Być może tylko ułamki sekundy, być może tylko kilkadziesiąt centymetrów dzieliło szefa NATO Jensa Stoltenberga od gwałtownej śmierci na polskiej ziemi. Wszystko zależało od zbiegu okoliczności, od rozkładu rozmaitych czynników fizykalnych. Być może niewiele brakowało, aby szef najpotężniejszego sojuszu wojskowego na świecie podzielił los pasażerów Tu-154. Na dokładkę tego samego dnia kierowany przez pisowców BOR omal nie skasował Lecha Wałęsę.
W „Ziemi Obiecanej” sfilmowanej przez Andrzeja Wajdę jest scena, w której pechowy fabrykant Trawiński grany przez Andrzeja Łapickiego prosi swojego dobrego kolegę Karola Borowieckiego (Daniel Olbrychski) o podżyrowanie kredytu, którym chce się ratować przed plajtą. Ale dobry kolega mu odmawia, mówiąc z całą szczerością: „Ty nie masz szczęścia”.
Nieszczęśliwa seria
W marcu 2016 roku być może o krok od śmierci lub kalectwa był Andrzej Duda, gdy wystrzeliła opona auta rządowego, którym wracał z gór. W lutym obecnego roku Antoni Macierewicz swoją automobilową szarżą omal nie wysłał na tamten świat siebie lub/i bliźniego swego. Wkrótce potem wypadkowi samochodowemu podczas przejazdu kolumną uległa Beata Szydło, która jak niektórzy twierdzą, do dziś nie wróciła do pełni formy. Jedno po drugim – prezydent, minister obrony narodowej, premier, szef NATO i były prezydent-noblista znaleźli się w sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu ich, względnie innych osób.
Co jest? Co się dzieje? – takie pytania są najzupełniej uzasadnione.. Czysty przypadek, zbieg okoliczności? Trzeba i to wziąć pod uwagę, ale, jak zauważył w jednej z telewizji w dniu wypadku Stoltenberga prawicowy polityk Czesław Bielecki, gdy w krótkim czasie wydarzy się podobna seria przypadków, trzeba zacząć zastanawiać się, czy z przypadkami mamy do czynienia. Można się tylko domyślać, że Bielecki zasugerował w zawoalowany sposób, że trzeba zastanowić się nad wariantem zakładającym hipotezę zamachów. Takie sugestie sączyły zresztą propisowskie pisma nie tylko po tych wypadkach, ale na długo przed nimi.
Może rzeczywiście ta seria wypadków nie jest przypadkowa? Nie mam jednak na myśli hipotezy zamachu. Duda to nie prezydent USA, Szydło nie Merkel, Macierewicz nie Stoltenberg, Stoltenberg nie… Nie, ta droga zaprowadzi nas do nikąd.
Odpowiedź w psychologii i cybernetyce?
Tu chodzi o coś zupełnie innego. Odpowiedzi trzeba być może szukać w naukach zwanych psychologią i cybernetyką. Ta pierwsza to jak wiadomo nauka o funkcjonowaniu psychiki, wytworu mózgu człowieka. Ta druga, jak podaje jedno ze źródeł, „analizuje (odnajduje) analogie (homologie) między zasadami działania organizmów żywych, układów społecznych (społeczności) i maszyn (holizm), odkrywa ogólne prawa wspólne dla różnych nauk i umożliwia przenoszenie tych praw z jednej dziedziny na drugą; jest więc nauką interdyscyplinarną, znajdującą wiele zastosowań praktycznych. Uznaje się ją często za jeden z nurtów w tzw. badaniach systemowych. Tytuł pracy wielkiego fizyka Ampère’a, „Cybernetyka czyli sterowanie i komunikacja w zwierzęciu i maszynie” był przez wielu autorów traktowany jako pierwsza definicja cybernetyki. Cybernetyka ma zastosowanie w systemach, w których przypływ informacji tworzy zamknięte pętle – pętle w relacjach przyczynowo–skutkowych – a więc tam, gdzie działania systemu powodują zmianę w jego środowisku, a zmiana ta następnie oddziałuje wtórnie na ten system (relacje wtórne/sprzężenie zwrotne). Ze względu na powyższe cybernetyka ma bardzo szerokie zastosowanie w wielu odrębnych systemach i w różnych dziedzinach nauki, takich jak fizyka, biologia (…) czy nauki społeczne”.
