„Jest to książka o kulturze pamięci. Kultura pamięci, to postmodernistyczna postać konserwatyzmu – taka jego postać, która przekroczyła nowoczesne antytezy. Konserwatyzm ten nie jest ściśle związany z konserwatyzmem politycznym. Na „znaczenie pamięci” powołuje się dziś zarówno prawica jak i lewica” – pisze we wstępie swojego studium Paweł Grad.
I już jesteśmy w środku wielkich sporów naszej współczesności oraz – by tak rzec trochę Heglem – obecnego kształtu ducha dziejów.
Dodajmy, bardzo nowego kształtu, bowiem choć każdy z nas zawsze spotykał się z jakąś „tradycją”, z jakimiś „uroczystościami upamiętniającymi”, „akademiami na cześć”, wspomnieniami, pomnikami, starymi fotografiami i starymi księgami, to przecież nawet do publiczności najmniej świadomej, dalekiej od życia intelektualnego dotarło, że coś się w naszej epoce radykalnie zmieniło, że stosunek do pamięci, przeszłości, tożsamości i tradycji jest czymś dalece odmiennym od tego, z czym mieliśmy do czynienia jeszcze choćby dekadę temu.
Grad dość szczegółowo analizuje pojęcia tradycji, pamięci i konserwatyzmu we wszystkich ich kontekstach, uwikłaniach, opozycjach, sprzecznościach, antynomiach. Wnikliwie analizuje pojęcie tradycji w „rozumieniu kultury pamięci i w rozumieniu właściwym”.
To właśnie ostatnie rozróżnienie jest dla autora szczególnie ważne, ponieważ z niego wywodzi on swoje podstawowe pytania, pośród których są i takie, które zwłaszcza czytelnika niewprowadzonego w całe skomplikowanie zagadnień, może wprawić w konfuzję. A to pytania np. o to np. „dlaczego wspólnoty tradycji nie są zainteresowane odgrywaniem roli „rezerwuaru” tradycji dla wspólnot nowoczesnych, dlaczego historia i tradycja to dwie sprzeczne formy egzystencji w czasie, dlaczego pojęcie „tożsamości” (ulubione pojęcie konserwatystów), jest sprzeczne z pojęciem „tradycji” oraz dlaczego ideologia posthistoryczna pozostaje równie wroga tradycji jak ideologia postępu”.
Grad nazywa te pytania-tezy kontrowersyjnymi i słusznie, bo są one kontrowersyjne co najmniej wobec potocznych wyobrażeń o tym, czym są takie fenomeny jak „tradycja”, „pamięć” czy „tożsamość”. Nieprzypadkowo nadałem temu tekstowi tytuł „Tradycjonalne paradoksy”.
Jest to intencjonalne nawiązanie do klasycznego już od dziesięcioleci wielkiego studium Jerzego Szackiego „Kontrrewolucyjne paradoksy” (1965), w którym z perspektywy odległej od nas o pół wieku, w kompletnie odmiennych warunkach politycznych, społecznych i kulturowych, nie tylko w Polsce ale i w Europie, dokonał analizy fenomenu kontrrewolucji w sposób antypodalnie odmienny od takiego znaczenia owego słowa, które nadawała mu najpierw stalinowska, a potem gomułkowska propaganda.
Już samo to było wtedy niemal „kopernikańskim” gambitem. Zadałem sobie trud, a raczej, pardon, przyjemność połączenia pierwszej lektury studium Grada oraz trzeciej już w życiu lektury studium Szackiego i wyszedł z tego tak wyborny koktajl, że z entuzjazmem go Państwu rekomenduję.
Post scriptum: nie jestem radykalnym zwolennikiem lektury nadmiernie aktualizującej, zwłaszcza na siłę.
Jednak treść i czas pojawienia się studium Grada jest o tyle szczególny, że nieuchronnie nasuwać się będą asocjacje z bieżącą, głównie polską rzeczywistością polityczną.
Paweł Grad – „O pojęciu tradycji. Studium krytyczne kultury pamięci”, wyd. Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2017, str. 276, ISBN 978-83-62609-80-2