Prime Film Production – YouTube
Tadeusz Wojtych (wywiad z nim ukazał się w „Dzienniku Trybuna” listopadzie zeszłego roku) zagrał kilkadziesiąt epizodycznych ról w filmach i serialach, na przestrzeni 58 lat (1960-2018).
Miał charakterystyczną (coś ze „smutnego clowna”), „maskowatą” fizjonomię twarzy ze złamanym nosem (w młodości uprawiał boks) i charakterystyczną, „nosowo-tubalną” barwę głosu. Piszący te słowa najbardziej zapamiętał go jednak z debiutanckiego epizodu w filmie Janusza Morgensterna „Do widzenia, do jutra” (1960). Wojtych pojawił się tam nie tylko jako zaangażowany do filmu aktor, lecz także jako jeden z założycieli i jedna z postaci gdańskiego, studenckiego Teatru Bim-Bom, którego działalność utrwaliła się legendarnie na kartach historii polskiej kultury, nie tylko stricte teatralnej. Artysta zagrał tam młodego plastyka zarobkującego dekorowaniem wystaw sklepowych w gdańskich sklepach i pojawia się m.in. w jednym z najczęściej pokazywanych fragmentów tego filmu, w scenie, w której grono bimbomowców (także m.in Jacek Fedorowicz i Wowo Bielicki), w obecności m.in. Teresy Tuszyńskiej dziarsko śpiewa szyderczą piosenkę o „matce”, która noce całe musi tańczyć – bo ma dziecko małe…”). Ta „matka”, to aluzja do głównej postaci tego filmu, Jacka, granego przez innego bimbomowca, Zbigniewa Cybulskiego. W latach 1957-1963 Wojtych był aktorem Teatru Wybrzeże w Gdańsku, w latach 1963-1975 Teatru Polskiego w Poznaniu, a w latach 1975-1977 grał (po jednym sezonie) w teatrach w Kaliszu i we Wrocławiu. W latach 1977-1991 był aktorem Teatru Syrena w Warszawie. Występował też w wielu serialach telewizyjnych, ostatnim były „Dziewczyny ze Lwowa” w roku 2018. Urodził się 10 sierpnia 1931 roku w Lille we Francji, zmarł w Warszawie 9 lipca 2021 i został pochowany na cmentarzu bródnowskim.