2 grudnia 2024

loader

Stawka większa niż…

…czyli o wolność waszą i naszą

Taki jak ja, stary i doświadczony czytelnik rzadko czyta z tzw. „wypiekami” na twarzy. A jednak gdy czytałem „Stawkę większą niż gaz. Ukrytą wojnę o niepodległość Polski” Piotra Maciążka, robiło mi się w miarę lektury, gorąco, choć z punktu widzenia czystej tematyki nie mieści się ona w obszarze moich najważniejszych zainteresowań. A jednak. Temperaturę lektury uzasadniają także dwa ostatnie zdania autora tej książki: „Książkę tę skończyłem pisać 17 października 2018 roku. Niewielkie poprawki wprowadziłem jeszcze w październiku”.
Z ostatnich zdań przeskoczmy teraz do przedmowy wydawcy. Marcin Celiński ukazuje w niej jaskrawy, szokujący, przerażający kontrast między inflacją obchodów rocznicowych w Polsce, inwazję polityki historycznej oraz kompletnie nieudane, rytualne, pełne sztywnej, anachronicznej celebry i pozbawione jakiejkolwiek ważnej dla współczesności treści obchody 100-lecia Odzyskania Niepodległości, a rzeczywistymi zagrożeniami dla dzisiejszej polskiej niepodległości. Ich źródłem jest usytuowanie Polski nie tylko w sferze wpływów gospodarczych, ale wręcz w zależności od rosyjskich dostaw gazu, ropy oraz uzależnienia od rosyjskiego systemu energetycznego.
Poszczególne rozdziały książki Piotra Maciążka, analityka i eksperta sektorów energetycznego i paliwowego („Zbrojąc wroga”, „Gaz zamiast czołgów”, „Związek sowiecki w gniazdkach”, „Chemiczny poker” (rosyjska strefa wpływów dotyczy na dokładkę branży chemicznej), „Energetyczna gra wywiadów”, „Operacja dezinformacja”) brzmią jak metafory-okrzyki ostrzegawcze. Analityk przestrzega, że jeśli Polska nie podejmie szybkich i zdecydowanych działań stawiających czoła tym wyzwaniom, to szybciej niż nam się wydaje może być z nami krucho.
W powyższym enumeratywnym wyliczeniu rozdziałów „Stawki większej niż gaz” świadomie pominąłem (na chwilę) rozdział „Rosyjski węgiel „ustawia” polskie wybory”. „Jak wykazują dane, krajobraz bezpieczeństwa energetycznego Rzeczypospolitej w stulecie niepodległości rysuje się zatem w czarnych barwach – pisze Piotr Maciążek – Jesteśmy bardzo uzależnieni od Rosji, mimo że stanowimy w sensie formalnym jej strefy wpływów. Kupując od niej surowce, finansujemy sporą część jej zbrojeń. Biorąc pod uwagę naszą historię, to zachowanie dość schizofreniczne. Pod pewnymi względami nasz kraj staje się nawet mniej bezpieczny aniżeli w okresie PRL-u. Mam na myśli szczególnie węgiel, który przez dekady stanowił filar naszej niezależności, a dziś przestaje pełnić taką funkcję”. Dzieje się tak z powodu niekonkurencyjności polskiego węgla pod względem kosztów wydobycia i jakości w stosunku do węgla rosyjskiego.
Jednak w tym na pozór szarym, a raczej czarnym od węgla rozdziale pojawia się nagle postać z pierwszych stron gazet w ostatnich dniach – Marek Falenta, człowiek związany z rosyjskim biznesem węglowym. Wielu obserwatorów śledzących bieżące wydarzenia zastanawia się, jak to możliwe, że polskie organy ścigania, tak sprawne w ściganiu osób zakładających pomnikom koszulki z napisem „konstytucja” i uczestników pokojowych demonstracji, nie może odnaleźć i odstawić do więzienia skazanego prawomocnym wyrokiem Marka Falenty. Powinni oni sięgnąć do książki Piotra Maciążka i przeczytać taki oto passus: „Kluczowy