkanie było prawdziwą, rzadką ucztą dla miłośników teatru.
Wywiady z obiema laureatkami już wkrótce.