Sankcje można by podzielić na symboliczne i konkretne, przy czym te ostatnie mają niekiedy obosieczny skutek. Sankcje symboliczne to takie, które wymierzone są w konkretne osoby i dotyczą zamrożenia ich rachunków bankowych oraz zakazu wjazdu na teren państw owe sankcje wprowadzających.
W stosunku do polityków mają one wyłącznie wymiar propagandowy mający na celu ukazanie negatywnego wobec nich stosunku. Nie mają one praktycznego znaczenia, ponieważ politycy nie są na tyle durni aby lokować swoje pieniądze w bankach, które mogłyby blokować ich konta. Nie muszą też koniecznie wypoczywać na Lazurowym Wybrzeżu, mając do wyboru tureckie czy indonezyjskie plaże, o Soczi już nie wspominając.
Kontrskuteczność
Swój stosunek do takich sankcji w lapidarny sposób wyraził przywódca bośniackich Serbów Milorad Dodik. Stany Zjednoczone nałożyły na niego oraz powiązaną z nim stację Alternativna Televizija sankcje za to, że domagał się większych uprawnień dla Republiki Serbskiej wchodzącej w skład Bośni Hercegowiny. USA uznały to za kwestionowanie porozumienia z Dayton, co szewc Fabisiak uważa za bezpośrednią ingerencję w sprawy obcego państwa. Stany wprowadziły dla niego zakaz wstępu na swój teren, na co Dodik oświadczył, że nie zamierza występować o amerykańską wizę nawet gdyby od jutra sankcje zostały cofnięte. Dodał też, że wprowadzanie jakichkolwiek sankcji wobec bośniackich Serbów przybliży ich do „prawdziwych przyjaciół” tj. do Rosji i Chin. W ten sposób zwrócił uwagę na obosieczny skutek sankcji.
Firmy są bardziej podatne
Bardziej uciążliwe mogą być sankcje nakładane na rosyjskich finansowych potentatów, zarówno państwowych, jak i prywatnych. Tych ostatnich często nazywa się oligarchami, co szewc Fabisiak uważa za błąd. Oligarchami są bowiem osoby majętne mające wpływ na władze swojego kraju, jak choćby ukraiński Ihor Kolomojskyj, gruziński Bidzina Iwaniszwili czy też zmuszony do ucieczki z Mołdawii Vlad Plahotniuc. Natomiast w Rosji jest sytuacja odwrotna. Tam bowiem prezydent panuje nad bogatymi przedsiębiorcami i finansistami. Mogą oni swobodnie prowadzić interesy i pomnażać swoje majątki, jednak nie mogą wtrącać się do polityki i uprawiać działalności opozycyjnej. Jeżeli ktoś się zanadto wychyli, to jest przez władze uziemiany, o czym świadczy choćby przykład Michaiła Chodorkowskiego, który spędził sporo lat w kolonii karnej, a także kilku innych biznesmenów, którzy albo byli osadzani w więzieniach, albo emigrowali zagranicę.
Gospodarcze problemy Rosji
Skutki sankcji dla rosyjskiej gospodarki i poziomu życia ludności mogą być różnie oceniane w zależności od tego czy rozpatrywane są z rosyjskiego punktu widzenia, czy tych państw, które owe sankcje stosują. Przykładowo, rosyjska agencja “Interfax” zwraca uwagę na spadającą stopę na inflacji, która w maju bieżącego roku osiągnęła rekordowo niski poziomie 0,12 proc. w ujęciu miesięcznym. Z kolei amerykański prezydent Joe Biden podczas ostatniej wizyty w Warszawie twierdził, że gospodarka Rosji zmniejszy swój potencjał o połowę i z jedenastego miejsca na świecie spadnie poniżej pierwszej dwudziestki.
Bardziej ostrożny w swych prognozach jest zrzeszający ok. 450 podmiotów z 70 krajów Instytut Finansów Międzynarodowych, przewidując w tym roku spadek rosyjskiego PKB o 15 proc. i o 3 proc, w roku przyszłym. Z drugiej jednak strony uważa, że umocnienie się rubla na skutek zwiększonych dochodów ze sprzedaży nośników energii może częściowo osłabić efekt sankcji.
Nadal finansujemy Kreml
I tu dochodzimy do kwestii skuteczności antyrosyjskich restrykcji. Minister spaw zagranicznych w poprzednim litewskim rządzie Linas Linkevičius wyliczył, że Unia Europejska w ostatnim czasie więcej wydała pieniędzy na zakup rosyjskiej ropy i gazu niż przeznaczyła na pomoc dla Ukrainy. Nie wdając się trafność tych kalkulacji, szewc Fabisiak zwraca uwagę na to, że wprowadzenie przez Unię daleko idących ograniczeń na dostawy rosyjskiego gazu uderzyły rykoszetem w samą Unię.
