27 kwietnia 2024

loader

Sto dni minęło jak jeden dzień

Oczywiście minęło nie tylko Platformie Obywatelskiej, ale i całemu koalicyjnym rządowi. Minęło nam wszystkim. Ale tylko Platforma stawiała sobie ambitne cele na 100 dni (po wyborach). Ja, zapewne jak większość obywateli chciałem tylko przeżyć je w miarę zdrowo i kulturalnie. Mnie, nie ukrywam, przy odrobinie szczęścia się udało.

Cytując klasyka, czyli siebie, bo pisałem o „setce” zaraz po jej opublikowaniu — „Symetrysta mógłby nazwać listę 100 życzeń efektem braku odpowiedzialności. Czytelnik Księcia interesującą zagrywką. Ja jestem nieco zażenowany. Wyczuwam w tym intelektualną bezradność pomieszaną z lekceważeniem. Bezradność w sformułowaniu oferty dla wyborców”.

Jak potem nie raz wyjaśniali eksperci, tak naprawdę ta setka nie była konieczna, przynajmniej jeśli miało chodzić o wyborców KO. Oni przede wszystkim chcieli odsunąć PiS od władzy. Obietnice miały przyciągnąć dodatkowych wyborców. W wyborach (tak dla przypomnienia) KO zdobyło 30,7% głosów, TD 14,4%, Lewica 8,61%. Aktualnie średnia z sondaży wyborczych (za ewybory.eu) wynosi KO — 30,6%, TD 12,3%, Konfederacja 9,5%, Lewica 8,9%, PiS 28,3%. Na słabości PiS korzystałyby Lewica i Konfederacja, bo na nie przypadałoby więcej mandatów, niż mają w Sejmie. Poza tym nie zmienia się nic.

Rozpoczęły się rozliczenia działalności PiS. Akcję przyspieszyły nadchodzące wybory samorządowe, jak twierdzą jedni komentatorzy lub po prostu musiała doczekać się przemian w prokuraturze i sądach. Mimo wszystko obstawiam to drugie. Minister Bodnar jest w mojej opinii pozytywnym zaskoczeniem tego rządu, nieoczekiwanie sprawnym i zdeterminowanym. Nieco gorzej na tym tle wypada minister Sienkiewicz, który, być może, miał łatwiejsze zadanie. Przed oboma dużo jeszcze pracy, choć więcej zdecydowanie przed ministrem kultury.

Na gorącej setce KO były również takie obietnice, które przez PO zawsze były odrzucane. Jak np. podwojenie wynagrodzeń za prace w niedziele i święta. O podniesieniu stawek wynagrodzeń nie słychać, słychać za to, choć głównie ze strony TD o przywróceniu co najmniej co drugiej handlowej niedzieli. Podobno w interesie małych sklepów. Ich właściciele, jednak nie wyglądają na wyglądających szczęścia. Część wprost mówi, że kolejnych handlowych niedziel nie przetrwają. Za to właścicielom galerii handlowych oczy ze szczęścia goreją…

Śląsk dostał Ministerstwo Przemysłu. Postulat zrealizowany w 100%. Z samym przemysłem może być nieco gorzej, bo ani nie było pomysłu w 100 konkretach, ani nie ma teraz.

Za to rozpoczęła się dyskusja o składce zdrowotnej. Ze wstępnej kalkulacji wynika, że zatrudnieni na etach mieliby finansować opiekę zdrowotną przedsiębiorcom. Postulat poniekąd był zapisany w 100 konkretach, konkretnie obiecywano powrót to ryczałtowej składki zdrowotnej. Można by w sumie iść dalej i zapisać, że to chorzy powinni finansować opiekę zdrowotną, bo to oni z niej korzystają. Należy odnotować, że pomysł obniżenia składki zdrowotnej przedsiębiorcom skrytykował nawet Ryszard Petru. Wygląda na to, że forsująca te zmiany Trzecia Droga poszła tak daleko w liberalizm, że okrążony Petru wylądował w centrum.

