8 grudnia 2024

loader

Banaś Portów Lotniczych

Prezes NIK nie jest jedynym urzędnikiem PiS-owskiego państwa, który nie spełnia elementarnych kryteriów do pełnienia funkcji publicznych.

Trwa dyskusja wokół prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Władza odcina się od wybranego przez siebie człowieka, a opozycja wskazuje, że jest on wzorcowym przykładem arogancji, chaosu i braku kompetencji obecnej ekipy rządzącej. Tymczasem takich jak Banaś jest bardzo wielu, wystarczy rozejrzeć się po spółkach Skarbu Państwa. Jednym z najbardziej bezczelnych i nieudolnych nominatów partyjnych obecnej władzy jest prezes Państwowych Portów Lotniczych, Mariusz Szpikowski.

Odkąd Szpikowski został szefem PPL-u, nastąpiła fala zwolnień dyscyplinarnych, które objęły wysokiej klasy ekspertów i fachowców. To świadomie wybrany przez prezesa styl zarządzania przedsiębiorstwem. Szpikowski od początku rządów lekceważy też dialog społeczny, dyskryminując i zastraszając nieposłuszne mu związki zawodowe. Zarządza strachem, a firmę traktuje jak swój prywatny folwark.

Kilkanaście tygodni temu bez konsultacji z zakładowymi organizacjami związkowymi prezes wręczył wypowiedzenia zmieniające ponad 90 proc pracowników, narażając Lotnisko Okęcie na całkowity paraliż.

Prezes próbuje też zastraszyć niewygodnych dziennikarzy i działaczy związkowych pozwami sądowymi. Już ponad rok temu Szpikowski groził mi pozwem za to, że zgłosiłem wniosek o dyskusję na temat sytuacji w PPL-u w Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego. Wkrótce potem pozwał mnie za krytykę łamania praw pracowniczych w firmie. Chodziło o wywiad udzielony Portalowi Strajk, zatytułowany „Pracownicy jak woda w akwarium” – to zresztą nawiązanie do jednego z bon motów samego prezesa. Zacytujmy: „Wymiana pracowników ma być jak wymiana wody w akwarium. Nie wymienia się od razu całej, tylko najpierw 30 proc. Z czasem wszystko co stare i niedobre eliminuje się”. Pozwani zostali również przeprowadzający wywiad oraz redaktor naczelny i wydawca portalu.

PPL w ramach zadośćuczynienia domaga się 20 tys. zł na rzecz Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt „Na Paluchu” oraz przeprosin przez pięć dni z rzędu w pięciu ogólnopolskich dziennikach na pierwszej stronie. Firma chce też, aby przeprosiny widniały przez dwa tygodnie na portalach pięciu dzienników. Ma prezes rozmach!

Szpikowski złożył do sądu wniosek o zabezpieczenie pozwu w postaci zablokowania dostępu do krytycznego wywiadu. Ten wniosek został jednak oddalony. Nie dość więc, że firma państwowa próbuje zastraszyć działaczy związkowych i dziennikarzy, to na dodatek dąży do cenzury. Oczywiście za proces Szpikowski nie płaci ze swojej kieszeni – płaci zarządzana przez niego państwowa firma. Takich procesów jest zresztą więcej – prezes hojnie wynagradza prawników, aby dbać o ochronę swoich interesów.

Dziś już wiemy, że już ponad dwa lata temu Urząd Lotnictwa Cywilnego przygotował raport, w którym zawarł informacje o poważnych nieprawidłowościach w funkcjonowaniu Lotniska Okęcie.
Odpowiadał za nie właśnie Szpikowski. Wkrótce potem jeden egzemplarz raportu został wyniesiony przez Szpikowskiego z biura ówczesnego Kierownika Odpowiedzialnego, Andrzeja Ilkowa, zaś drugi został zabrany przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego z siedziby Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Do dziś CBA nie wyjaśniło, jakim prawem jego agenci włamali się do państwowego urzędu i dlaczego wynieśli materiały obciążające prezesa PPL. Jest to bulwersujący przykład nadużycia uprawnień przez CBA, a zarazem dowód na niedopuszczalne wykorzystywanie służb specjalnych przez prezesa firmy państwowej.

W sprawie patologii, które mają miejsce w Państwowych Portów Lotniczych, pisałem jako krytyczny dziennikarz i lider Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa już do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Infrastruktury, Ministerstwa Aktywów Państwowych, a w ostatnich dniach do premiera, Mateusza Morawieckiego. Póki co reakcji nie ma, choć zarzuty spoczywające na Szpikowskim są równie poważne jak na Banasiu.

Mateusz Morawiecki nie ma uprawnień, aby w trybie pilnym odwołać prezesa NIK, ale prezesa PPL, akurat może zdymisjonować błyskawicznie.

Piotr Szumlewicz

Poprzedni

Nadchodzi światowa rewolucja

Następny

Karta Nauczyciela zostaje!

Zostaw komentarz