20 września 2024

loader

O Październiku ’56 i Polsce chorej na Rosję

Począwszy od 1989 roku polską politykę, nie tylko w wydaniu zewnętrznym, szczególnie za rządów posolidarnościowych, cechuje nieskrywana rusofobia, szkodliwa dla Polski i Europy. Tak można by w jednym zdaniu streścić to, co zawarł prof. Bronisław Łagowski w swej najnowszej książce pod znamiennym tytułem „Polska chora na Rosję”.

Czytelnikom „Trybuny” autora, stałego felietonisty tygodnika „Przegląd”, z pewnością nie trzeba prezentować. Ten filozof i publicysta od dziesięcioleci bacznie obserwuje polska scenę polityczną, poczynania władz, krytycznie się do nich odnosząc bez względu na ich proweniencję – lewicową czy prawicową. Wskazuje na jej miałkość, zaściankowość i często szkodliwość.
Łagowski, który przez wielu uznawany jest za najlepszego komentatora politycznego (i słusznie) wyraźnie pisze, że nasza mało rozumna polityka, wyrażająca się traktowaniem USA za jedynego wiarygodnego gwaranta naszego bezpieczeństwa i podszyta jest antysowietyzmem i patrzeniem na dzisiejszą Rosję jak na ZSRR. Wielu polskich polityków w swej rusofobii zachowuje się jak pinczerek, który cieszy się tym, że może obszczekać rottweilera. Ciągłe straszenie Rosją wywołuje u niemałej części Polaków przekonanie o nadciągającej wojnie. Łagowski pisze, że nigdy jej nie będzie, bo działa straszak atomowy, a poza tym: „jeszcze taki szaleniec nie został spłodzony, który by zaryzykował obrócenie w perzynę miast Rosji, Europy i Ameryki. Żaden Polak do decydującego guzika dopuszczony nie będzie”. To ostatnie zdanie wiele mówi o tym, jak jesteśmy postrzegani przez możnych tego świata, wręcz za niebezpiecznych dla niego.
Felietonista „Przeglądu” patrzy z niepokojem na politykę antyrosyjską, do której zaprzęgnięto politykę historyczną w wydaniu IPN. Ta państwowa rusofobia mocno odciska się na naszym społeczeństwie i jeszcze bardziej będzie kształtować poglądy Polaków, którzy bezkrytycznie je chłoną i uznają za swoje. Antyrosyjskość, narzucana i wzmagana przez ekipy solidarnościowe grozi przekształceniem Polaków w zajadłych rusofobów, których nie rozumie cywilizowana Europa i nie popiera, bo nie chce uczestniczyć w naszej „wojence” z wielką Rosją.
W książce Łagowski w wielu miejscach odnosi się do wydarzeń na Ukrainie w ostatnim dziesięcioleciu, konfliktów ukraińsko-rosyjskich, do których nie powinniśmy się wtrącać i nie traktować ukraińskich nacjonalistów jako sojuszników w naszej antyrosyjskiej polityce.
Tak jak niemądrą jest polityka antyrosyjska, tak również taką, a nawet bardziej zakłamaną, jest polityka historyczna odnosząca się do PRL i wydarzeń w październiku 1956. To im poświęcona jest druga, warta polecenia książka „Przeglądu”, pt. „Przełom Października ‘56”. Pozycja ta opublikowana w ramach serii „Historia bez IPN” (w niej wydano również dzieje Polski Ludowej w czterech tomach) zaprzecza widzeniu tamtych wydarzeń jedynie jako walki komunistycznych kacyków na szczytach władzy. Październik ’56 był rewolucją bez rewolucji, zmianą ustroju i to radykalną. Prof. Łagowski napisał: „jeżeli słowo „postkomunizm” może być użyteczne i nie tracić związku ze swoją etymologią, to tylko jako nazwa stanu rzeczy, jaki nastąpił w Polsce po październiku 1956 r. i trwał do roku 1989. Bezsensem jest określanie tym słowem stosunków, jakie zaistniały wraz z demokracją, władzą Kościoła, gospodarką wolnorynkową i antykomunizmem jako ideologią państwową. Do przełomu październikowego Polską rzeczywiście rządzili komuniści wyznania radzieckiego, używali wszystkich dostępnych sobie środków do wcielania w życie zasad utopii komunistycznej”.
„Przełom Października ‘56” to zbiór, napisanych w 60. rocznicę tekstów przez profesorów o uznanej renomie (Andrzej Werblan, Andrzej Friszke, Jerzy Wiatr, Dariusz Jarosz, Andrzej Skrzypek czy Longin Pastusiak), jak młodych pracowników nauki, m. in. doktorów Agnieszkę Mrozik, Łukasza Jastrzębia czy Krzysztofa Wasilewskiego. Nie jest to opis wydarzeń 1956 r., ale ich konsekwencji, nie tylko dla Polski. To po Październiku 1956 r. władza, pod nowym kierownictwem – Władysława Gomułki, odrzuciła stalinowskie metody rządzenia, to wtedy społeczeństwo przestało się bać wszechmocnej bezpieki, to wtedy definitywnie pozbyto się gospodarki kołchozowej, przymusowej kolektywizacji, to wtedy rozkwitła kultura, tak doceniana do dziś na świece.
To po Październiku ’56 polskie władze ułożyły sobie stosunki ze Związkiem Radzieckim na nowych, bardziej samodzielnych zasadach. I nie przyszło to im łatwo, czego dowodzi, zawarty w książce, ponad 60-stronicowy, zapis dramatycznych rozmów Gomułki i członków Biura Politycznego KC z Nikitą Chruszczowem, który w dniach owego Przełomu niespodziewanie wraz innymi decydentami ZSRR wylądował w Warszawie.
Książka „Przeglądu” jest odpowiedzią na narzucaną przez kierownictwo IPN i jego zwolenników tezę o niezmienności PRL. Przełom Października ’56 jest ważną cezurą nie tylko w dziejach Polski Ludowej, musi być zaliczany do najważniejszych wydarzeń w Polsce w XX wieku. Bowiem, jak powiedział prof. Jan Krysiński, pierwszy w III RP rektor Politechniki Łódzkiej „jakby nie było Października, to byśmy tkwili w systemie stalinowskim zawsze”. Warto o tym pamiętać, tak jak warto zapoznać się lekturą tych dwóch książek:

Bronisław Łagowski, Polska chora na Rosję, Wydawnictwo Oratio Recta, Warszawa 2016
Przełom Października ’56, Wydawnictwo Oratio Recta, Warszawa 2016

trybuna.info

Poprzedni

Polacy w roli faworytów

Następny

Legia kupuje piłkarzy na zapas