6 listopada 2024

loader

Rok 2023 rokiem przełomu?

fot. unsplash

Tak, jak poprzedni rok, można było uznać rokiem nadziei, tak rok 2023 jawić się może jako rok przełomu. Oczywiście zdaje sobie sprawę z pokusy nazywaniem tak każdego nowego roku. Fetysz „wyjątkowości” i „nadzwyczajności” zwykle udziela się publicystom (i nie tylko) właśnie pod koniec grudnia, gdy zaczynają wmawiać nam (i sobie), jak bardzo kolejny rok będzie niesamowity. Niemniej jednak wydaje się, że mamy pewne podstawy, by uznać, że w 2023 roku jednak do kilku przełomów dojdzie. 

Pierwszy dotyczy wojny na Ukrainie. Chyba jednak nieprzypadkowo coraz częściej to strona rosyjska mówi o pokoju. Coś, co miało być szybką „operacją specjalną” zmieniło się nie tylko w wojnę niemal pozycyjną, ale w wojnę, którą Rosja zaczyna przegrywać. I nie chodzi tylko o kwestie militarne, ale przede wszystkim o zmianę w myśleniu o rosyjskiej potędze. Oto bowiem Zachód przestał się Rosji bać. Nie tylko wspiera Ukrainę finansowo i humanitarnie, ale także śle do Kijowa coraz więcej broni. Ostatnio nawet rakiety Patriot, czyli coś, co zdaniem wielu, jeszcze niedawno było nie do pomyślenia. Na dłuższą metę mają więc Rosjanie wojnę z całym sprzętem NATO, a tego wygrać nie sposób. Jeśli dodamy do tego niekorzystną sytuację dla Rosji w innych krajach, jak nieudaną próbę zablokowania pomocy Ukrainie przez Węgry, zatrzymanie trumpistów w USA i coraz większe problemy sojuszników irańskich w ich własnym państwie, to nie dziwne, że Rosja zaczyna mówić o pokoju. 

Wspomniane USA i ich sytuacja wewnętrzna to kolejny przełom, którego można się spodziewać w roku 2023. Minimalna wygrana Republikanów w wyborach uzupełniających i klęska z nieodzyskaniem Senatu, sprawia, że republikańscy politycy muszą dokonać wyboru. Czy tkwić przy trumpistach, co może oznaczać zwycięstwo w prawyborach, ale małe szanse na pokonywanie Demokratów, w tym odebranie Białego Domu? Decyzję będzie trzeba podjąć właśnie w roku 2023. Wyborczy rok 2024 to będą już tylko konsekwencje dokonane wyboru. Co ważne, także w 2023 roku, wyboru będzie musiał dokonać Sąd Najwyższy. Jeśli uzna, że jedynie na skutek podejrzeń (a nie wyroku sądu) o fałszerstwo wyborcze, legislatura każdego stanu w USA może ex post wybierać prezydenta, zastępując tym samym wyborców, to otworzy furtkę do tego, by prezydenta wybierali lokalni posłowie i demokracja bezpośrednia w USA stanie się fikcją.

Wreszcie oczywistym przełomem będą wybory w Polsce. Bez względu na to, kto wygra będą to wybory wyjątkowe. Jeśli wygra opozycja – wiadomo, całkowita zmiana władzy, koabitacja z prezydentem i Trybunałem Konstytucyjnym. Zmiana na miarę tej z 2005, gdy SLD oddawało rządy. Jeśli PiS, nie tyle wybory wygra, co utrzyma rząd, to będzie to ostateczna petryfikacja systemu pisowskiej władzy i kompletne załamanie się opozycji w Polsce. Sceny, jak z Węgier, gdy kolejny raz Orban zmiótł konkurencję. Wielu myśli, że te wybory już są dla opozycji wygrane, bo przecież sondaże nie dają władzy PiS. Tymczasem to tylko sondaże. Czeka nas, być może najbardziej brutalna, kampanie polityczna w historii III RP. Dla pisowskiego aparatu będzie to walka nie tylko o utrzymanie władzy, ale o utrzymanie w rękach tego z czego oni, ich dzieci, ojcowie, matki, małżonkowie na co dzień żyją. Założony przez PiS system zbiorowego szabrowania majątku narodowego i upychania w kieszeniach wszystkiego, co tylko się da, może dla nich się skończyć. A dla pewnej części mogą się zacząć pytania prokuratora. Strach, a za czym idzie: determinacja w walce o swoje, mogą być po stronie PiS przeogromna. Zwłaszcza że przecież oni także znają sondaże i wiedzą, że nie są faworytem. Nigdy nie popełniaj błędu niedoceniania „underdoga” brzmi stara, sportowa mądrość. I powinien sobie przyswoić ją każdy, kto chce komentować przełomowy rok 2023.

Galopujący Major

Poprzedni

Nie likwidować TVP Info

Następny

Partia Hołowni w prawnych tarapatach