Bliski zrealizowania jest postulat Lewicy przywrócenia możliwości zakupu tabletki „dzień po”, czyli antykoncepcji awaryjnej. To, że jest to propozycja uważana za „lewicową”, świadczy o głębokiej ignorancji w zakresie wiedzy medycznej całego naszego politycznego teatrum. Można powiedzieć, że ignorancja to nasza cecha narodowa. Pozostałe obietnice z zakresu opieki zdrowotnej pozostają w sferze tzw. prac przygotowawczych. Natomiast w stadium realizacji jest postępująca likwidacja oddziałów położniczych. To efekt niedofinansowania służby zdrowia zwłaszcza szpitali powiatowych i malejącej liczby urodzin. W tej kwestii domino ruszyło już dawno temu.

Obiecywana i oczekiwana poprawa ochrony zdrowia „wisi” na składce zdrowotnej. Im „chudsza” będzie składka, tym bardziej realizacja obietnic przewlecze się w czasie, jeśli w ogóle się ziści. Aż zaskoczy nas katastrofa demograficzna. Przynajmniej tych jeszcze względnie zdrowych.

Obietnice oświatowe były proste jak konstrukcja… linijki. Skasować prace domowe, oceny z religii nie wliczać do średniej a ją samą przenieść na pierwszą lub ostatnią lekcję i tylko tę jedną, jedyną.
Ale coś poszło nie tak. Najpierw ogłoszono projekt rozporządzenia znoszący obowiązkowe prace domowe. Potem ogłoszono konsultacje, z których wyszło, że przeciw pracom domowym są tylko dzieci i niektórzy rodzice oraz doradcy pani minister. Pani minister zawierzyła doradcom i prace domowe zniosła. Za to zniesienie wliczania ocen z religii do średniej nastąpi dopiero od września, czyli w zasadzie od przyszłego roku. Czyli akurat ten konkret zostanie zrealizowany, ale po 500 dniach z hakiem.

Zmniejszenie ilości lekcji religii wymaga konsultacji z Kościołem a w zasadzie to z Kościołami. A te jeszcze się nie zaczęły, choć już wiadomo, że Kościoły będą przeciw. Może się okazać, że nauczanie religii w szkołach szybciej zniknie samoczynnie, niż zakończą się konsultacje w sprawie jego ograniczenia. Tak mu dopomóż Hołownia. Czy jakoś tak.

Do obietnic wymagających zmian ustawowych w ogóle się nie przyczepiam, przynajmniej dopóki na „straży” prawa i Konstytucji stoi Andrzej Duda. Bo nic się nie uda.

Żeby nie było, że tylko marudzę. Minister nauki zmienił punktację czasopism naukowych, usuwając część zmian wprowadzonych przez osławionego ministra na literę Cz. Co prawda nie dopełnił przy tym wszystkich formalności, ale przynajmniej czasopisma teologiczne i te znane tylko z publikacji samego ministra Cz. mają przywróconą punktację „naukowości”. Ogólny poziom nauki w Polsce może się od tego nie podniósł, ale może będzie wolniej się staczał. Przynajmniej do czasu określenia nowej polityki wobec szkolnictwa wyższego i badań naukowych. Sama, nawet nieco skorygowana, grantoza niczego nie zmieni. Podniesienie płac pracownikom naukowym i stypendiów doktoranckich też nie.

Skoro więc po owocach poznaje się rządzących, to naszych znamy jeszcze słabo lub wcale, choć owoce pracy niektórych wcale słodkie nie są. Sałatki z tego nie będzie. Prędzej bigos a w zasadzie rzadki kapuśniak. Z odrobiną brukselki z KPO.

À propos KPO, gdyby nie potępione przez wielu głosowanie Lewicy za KPO, nie byłoby czego odzyskiwać.

A tak przy okazji, świętującym — wesołych świąt, a całej reszcie odpoczynku.

https://aristoskr.wordpress.com/

Adam Jaśkow

Poprzedni

Śmiszek: Dzisiaj dzieje się prawo i sprawiedliwość

Następny

Xi Jinping spotkał się z przedstawicielami amerykańskiego biznesu, środowisk strategicznych i akademickich