Wywiad z Jerzym Markowskim, byłym wiceministrem gospodarki w rządach SLD-PSL.
Obecnemu rządowi udało się podpisać porozumienie z górniczymi związkami zawodowymi, czego efektem ma być uratowanie zagrożonej bankructwem Kompanii Węglowej, a więc przejęcie należących do niej kopalń przez Polską Grupę Górniczą. Podpisany właśnie w Nowym Jorku pakiet klimatyczny też ma zabezpieczać interesy polskiego górnictwa, bo nie zawiera on nakazu dekarbonizacji polskiej gospodarki. Czy rządowi PiS uda się uratować tę branżę?
– Porozumienie w sprawie powołania PGG należy traktować jako wstęp do restrukturyzacji, jakiej wymaga polskie górnictwo, ale nie można na tym poprzestać. Jest to rozwiązanie na kilka najbliższych miesięcy, nie rozwiązuje ono jednak problemów branży, która od lat wymaga mądrej restrukturyzacji i modernizacji, o co nie zadbano przez dziesięć ostatnich lat. Z kolei podpisany właśnie pakiet klimatyczny dowodzi, że pogarszająca się sytuacja polskiego górnictwa nie jest spowodowana czynnikami zewnętrznymi, a wewnętrznymi. Innymi słowy – polskie górnictwo samo się niszczy m. in. na skutek niekompetencji osób, które nim zarządzają. W tej chwili zmierzamy do modelu przejściowego, który oznacza, że polska energetyka będzie funkcjonować, ale bez polskiego węgla. Obecnie znaleźliśmy się bowiem w takiej sytuacji, że wkrótce możemy stać się importerem węgla, mimo że jest to surowiec, którego w Polsce nie brakuje.
Tak więc obiektywne warunki mówią o tym, że polski węgiel powinien mieć przed sobą przyszłość, ale sprawa została zaniedbana na poziomie decyzji politycznych?
– Problemem górnictwa jest brak decyzji albo kompetencji tych, którzy byli władni je podejmować. To wina obu poprzednich rządów. W górnictwie zmarnowano ostatnie 10 lat, nie decydując się na faktyczną restrukturyzację i modernizację branży, kiedy były ku temu bardzo sprzyjające warunki. Wówczas dla węgla była bardzo dobra koniunktura, spółki węglowe zarabiały, nie było powodów do niepokojów. Rynek załamał się dwa lata temu, gdy spadły zarówno ceny, jak i popyt na węgiel, ale nawet w tej sytuacji nie podjęto decyzji, które mogły uratować górnictwo. Obecnie zadłużenie polskiego górnictwa przekracza 15 mld zł. Aby spłacić to zadłużenie, wszystkie spółki węglowe przez co najmniej 10 miesięcy musiałyby funkcjonować bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów, co przecież nie jest możliwe. Dług Kompanii Węglowej przekracza 8 mld zł, Jastrzębskiej Spółki Węglowej – 3,5 mld zł.. Nie są one w stanie ani spłacić tego długu ani na niego zarobić. Te długi narastają m.in. z powodu braku polityki energetycznej państwa, co jest skutkiem ostatnich rządów.
Była minister rozwoju, Elżbieta Bieńkowska mówiła, o czym wiemy z ujawnionych nagrań prywatnych rozmów polskich polityków, że sama była zaskoczona bierną postawą rządu PO-PSL wobec górnictwa.
– Ta wypowiedź potwierdza to, o czym w środowisku górniczym wiadomo było od dawna. Były to działania pozorowane, a w rzeczywistości nikt się tymi problemami nie przejmował. Premier Tusk spotykał się z przedstawicielami górnictwa, w tym związków zawodowych, ale sprowadzało się to do zapewniania tych środowisk, że jest świetnie i nie trzeba nic robić. A to właśnie wtedy były sprzyjające okoliczności, żeby polskie górnictwo unowocześnić nie pod presją kryzysu na rynku węgla, ale wykorzystując dobrą koniunkturę. Niestety, nic w tej sprawie nie zrobiono. Nietrudno było przecież przewidzieć, że owa koniunktura nie będzie trwać wiecznie. Ostatnie 10 lat wręcz pogrążyło polskie górnictwo, czego skutki widzimy obecnie, gdy kolejne spółki węglowe stają przed groźbą bankructwa i likwidacji. Ostatnim rządem, który podjął korzystne dla górnictwa decyzje był rząd Leszka Millera, oddłużając kopalnie na sumę 18,5 mld zł.
Ale przed rządami koalicji SLD-PSL był rząd Jerzego Buzka, wspierany przez koalicję AWS-UW, która przeprowadziła restrukturyzację górnictwa.
