8 grudnia 2024

loader

FLACZKI TYGODNIA

To polska lewica walczyła niepodległość i państwo polskie. Nie polscy ziemianie, księża katoliccy, działacze partii konserwatywnych i prawicowych . Państwo polskie powstało w wyniku rozpadu i klęsk wojennych trzech państwo – zaborców oraz wielkiej aktywności rewolucyjnych, lewicowych aktywistów. Przede wszystkim związanych z Polską Partia Socjalistyczną.

Ale w III Rzeczpospolitej lewica oddała ten triumf prawicy. Pozwoliła jej ukraść go sobie. Uczyniła tak w efekcie własnego lenistwa umysłowego, konformizmu i inteligenckiej poprawności.
Oddała jej Józefa Piłsudskiego, który zanim został Naczelnikiem Państwa polskiego przeszedł drogę typową dla ówczesnego rewolucjonisty. Dzieciństwo w zubożałym szlacheckim dworku, studia na rosyjskim uniwersytecie, wtedy wylęgarni lewackich radykałów. Potem pierwsze konspiracje, wpadki, wyroki i zsyłki na Syberię – wówczas najbardziej rozpolitykowany region rosyjskiego imperium.

Zwykle pierwsza zsyłka skazywała na działalność w ruchu rewolucyjnym, czyli na socjalistyczne poglądy i żywot zawodowego rewolucjonisty. Jego częścią bywały akcje terrorystyczne, zwykle napady na banki zwane „eksami”. Nierzadkie były kontakty liderów z wywiadami państw wrogich rosyjskiemu imperium. Po roku 1905 normalnym stało się tworzenie partyjnych bojówek.

Aż wreszcie, korzystając z wojny między zaborcami, niedawni bojowcy zasilili regularne oddziały wojskowe. Aby znowu być w pełnej gotowości, kiedy bieg dziejów da okazję do kolejnego niepodległościowego zrywu. Aby dokonać tym razem rewolucji narodowej i socjalnej.

To nie prawica tworzyła pierwsze rządy II Rzeczpospolitej. Pierwszym był rząd Ignacego Daszyńskiego, powstały już 7 listopada 1918 roku, drugim rząd Jędrzeja Moraczewskiego. Ten, pomimo krótkiego okresu działalności, od 18 listopada 1918 do 16 stycznia 1919, stworzył fundamenty nowoczesnego, postępowego państwa polskiego.
To ten socjalistyczny rząd dał wszystkim obywatelom prawa wyborcze, czyli polskim kobietom też. To ten rząd wprowadził ośmiogodzinny dzień pracy. Dał pracującym prawo do tworzenia związków zawodowych i prawo do strajków.
Ten rząd wprowadził też pierwsze regulacje prawne chroniące lokatorów prywatnych kamienic. Czyli był prekursorem dzisiejszych ruchów obrońców lokatorów, aktywistów miejskich.
Czemu z okazji Dnia Niepodległości polska lewica nie wspomina, nie czci Jędrzeja Moraczewskiego?

Jednym grzechów głównych współczesnej, polskiej lewicy jest grzech zaniedbania własnej polityki historycznej. Brak jej wynikał z kilku powodów.
Lewica w Polsce zawsze była podzielona. Od końca XIX wieku konkurowały ze sobą dwa główne nurty. „Internacjonalistyczny” i „Patriotyczny”.
Warto przypomnieć, że pogardzani obecnie „Internacjonaliści” skupieni w Komunistycznej Partii Polski zostali w 1938 roku wymordowani przez „nacjonalistów” Jozefa Stalina. Bo zbyt wielu z nich nie miało miękkich kręgosłupów ideowych. Nie chciało w pełni zaakceptować biurokratyzację WKP”b”.

Nurt „Patriotyczny” związany z Polska Partią Socjalistyczną i Józefem Piłsudskim podzielił się po zamachu majowym w 1926 roku. Wtedy to Ignacy Daszyński pozostał w PPS i był w opozycji wobec Piłsudskiego, swego partyjnego kolegi. Moraczewski poparł Piłsudskiego i zasilił tworzący się obóz sanacyjny. Obaj symbolizują różne postawy polskich socjalistów wobec tworzącego się obozu sanacyjnego.

