1 grudnia 2024

loader

Trochę nadziei

fot. OceanGate

Titanic to transatlantyk, którego budowa rozpoczęła się 22 marca 1909 roku, zwodowany 31 maja 1911. W swój dziewiczy rejs wypłynął 10 kwietnia 1912, zatonął 15 kwietnia 1912 roku. Spośród 2208–2228 pasażerów i załogi „Titanica” zginęło ponad 1500 osób. Z pasażerów I klasy zginęło nieco mniej niż połowa, z pasażerów II klasy około 60%, z pasażerów III klasy trzy czwarte. 

18 czerwca 2023 roku w godzinach porannych zaginęła turystyczna łódź podwodna Tytan, wynajęta do zwiedzania kadłuba statku Titanic. 23 czerwca tegoż roku, po południu tlen pozostały w łodzi się skończył, mimo ogromnej akcji ratunkowej nie udało się znaleźć i uratować załogi. Tlen na pokładzie zaginionej łodzi podwodnej Titan skończy się o godz. 13.08 czasu polskiego. Na pokładzie było pięć osób – pasażerowie, którzy wykupili podróż statkiem to milionerzy, „cały świat wstrzymywał oddech licząc na ich uratowanie”. Nie udało się. To wielka tragedia. 

14 czerwca 2023 roku na Morzu Śródziemnym przy wybrzeżu Grecji wydarzyła się katastrofa statku uchodźczego. Do tej pory odnaleziono 81 ciał, 500 osób uważa się za zaginione, 104 udało się uratować. Władze greckie twierdzą, że straż przybrzeżna nie miała możliwości zapobiegnięcia tym śmierciom. Organizacje pomagające uchodźcom na Morzu Śródziemnym, ocaleni z katastrofy i wstępne ustalenia dziennikarzy BBC i The Guardian mówią coś dokładnie odwrotnego. 

Co całkiem istotne – na kutrze uchodźców zginęli uciekający Pakistańczycy – i na Titanie również, Pakistańczycy. Nie dzieliła ich rasa, być może również nie religia. Te poszukiwania, albo ich brak, dzieliła ilość pieniędzy posiadanych przez ofiary. Według wielkiej antropolożki, Nancy Scheper Hughs; głodne ciało istnieje jako krytyka społeczeństwa w którym jest obecne. Więcej zostaje więc rządomyślnej dbałości o ciała najedzone. 

Ale to wszystko Państwo wiedzą, nie odkryłam żadnego z tych faktów, ani zestawień. Można o tym przeczytać, usłyszeć, a nawet, wbrew własnej woli, zobaczyć nagle ciała w telewizji.

Na czym polega dziennikarstwo? Na szukaniu dziury w całym? Jest misją od Boga? Każe działać z rządem? Przeciwko rządowi? Ma uspokajać, czy straszyć? Straszyć przed kim, przed obcymi, czy przed nami? Czy potrzebujemy kolejnej połajanki, w tramwaju pomiędzy pracą a mieszkaniem? Czy ciągłe przemieszczanie się pomiędzy ową pracą a mieszkaniem zwalnia nas z odpowiedzialności za humanitarną, przemilczaną, codzienną tragedię uchodźców? 

Dziennikarstwo jest robotą, jak każda inna. Fuchą dla zawodowych opowiadaczy, takich co to chcą żyć ze sprzedawania ludziom historii niczym więcej. Można sprzedawać buty, reklamy, albo morały.

Jaki z tego morał? Niemalże biblijny; przypowieść o tym jak siedmiu bogatych umarło na oczach świata, a ponad siedmiuset u jego stóp? To bardzo smutny, i powszechnie znany, o tym że Profesor Bauman miał rację, a świat po Holocauście się nie zmienia. 

Ale to już wiemy, na pewno gdzieś o tym Państwo czytali. Na przykład na lekcjach historii, czy w zdziwionych nagłówkach, krzyczących w pierwszych dniach jawnej rosyjskiej agresji w Ukrainie, że jednak nie ma postępu i historia się nie skończyła; (tak, naprawdę, ktoś się zdziwił). 

I może trzeba nam się dziwić. I powtarzać, powtarzać, powtarzać o tych humanitarnych, codziennych tragediach dziejących się na morzu śródziemnym i na polskiej granicy. Tylko właściwie po co, pyta ktoś hipotetyczny w mojej głowie. Przecież nie w celu dokuczenia zmęczonym przechodniom, że są w głębi duszy obojętni. I nie po to, żeby stwierdzić, że dobrze tym miliarderom, że zginęli, albo że dobrze tak światu, za karę że jest okrutny. Nie chcę Państwu opowiedzieć żadnej z tych historii. To byłoby podłe i głupie, a zresztą to nie są moje ulubione morały, moja wykładowczyni śmieje się, że kocham moralitety. 

Gdzie w tych strasznych historiach moralitet? Gdzie morał? I gdzie nadzieja? Nie wiem, ale jest. Nadzieja to uparte bydle. Tym więcej jej jest, im więcej się jej szuka – przecież to na szukaniu ona polega. Adam Zagajewski każe opiewać okaleczony świat. Nie mamy żadnego Edenu do opiewania, przyszło nam kochać i dbać o tą rzeczywistość, w którym żyjemy. Uboższą ostatnio o siedmiu miliarderów i kilkuset uchodźców. Co zrobimy dalej? To nam pozostaje. Spróbować zrobić coś dobrego. 

Nela Bocheńska

Poprzedni

Gdzie pan, gdzie cham

Następny

Małe ptaszki