Kobiety zamykane w kordonach, spisywane, odwożone na komisariat, potężne siły policji zaangażowane do powstrzymywania marszy – tak wyglądał dzień kobiet w 2021 r. Władza mogłaby usłyszeć od obywatelek ostre słowa, a tego przecież nie lubi.
Organizatorki warszawskiego protestu z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet musiały w ostatniej chwili zmienić miejsce zbiórki, żeby protest mógł w ogóle się rozpocząć. Rondo Dmowskiego, nazywane przez aktywistki Rondem Praw Kobiet, zostało całkowicie obstawione przez radiowozy. A i grupa demonstrujących na Rondzie Czterdziestolatka, gdzie przeniesiono demonstrację, została już po godzinie protestu otoczona szczelnym kordonem. Uczestnicy zgromadzenia odpowiedzieli na to niepochlebnymi dla policji okrzykami i kontynuowali protest w formie ironicznej zabawy: z samochodu protestacyjnego grała muzyka, zebrani tańczyli. Przed 19 policja zaczęła wyciągać z odciętej grupy pojedyncze osoby, doszło do przepychanek. Następnie ogłosiła, że kto chce opuścić protest, będzie mógł po wylegitymowaniu to zrobić. Zebrani korzystali z tej możliwości, ale najwytrwalsze kobiety pozostały na rondzie do północy. Inne protestowały przed komisariatami na Zakroczymskiej i Wilczej, dokąd odwieziono wyciągnięte z tłumu, zatrzymane osoby.
Strajk Kobiet protestował 8 marca również we Wrocławiu. Tam również policja robiła wszystko, by demonstracja nie mogła przejść ulicami miasta. Na ul. Kazimierza Wielkiego drogę zastawił jej sznur radiowozów. Kobiety i wspierający je mężczyźni próbowały obejść je bocznymi ulicami. Policjanci ruszyli w pościg za tą grupą demonstrantów, część protestujących usiadła na ziemi. Doszło do szarpaniny, w ruch poszedł gaz łzawiący, a wśród poszkodowanych znaleźli się fotoreporterzy. – Policja zrobiła kordon, żebyśmy nie przeszli. On chciał przejść. Rzucili go na ulice, użyli gazu, w pięciu się na nim położyli i dusili – tak jeden z uczestników relacjonował zatrzymanie reportera Strajku Kobiet. Mężczyzna został odwieziony na komisariat, gdzie szybko zebrała się demonstracja solidarnościowa. I jej uczestnicy zostali spisani.
Na tym tle zupełnie spokojny przebieg miała Sląska Manifa w Katowicach, chociaż i tam policja się pojawiła. Pierwszym wydarzeniem tego wieczoru był performance, w którym wzięło udział kilkanaście aktywistek. Były one przebrane w stroje inspirowane dystopijną powieścią Margaret Atwood „Opowieści podręcznej” – miały na sobie identyczne czerwone peleryny oraz białe czepki. Przeszły przez Galerię Katowicką (galerię handlową znajdującą się tuż przy dworcu PKP), a następnie przez centrum miasta aż do rynku. Tam nastąpił punkt kulminacyjny – aktywistki odegrały scenę porodu. Trwała też zbiórka podpisów pod projektem liberalizującym prawo aborcyjne.
Policja, która w pewnym momencie zaczęła spisywać kobiety przebrane za podręczne, ale z pomocą przyszła im marszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka.
W reakcji na działania policji uczestnicy spontanicznie utworzyli pochód i udali się na tradycyjny spacer koło regionalnego biura Prawa i Sprawiedliwości.