I znów się doigrał. Po raz kolejny. Mowa oczywiście o Grzegorzu Braunie, pośle Konfederacji. Szkoda, że podobnie jak Al Capone, który poszedł do więzienia za podatki, a nie z gangsterkę, tak Braun stracił immunitet za naruszanie zasad ruchu drogowego, czyli za mniejsze zło. A powinien odpowiadać za szkodzenie Polsce.
W marcu Grzegorz Braun został wyrzucony ze składu sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Wykluczenie posła z tego gremium poparła większość posłów. Za głosowało 438 z 455 obecnych parlamentarzystów. W minionym tygodniu Sejm uchylił mu immunitet w związku z wykroczeniem drogowym podczas manifestacji w Warszawie i odmową przyjęcia mandatu. O pociągniecie Brauna do odpowiedzialności karnej wnioskował Komendant Główny Policji. Za uchyleniem immunitetu Braunowi zagłosowało 361 posłów, 20 było przeciw, a 27 wstrzymało się od głosu. W ubiegłym roku policja wystąpił aż z 10 wnioskami, dotyczącymi wyrażenia zgody przez Sejm na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej. Dziewięć wniosków dotyczyło tego samego zachowania, czyli nieprzestrzegania nakazu zakrywania ust i nosa maseczką. Natomiast dziesiąty wniosek związany był z naruszeniem zasad ruchu drogowego, czyli złamaniem zakazu jazdy w obu kierunkach podczas zgromadzenia publicznego w Warszawie, w październiku 2021 r.
Grzegorz Braun powinien stracić immunitet już dawno. Po pierwsze Za rozsiewanie antyszczepionkowej propagandy, która kosztowała życie wielu Polaków. Ilu ludzi uwierzyło w jego bajki o nieistniejącej pandemii i na skutek tej wiary zmarło? Po drugie za rozsiewanie propagandy antyukraińskiej i sianie nienawiści wobec uchodźców z Ukrainy. Już w marcu pisałem, że obie narracje są bardzo na rękę Kremlowi.
Przypomnę, że chwilę przed agresją Rosji na Ukrainę, 27 stycznia 2022 r. Sejm przyjął uchwałę, w której wyrażono wsparcie dla Ukrainy w obliczu agresji ze strony Rosji. Uchwałę poparli wszyscy głosujący oprócz Grzegorza Brauna. Tuż po agresji Rosji na Ukrainę Braun robił wszystko, by zniechęcić Polaków do pomagania uciekającym przed wojną. Braun podburzał, że „Ukraińcy mają mieć wszystko za darmo kosztem Polaków” i to jest „hańba dla rządzących”. Dowiedzieliśmy się także, że na pomoc uchodźcom z Ukrainy (czy w ogóle Ukrainie) Polska nie powinna jako państwo wydać złotówki. I to wszystko działo się w chwili, gdy oczy całego świata skierowane były na Polaków, którzy masowo ruszyli na pomoc.
Najświeższa działalność Grzegorz Brauna, to wypad do Berlina, gdzie namawiał Niemców ze skrajnej prawicy do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję. Poza tym stał się gwiazdą rosyjskiej propagandy i telewizji, a wszystko z powodu antyukraińskiego marszu zorganizowanego pod koniec września przez posła Konfederacji pod hasłem „Stop ukrainizacji Polski”. Na banerach widniały napisy: „Tu jest Polska, nie Bruksela, tu Bandery się nie wspiera”.
Do tej pory poseł Braun był traktowany przez polityków i dziennikarzy z przymrużeniem oka. Ale tego człowieka trzeba traktować śmiertelnie poważnie. Jako zdrajcę polskich interesów i zwykłego szkodnika.
Ps. Grzegorz Braun po ostatnim tekście, który poświęciłem mu w marcu obiecał mi proces. Na razie słowa nie dotrzymał. Może prawda go zabolała, ale najwyraźniej ciężko z nią polemizować na sali sądowej.