Celem tych ograniczeń miało być znaczące uszczuplenie dochodów Rosji, co z jednej strony miało zmniejszyć możliwości wydatków na cele wojenne, z drugiej zaś doprowadzić do osłabienia Rosji jako takiej, czy wręcz zmiany władzy na Kremlu. Tymczasem stało się wręcz odwrotnie. Rosja nadal sprzedaje gaz, ale w mniejszych ilościach i po wyższej cenie. Obecnie Rosja dostarcza do Europy 40 mld metrów sześciennych gazu w skali rocznej, podczas gdy przed wprowadzeniem sankcji było to pięciokrotnie więcej. Stąd też antyrosyjskie sankcje w dużej mierze przekształciły się w sankcje wymierzone przeciwko sobie, co szewc Fabisiak określa jak autosankcje. Europie najzwyczajniej w świecie zaczyna zagrażać niedobór gazu, co może mieć daleko idące skutki zarówno dla indywidualnych odbiorców, jak i gospodarki. Zwrócił na to uwagę m.in. prezes niemieckiego Stowarzyszenia Izb handlowych i Przemysłowych ostrzegając, że niedobory gazu mogą doprowadzić do spadku produkcji przemysłowej nawet o 10 proc.
Alternatywny gaz
Stąd też wynikają nieco chaotyczne próby pozyskiwania alternatywnych źródeł dostawy gazu. W połowie ubiegłego miesiąca Unia Europejska podpisała z Egiptem i Izraelem trójstronne porozumienie o eksporcie z tych dwóch krajów gazu na teren Europy. Czy te dodatkowe dostawy zrekompensują, a jeżeli tak to w jakiej części, ubytek powstały na skutek zmniejszenia importu gazu z Rosji okaże się w przyszłości i to raczej niedalekiej? Zdaniem szewca Fabisiaka, jeżeli już brano pod uwagę autorestrykcyjne zmniejszenie rosyjskiego importu, to należałoby zawczasu poszukiwać innych źródeł zaopatrzenia. Tymczasem zadziałała tu zasada: najpierw coś zrób, a dopiero później pomyśl, co nie świadczy zbyt chwalebnie o przenikliwości i umiejętności perspektywicznego myślenia przynajmniej niektórych europejskich polityków.
Kanadyjski zawrót głowy
Zdarzają się jednak sytuacje, gdy odstępuje się od stosowania sankcji. Przykładem tego było częściowe wycofanie się Kanady z restrykcji wobec Rosji. W czerwcu Kanada ogłosiła wprowadzenie sankcji na 28 rodzajów usług związanych z rosyjskim sektorem energetycznym, łącznie z remontem sprzętu do użytku domowego, tak jak gdyby Rosjanie zamierzali naprawiać swoje zepsute lodówki akurat w Kanadzie. Na liście tej znalazły się także usługi związane z naprawą takich urządzeń jak turbiny niezbędne do zabezpieczenia funkcjonowania gazociągów. Uszkodzenie tych turbin spowodowało czasowe wstrzymanie przesyłu gazu przez rurociąg Nord Stream 1. Producent tych urządzeń niemiecki Siemens przesłał je do naprawy w Kanadzie, jednak po dokonaniu remontu strona kanadyjska odmówiła dostarczenia ich do Rosji, gdzie były zainstalowane. Dopiero po trzech tygodniach Kanada zdecydowała się na wyjątkowy i jednorazowy, jak podkreślono, wyłom w zastosowaniu sankcji zgadzając się na ich zwrot. Turbiny jednak nie zostały wysłane bezpośrednio do obwodu leningradzkiego, ale najpierw do Niemiec i stamtąd dopiero do Rosji. Dzięki temu Kanada zachowała pozór sankcyjnej „czystości”. Odnosząc się do całej tej przepychanki, szewc Fabisiak dochodzi do wniosku, że nie tylko Rosja stara się przeciwdziałać sankcjom, lecz także te kraje, które owe sankcje wprowadziły.
W trakcie cytowanego wyżej wystąpienia Joe Biden wypowiedział znamienne słowa, mówiąc iż sankcje gospodarcze są nowego rodzaju sposobem prowadzenie wojny i mają możliwość dorównać sile wojskowej. Tymczasem o skuteczności sankcji bardziej niż wyimki z przemówień polityków świadczą twarde dane. Z przeprowadzonych przez niemiecką Deutsche Welle badań dotyczących różnego rodzaju sankcji aplikowanych na świecie od 1995 r. wynika, że najbardziej skuteczne – lecz też tylko w 55 proc. – były takie działania, jak zakaz lotów, zamknięcie portów morskich, zerwanie stosunków dyplomatycznych oraz usunięcie z organizacji międzynarodowych. Skuteczność zerwania bądź zawieszenia współpracy wojskowej kształtowała się na poziomie 46 proc. a sankcji finansowych – 41 proc. Natomiast najmniej uciążliwe (36 proc.) były zakazy podróżowania. Tymczasem, jak zauważa szewc Fabisiak, te dwa stosunkowo najmniej skuteczne środki są w pierwszej kolejności stosowane wobec Rosji.