Ponura, mokra, można powiedzieć pandemiczna pogoda panowała w święta. Pochowani w domach jednoczyliśmy się w myślach, telefonicznie, na Zoomie czy Teamsach. Życzymy sobie Zdrowych Świąt, a rzadziej radosnych. Duszna atmosfera polityczna potęguje narodową, świąteczną smutę.
Czego można życzyć sympatykom lewicy? Zjednoczenia, co skutecznie zablokowała pandemia, ale nie tylko. Jedności tej nie widać w mediach. Nasi parlamentarzyści są widywani na ulicach, mówią zazwyczaj sensownie i słusznie, ale osobno. Nie ma, jednej, jasnej narracji lewicy (przekazu dnia?), są wypowiedzi politycznych singli.
Zamiast perspektywicznego przekazu są komentarze prasowe i omawianie wcześniej zasłyszanych wydarzeń wygenerowanych na prawicy. Mnożą się inicjatywy ad hoc, które żyją jeden dzień. Ani ich nie zauważają wyborcy, ani nie traktują serio, a rządzący wrzucają do kosza.
W tym przekazie brakuje atmosfery jedności na lewicy. Wyborcy to czują i dlatego poparcie jest takie jakie jest.
Podobnie jest w tzw. terenie. Działalność polityczna lewicy prowadzona jest jakoś tak bez koordynacji. Co gorsza. Nie dostrzegam chęci działań wspólnych, a polityka to przecież gra zespołowa.
Dlatego żywię nadzieję, że przez Święta i Nowy Rok każdy przemyśli sobie, jak tworzyć zgrany team na lewicy, zamiast biegających bezładnie po boisku singli. Takich, nawet sprawnych singlistów ogra przeciętna ekipa mająca choć trochę zmysłu do gry zespołowej.
Zatem lewico – w jedności siła. Siedzenie na osobnych kanapach to droga na polityczny śmietnik. Czego na koniec roku Nam nie życzę.