Po II wojnie światowej resztki ocalałych „Internacjonalistów” współtworzyły Polską Partię Robotniczą. Ta wraz z „rozłamowcami” z PPS, bezwzględnie zwalczała „Niepodległościowców” z PPS. Drogi niedawnych towarzyszy rozeszły się. Każdy z nich uważał, że dokonał właściwego, korzystnego dla Polski wyboru.

W czasach Polski Ludowej oficjalna polityka historyczna wielki ból głowy miała z lewicowymi tradycjami. Nie można było sławić, czasem nawet przypominać „niepodległościowego” Piłsudskiego i jego PPS, bo byli oni bohaterami wojny polsko- radzieckiej z 1920 roku. Czyli wrogami bratniego wówczas ZSRR.
Nie można było rzetelnie prezentować historii nurtu „Internacjonalistycznego”, bo wówczas trzeba było przypominać zbrodniczą decyzję Kominternu o rozwiązaniu Komunistycznej Partii Polski i wymordowanie jej działaczy przez radziecką bezpiekę. Dlatego tradycje lewicowe kultywowano w Polsce Ludowej odświętnie, powierzchownie, bezrefleksyjnie.

W III Rzeczpospolitej liderzy SLD postawili na przyszłość. Z politycznego wyrachowania i kunktatorstwa nie zachęcali do analizowania doświadczeń Polski Ludowej ani lewicowych tradycji II Rzeczpospolitej.
W efekcie wyrastająca w III Rzeczpospolitej lewicowa młodzież nie miała, oprócz importowanego Che Guevary, bohaterów, których mogła wynosić na sztandarach i koszulkach. Nie miała, i nadal nie ma, swoich „bohaterów masowej wyobraźni”.
x/ A przecież lista polskich lewicowych bohaterów nie jest krótka. Czas najwyższy aby lewica odkurzyła postać Tadeusza Kościuszki. Bojownika o niepodległość Polski i USA. Generała, który chłopów uczynił żołnierzami, czyli obywateli. Warto przypomnieć księdza Piotr Ściegiennego. Polskiego prekursora „teologii wyzwolenia”. Działacza niepodległościowego i socjalistycznego. Bojownika o wyzwolenie społeczne chłopów. Prekursora reformy rolnej.
Kolejnym do odkurzenia jest Ludwik Waryński. Buntownik z własnego wyboru. Jeden z pierwszych, który zrozumiał, że nie da się wyzwolić polskiego narodu bez jego wyzwolenia socjalnego. Następny to anarchistę Jana Wacława Machajskiego. On pierwszy opisał tworzenie się warstwy inteligencko- biurokratycznej, rządzącej potem w ZSRR i krajach „wspólnoty socjalistycznej”. Przed Trockim, Dżilasem i innymi krytykami biurokracji ZSRR.
Na pewno lewica powinna przypomnieć i kultywować Rewolucję 1905 roku. Ostatni bunt narodowy i pierwszą miejską rewolucję socjalną.
Powinna przypomnieć i kultywować Kazimierza i innych liderów lewicy niepodległościowej.

I na koniec, a raczej na początek, lewica powinna przeanalizować dorobek Polsk Ludowej. Odrzucić złe doświadczenia, ocalić dobre rozwiązania. Przypomnieć dorobek Karola Modzelewskiego i grono „patriotycznych pragmatyków” z PZPR, którzy doprowadzili do Okrągłego Stołu. A nawet premiera Jana Olszewskiego, który w młodości lewicowcem i masonem był.
Nawet marszałka seniora Antoniego Macierewicza. W młodości lewicującego, entuzjasty Che Guevary.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Wina i rozrachunki Hansa Hellmuta Kirsta Tytuł w dwa wiersze

Następny

Trudny listopad

Zostaw komentarz