dla uzmysłowienia sobie polityczności rosyjskiego węgla napływającego do Polski jest wątek Falenty. Według ustaleń Grzegorza Rzeczkowskiego z tygodnika „Polityka”: „biznesmen pod wpływem długów zaciągniętych w KTK (rosyjska Kuzbaska Kompania Paliwowa – przyp. KL) został zmuszony do przekazania rosyjskim służbom nielegalnie zdobytych nagrań ze spotkań najważniejszych przedstawicieli polskiego rządu i biznesu, a w efekcie doprowadził do tego, że wschodni sąsiad umocnił swoje wpływy nad Wisłą”. Faktycznie, tzw. afera taśmowa w dużym stopniu przyczyniła się do zmiany rządu w Warszawie. Rosyjski węgiel w pewnym sensie wywrócił więc rządy Platformy Obywatelskiej, mocno ingerując w demokratyczne procesy wyborcze. Ponieważ w ostatnim czasie (październik 2018) ujawniane są kolejne nagrania zarejestrowane prawdopodobnie na zlecenie Falenty, których bohaterem jest tym razem premier Mateusz Morawiecki (PiS), nie można wykluczyć, że sprawa będzie miała ciąg dalszy. Co jest celem tej akcji? Moim zdaniem destabilizacja sytuacji politycznej w kraju, a docelowo wymiana znacznej części elit politycznych. Doprowadzi to także do wyłonienia nowej, zdecydowanie prorosyjskiej siły politycznej w Polsce, która będzie aspirować do wpływania na kierunek, w jakim podążać będzie nasze państwo”.
Tyle Piotr Maciążek. Wystarczy na podniesienie ciśnienia krwi? Moim zdaniem wystarczy. Bowiem po lekturze jego „Stawki” (ukończonej przecież na kilka miesięcy przecież przed kłopotami ze znalezieniem Falenty) inaczej widzę i tę „nieuchwytność” i inaczej postrzegam podejrzaną aktywność podejrzanych „narodowców” spod znaku Roberta Winnickiego, Grzegorza Brauna, Janusza Korwina-Mikke, akces do nich antyaborcyjnej awanturniczki Kai Godek, a także dziwną i niespodziewaną dla opinii publicznej nominację ministerialną Adama Andruszkiewicza, jak również delikatne, acz nieskrywane sprzyjanie przez „Gazetę Polską” Tomasza Sakiewicza aktywności tych bądź co bądź krytyków i wyborczych przeciwników i rywali PiS.
Na tylnej stronie okładki edytor pomieścił poświęcone książce Maciążka opinie kilku publicystów i polityka (Paweł Kowal), mimo takich czy innych filiacji szczegółowych, bliskich prawej stronie sceny politycznej, w tym publicysty prorządowego tygodnika „Do rzeczy”, Łukasza Warzechy. Napisał on: „Marzy mi się, żeby jego ważną książkę w stulecie niepodległości przeczytali i przemyśleli ci wszyscy politycy, którzy deklarują, że suwerenność Polski jest dla nich wartością”. Czytając to zdanie w kontekście treści tej książki, a zwłaszcza niektórych jej fragmentów, warto postawić co najmniej kilka arcyważnych pytań i skierować je do najważniejszych stron politycznego konfliktu. I choć co prawda w dwóch ostatnich rozdziałach swojej książki („Za wolność waszą i naszą”, „Dodatkowe szanse”) Piotr Maciążek wskazuje na szanse wyjścia Polski z tej matni, to bieg naszej historii uczy nas niestety, że wspaniałe plany rzadko się nam spełniały, a najgorsze przepowiednie wcielały się w rzeczywistość ze straszliwą łatwością.

Piotr Maciążek – „Stawka większa niż gaz. Ukryta wojna o niepodległość Polski”, Wydawnictwo Arbitror, Warszawa 2019, str. 215, ISBN 978-83-66095-07-6.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Williams wkurzył Kubicę

Następny

Zibaldone czyli mieszanka myśli

Zostaw komentarz