– To właśnie ten rząd miał wpływ na wzrost długów w górnictwie. Przeprowadzona wówczas „restrukturyzacja” górnictwa sprowadziła się do zlikwidowania 24 kopalń, ale nie podjęto kroków do modernizacji branży i zwiększenia jej konkurencyjności na rynkach światowych. Wiele z tych zlikwidowanych kopalń miało bardzo dobre złoża, z których można było wydobywać węgiel przez wiele lat. Dzisiaj o te kopalnie zabiegają firmy zagraniczne, starające się o uruchomienie w Polsce prywatnych kopalń. Zamknięcie tych kopalń sprowadziło się do likwidacji setek tysięcy miejsc pracy, ale nie doprowadziło do modernizacji, która już wtedy była niezbędna.
Czy ostatnie działania PiS zahamują te niekorzystne zmiany?
– Decyzje podejmowane przez obecny rząd są racjonalne, ale niewystarczające. Samo przekształcenie i dekapitalizowanie jednej ze spółek przez powołanie nowej spółki, PGG, i to ze środków firm energetycznych należących do skarbu państwa, uratuje sytuację na kilka najbliższych miesięcy, ale nie naprawi sytuacji górnictwa. Do tego potrzebna jest poważna zmiana technologiczna, której nie przeprowadzi się bez pieniędzy i niezbędnej wiedzy, kompetentnych kadr. Od dawna mówię o tym, że wśród górników jest znacznie większa wiedza i wyobraźnia niż wśród tych, którzy zarządzają polskim górnictwem. Górnicy doskonale widzą, jak rosną niesprzedane zwały węgla, jak rosną długi kopalń i jednocześnie systematycznie spadają ich zarobki. Górnicy robią, co mogą – np. zgodzili się na ustępstwa, które były warunkiem powołania PGG – ale to nie oni są władni podejmować decyzje co do losów branży czy funkcjonowania poszczególnych spółek węglowych. Warto przypomnieć, że po 1990 r. wśród 28 wiceministrów gospodarki, pod które podlega górnictwo, tylko dwóch było górnikami. To świadczy o tym, jaki stosunek do górnictwa miały kolejne rządy.
Co więc należałoby zrobić?
– Niezbędna jest zmiana modelu funkcjonowania kopalń, zasad w handlu węglem, uporządkowanie sytuacji spółek, które współpracują z górnictwem. To wszystko zależy od decyzji politycznych, podejmowanych na poziomie ministerstwa i rządu. Warto też pamiętać o tym, że ok.40 proc. przychodów górnictwa, 8 mld zł rocznie, pochłaniają różnego rodzaju podatki i opłaty nakładane na tę branżę. Polska ma najwyższy na świecie podatek VAT na węgiel. To właśnie owe „haracze” w ogromnym stopniu wpływają na ostateczną cenę węgla czyniąc polskie górnictwo niekonkurencyjnym na światowych rynkach. W tej sytuacji nawet górnicy, przy ich dużym zrozumieniu pogarszającej się sytuacji na rynku i konieczności zaciskania pasa, ani nawet menadżerowie poszczególnych spółek wiele nie poradzą, ponieważ sprawa obciążeń podatkowych decyduje się na poziomie rządu, a dokładnie – ministerstwa finansów. Jednak o tym, by coś się miało zmienić pod tym względem, nie słychać.
Czy wiedza na ten temat to skutek zarządzonego przed kilkoma miesiącami audytu w polskich kopalniach?
– Audyt jedynie potwierdził nieprawidłowości, o których specjaliści od górnictwa oraz sami górnicy mówili już od dawna. Ich uwagi pozostawały jednak bez żadnej reakcji przez wiele lat. Zamiast uporządkowania sytuacji i mądrych zmian, mieliśmy do czynienia z dokładaniem pieniędzy do branży, bo był to najprostszy sposób uspokojenia nastrojów społecznych na Śląsku. Takie działania wpłynęły też deprawująco na górnictwo, ponieważ występujący w imieniu interesów branży zaczęli ograniczać swoje żądania właśnie do owych doraźnych zastrzyków pieniędzy, które jednak na dłuższą metę nie były w stanie uzdrowić sytuacji. Dziś już wiemy, że polskie górnictwo ma przed sobą co najmniej 40 lat dalszego funkcjonowania, bo do tego czasu Polska nie będzie w stanie zrezygnować z węgla jako głównego źródła energii. Tę przyszłość wyczuły prywatne firmy, przede wszystkim zagraniczne, które planują wykupywanie bądź uruchamianie w Polsce nowych kopalń.
Prywatne firmy dostrzegają w polskim górnictwie możliwości, których nie potrafiły dostrzec kolejne rządy?
– Prywatne firmy kierują się rachunkiem ekonomicznym i na zimno analizują sytuację górnictwa. Być może ratunkiem dla branży będzie jej częściowa prywatyzacja, kiedy menadżerom takich firm będzie faktycznie zależeć np. na znalezieniu rynków zbytu czy na unowocześnieniu wydobycia, bo dla nich to nie będzie problem polityczny, a ekonomiczny. Obecna sytuacja w górnictwie jest dramatyczna, ale nie jest sytuacją bez wyjścia. Aby je znaleźć, potrzebna jest jednak modernizacja, zmniejszenie obciążeń podatkowych, powierzenie zarządu spółkami węglowymi kompetentny ludziom oraz wola polityczna ze strony rządu.