W grudniu 1992 wkleiłem mój własny list do „Gazety Wyborczej”, w którym – jako „klerykała” i herolda „średniowiecza – atakuję zajadle posła Stefana Niesiołowskiego. To niewiarygodne, ale tak było towarzyszu Niesiołowski!
Kilka stronic dalej fotografia ze styczniowej (1993) „Rzepy”, na której prymas Glemp i docent Bohdan Chazan wpatrują się badawczo w fotel ginekologiczny w nowo otwartym oddziale ginekologiczno-położniczym. W lutym wkleiłem fragment wypowiedzi senator Unii Demokratycznej Anny Boguckiej-Skowrońskiej, odnoszącej się do uchwalonego po czteroletniej walce zakazu aborcji. Sugeruje ona, że konsekwencją ustawy będzie wprowadzenie „comiesięcznych obowiązkowych badań ginekologicznych” kobiet w wieku reprodukcyjnym.
„One prawdopodobnie będą wprowadzone nie tylko ze względu na spirale, ale także, aby wykryć ciążę i dopilnować jej donoszenia. Taką praktykę stosowano w Rumunii” – powiada Bogucka-Skowrońska i dodaje, że inną konsekwencją ustawy będzie powołanie „policji ginekologicznej”.
Przewidywania pani senator nie sprawdziły się, ale świadczą o ówczesnej atmosferze panującej w Polsce. Co nie znaczy, że i dziś nie ma działaczek i posłanek, które chętnie by się, dla idei i dobrego przykładu, poddawały co miesiąc badaniom ginekologicznym. Ochocze do tego byłyby np. Kaja Godek, doktor Joanna Banasiuk z „Ordo Iuris”, a także m.in. posłanki PiS Beata Mazurek i Joanna Krupka, ex-minister prezydencka Małgorzata Sadurska czy liczne, młode redaktorki TVP i pism propisowskich. Pani premier, pani minister Kępy czy pani posłanki Sobeckiej to nie dotyczy, bo one są już w okresie minionym. Jednak i tak tej satysfakcji nie chce dać tym paniom prezes Kaczyński, który jak ognia boi się powtórki z „czarnego protestu”.
Literaturoznawca i eseista Jan Walc napisał w marcu artykule „Gwałt małżeński”: „Kościelnym politykom się zdaje, że skoro przed tysiącem lat Mieszko zaślubił Polskę z Kościołem, to musi być ona po dziś dzień gwałcona w łożu”. „Niedoczekanie” – buńczucznie konkluduje Walc.
Z kolei z rubryki „Słowo kapelana” w „Polsce Zbrojnej” z lutego, cytuję księdza Krzysztofa Gromka: „Na Kościół i Jego Pasterzy spada lawina zarzutów, pomówień, a przede wszystkim drwiny i szyderstwa”.
Tak, tak, ten Kościół, wiecznie męczeński.
Pamiątką po kwietniowej Wielkanocy ‘93 jest rysunek Mysyrowicza z „Nie” przedstawiający arcypobożną posłankę Bogumiłę Bobę, jako lukrowaną „Bobę Wielkanocną”. Czy pamiętacie tę Bobę?
W kwietniu 1993 Aleksander Małachowski nazywa Kościół kat. „fortecą, która jeszcze trochę syczy i strzela”.
Jeszcze trochę! Dobre sobie! O święta naiwności.