30 listopada 2024

loader

Tak było! Koleje losu, koleje historii

Sokołowski dworzec kolejowy. Zdjęcie z archiwum Biblioteki Miejskiej im. Gałczyńskiego.

Kiedy słyszę o ciągłym bałaganie w Polskich Kolejach Państwowych, kiedy czytam o groźbach strajków i bezpardonowej walce o zachowanie peerelowskich przywilejów, moja sympatia do kolejarzy i dziecięco-młodzieżowy podziw dla ich pracy i wspaniałych parowozów zaczyna odchodzić w dal, tak jak wspomnienia z podróżowania koleją z Sokołowa do Siedlec, do Warszawy i z Warszawy przez Małkinię do Sokołowa.

Pierwsze podróże zaliczyłem jeszcze wtedy, kiedy dworzec kolejowy był ruiną wysadzoną przez uciekających Niemców i zapisaną na ich konto. Bilety kupowałem w drewnianym budynku, w którym jedno z mieszkań kolejarskich przeznaczono na kasę i poczekalnię. Woziłem do Rembertowa surowe, obficie zasolone skórki cielęce do nielegalnej garbarni. To była frajda i niezły zarobek: dwadzieścia złotych i koszty podróży. Później już jako maturzysta woziłem wałówki siostrze i jej koleżankom studentkom zakwaterowanym w Nowej Dziekance na Krakowskim Przedmieściu. Radość była wielka. Kaszanka i kiełbasy z Sokołowa miały tam swoją zasłużoną sławę a mnie bardzo smakował kisiel – podstawowe danie przyszłych dziennikarek i aktorek, którym mnie zawsze tam częstowano. Raz w podróży miałem pecha: jakiś koleś wywołał mnie z przedziału by pokazać w drugim przedziale słuchawkowe radio. Gdy wróciłem na swoje miejsce moja walizka z wędlinami zniknęła i koledzy z sąsiedztwa także. Odnalazłem konduktora i ze łzami w oczach opowiedziane mu całe zdarzenie. Obiecał odnaleźć moją walizkę i słowa dotrzymał. Kaszanka dotarła do Warszawy, chociaż już nie cała, bo wypadało  poczęstować  konduktora.

Dostałem kiedyś od pani Milikowej z Seroczyna, żony przedwojennego posła piękny album zatytułowany „Dziesięciolecie Polski Odrodzonej”. Były w nim zdjęcia i opisy osiągnięć Polski po pierwszej wojnie światowej. W pamięci utkwiły mi zdjęcia wspaniałych lokomotyw bijących rekordy prędkości, produkowanych w Polsce i z powodzeniem eksportowanych do wielu krajów Europy. Nasłuchałem się opowieści o punktualności kolei, z których wynikało, że można było kiedyś regulować zegarki według ruchu pociągów. Naczytałem się artykułów i książek o bohaterskiej postawie kolejarzy w czasie wojny i okupacji. Przywołam tu tylko postać jednego kolejarza, którego miałem zaszczyt poznać podczas spotkania żołnierzy AK, jakie w 1975 roku zorganizował w szkolnej Izbie Pamięci w Kosowie Lackim, kierownik szkoły pan Zdzisław Nowak. Wojskowa Wytwórnia Filmowa „Czołówka” nakręciła film o kolejarzu Franciszku Ząbeckim i ten film wyświetliłem uczestnikom spotkania. Były tam fragmenty zeznań składanych w procesach komendanta obozu zagłady w Treblince Franza Stangla.

Kadr z filmu o Franciszku Ząbeckim

Ponadto ppor. Ząbecki ps. „Dawny” napisał ciekawą książkę o konspiracyjnej działalności kolejarzy z 8 Brygady Kolejowej AK obejmującej odcinek kolejowy od Siedlec do Małkini. Jest w niej opis życia naszych rodaków w czasach hitlerowskiej okupacji, są fragmenty opisów akcji sabotażowych organizowanych przez kolejarzy przeciwko okupacyjnym władzom powiatu. Były to działania bardzo niebezpieczne, bo Niemcy szczególnie starannie nadzorowali kolej. W książce znalazł się również opis wyniesienia z podminowanej stacji kolejowej w Treblince dokumentów przewozowych, zabezpieczenia ich i przekazania przedstawicielowi Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Dokumenty te były niepodważalnym dowodem zbrodni hitlerowców na narodzie żydowskim. Prawnikom pozwoliły na uzyskanie sprawiedliwych wyroków w sądach RFN, historykom na ustalenie, z jakich państw Europy i z jakich miast w Polsce przychodziły transporty do Treblinki. Dzisiaj po sokołowskiej kolei pozostały wspomnienia i część nierozebranych torów do Treblinki. W dawnym sokołowskim dworcu funkcjonuje teraz biblioteka i tylko pamiątkowa tablica przypomina, że był tu dworzec kolejowy, z którego na Sybir wywieziono w 1945 roku blisko 3000 młodych mężczyzn z powiatu sokołowskiego. Gdyby wśród współczesnych kolejarzy byli ludzie tacy jak Ząbecki może pomyśleliby jak uratować od zapomnienia historię kolejarskiej walki z okupantem w okolicach Treblinki i zamiast rozbierać historyczne tory uruchomiliby szynobus dowożący turystów do Mauzoleum Walki i Męczeństwa w Treblince. Te niespełnione marzenia dedykuję następcom ppor. Ząbeckiego by tak jak On zostawili trwały ślad na torach swojego kolejarskiego żywota.

Wacław Kruszewski

Poprzedni

Kohabitacja czy kolaboracja?

Następny

Cyberpunk 2077: Bez przypadku – recenzja książki