Nie trzeba być żadnym mistykiem czy kimś skłonnym do wiary w działania tajemnych sił nadprzyrodzonych, nie trzeba być też, z drugiej strony, aż Stanisławem Lemem, aby wiedzieć, że egzystencja ludzka rządzi się w pewnym stopniu tajemniczymi, nigdy nie wyjaśnionymi mechanizmami. Nawet konsekwentni racjonaliści (choćby wspomniany Lem) nie kwestionowali i nie kwestionują faktu, że od czasu do czasu można zaobserwować działanie tzw. prawa serii, które prawdopodobnie polega na tym, że suma na ogół nie podlegających kontroli czynników wywołuje sekwencję podobnych zdarzeń następujących jedno po drugim. Mówi się choćby o „efekcie motyla”, „którego lot i towarzyszący mu ruch skrzydeł może wywołać sekwencję impulsów mogących doprowadzić do trzęsienia ziemi na drugiej półkuli”. Wielu z nas zna osobiście ludzi, o których mówi się, że „nie mają szczęścia” lub „jak magnes przyciągają nieszczęścia”. Zdarza się, że sami na sobie doświadczamy takiej dziwnej prawidłowości. Znana jest powszechnie historia pewnej bardzo znanej aktorki, która w krótkich odstępach czasu uległa kilku dramatycznym wypadkom drogowym doznając poważnych urazów. Wywołało to nieco groteskową na pozór reakcję jej koleżanek i kolegów, którzy w pewnym momencie odmówili siadania z pechową koleżanką do jednego pojazdu. Jako się rzekło, nie mamy w przypadku tych i innych podobnych zjawisk do czynienia z żadną magią, czynnikami nadprzyrodzonymi i tak dalej. Można je wytłumaczyć za pomocą narzędzi najzupełniej przyziemnych, po które wypada sięgnąć do rezerwuaru zjawisk psycho-fizycznych. Nie ma nic tajemniczego w tym, że człowiek defensywnie, lękowo, czy wrogo nastawiony do ludzi wywołuje w sobie napięcie, przy którym nietrudno o fałszywy ruch, o złe postawienie kończyny, o niezauważenie przeszkody, etc. Istnieje cytowane w podręcznikach psychologii tzw. prawo Yerkesa-Dodsona, które pokazuje, że najsprawniejsi jesteśmy na ogół wtedy, gdy nasza motywacja w działaniu osiąga średni poziom. Zarówno motywacja zbyt wysoka jak i zbyt niska pogarsza naszą sprawność przy wykonywaniu zadania. W przypadku pierwszej naszą sprawność paraliżuje lub co najmniej osłabia nadmierne napięcie, druga powoduje niedbałość w działaniu. Rozdrażniony, roztrzęsiony kierowca, usztywniony, o niezbornych ruchach prędzej spowoduje wypadek niż kierowca spokojny, zrównoważony, płynnie i uważnie prowadzący pojazd. Studentowi czy uczniowi ponuremu, antypatycznemu, naładowanemu złą energią trudniej zdać egzamin niż pogodnemu, zrównoważonemu, o dobrej energii. Takie i analogiczne przykłady z życia można by przytaczać w nieskończoność.
Dlaczego PiS-owi wszystko leci z rąk?
I tu dochodzimy do „naszych baranów”, czyli do Prawa i Sprawiedliwości. Tworzy ta formacja zbiorowość ludzi naładowanych złą energią, złą karmą, agresywnych, mściwych, rozdrażnionych, hiperkrytycznych, nieufnych, kurczowo trzymających się swoich obsesji, owładniętych patologicznym poczuciem misji. Osoby o innej karmie można w tej partii policzyć na palcach jednej ręki. Nic dziwnego, że w takiej zbiorowości wytwarzają się prądy psychiczne powodujące ogólne rozdrażnienie, strach, niepewność, poczucie zagrożenia. PiS-owskie kadry przepełnione są, w najgorszym razie, ludźmi żądnymi odwetu, w najlepszym przypadku ludźmi niecierpliwymi, żądnymi szybkich efektów. W systemie władzy PiS, w jej szeregach, na różnych poziomach, panuje nastrój permanentnej mobilizacji, alertu, nieustannego czuwania, kontroli, niepokoju. To nie sprzyja zborności działania. Każdy z nas choć raz w życiu doświadczył sytuacji, w której pośpiech i zdenerwowanie powoduje, że „wszystko leci nam z rąk”. PiS bardzo się śpieszy, a jak stwierdził przewodniczący Mao, „pośpiech dobry jest tylko przy łapaniu pcheł”. Do tego w PiS dominuje poczucie oblężonej, otoczonej przez wrogów twierdzy. Suma tych i wielu jeszcze innych czynników sprawia, że w tej potężnej strukturze dają się odczuć drżenia, ruchy tektoniczne, jakby siedzieli na wulkanie. Do tego PiS ujawnił niedawno zamiar likwidacji Biura Ochrony Rządu i powołania w jej miejsce innej służby. Może się to wiązać ze zwolnieniami w tej służbie i przetasowaniami w sferze jej kierowniczych struktur, a co najmniej wywoływać poczucie zagrożenia takowymi. Nietrudno sobie wyobrazić, że mogło to wywołać w szeregach ludzi BOR atmosferę niepokoju, niepewności, nawet strachu o utratę pracy czy funkcji. Jeśli nałożyć ten nastrój na nastrój rozdrażnienia i rozeźlenia u wysokich, wożonych i ochranianych osobistości (prezydent, premier, ministrowie), to może następować interferencja napięć, a jej efektem może być niezborność i nieuwaga kierowców i funkcjonariuszy, a w konsekwencji to, co się zdarzyło.
PiS jest formacją zadżumioną strachem i nienawiścią. Wszyscy, którym życie i zdrowie miłe powinni trzymać się od PiS na bezpieczną odległość.