Zdrada, ale…
Łukasz Moll komentuje postawę „Solidarności” wobec strajku nauczycieli:
Trzy spostrzeżenia wyprowadzające, mam nadzieję, poza schemat myślowy:
1. Tak, to partyjna zdrada „Solidarności” kosztem solidarności pracowniczej, ale wszystkie partyjne związki mają na swoim koncie takie smutne zagrywki. Problem jest systemowy i wypływa z punktu 2.
2. Fajnie, że nagle wszystkie partie kleją się do nauczycieli, ale trzeba im zadać pytanie: jeśli PiS, który w odróżnieniu od Was potrafił uruchomić duże programy społeczne, pieniędzy na podwyżki nauczycieli nie znalazł, to jak Wy zamierzacie znaleźć? Konkretne wyliczenia prosimy. Problem jest systemowy i wypływa z punktu 3.
3. Nie jest przypadkiem, że wszystkie ważniejsze pracownicze ruchawki ostatnich lat – nauczyciele, Czarny Protest, opiekunki osób niepełnosprawnych, pracownicy opieki społecznej, pielęgniarki, lekarze-rezydenci, „Dziady kultury”, ogrzewanie mieszkań, spór o wolne niedziele – to walki o dowartościowanie pracy reprodukcyjnej. Tu tkwi fundamentalny problem polskiego kapitalizmu: wytwarzanie rzeczy i śmieci jest bardziej cenione niż troska o ludzi, relacje społeczne, zdrowie, kulturę. Dlaczego żadna siła polityczna nie czyni tego rozpoznania rdzeniem swojej strategii i przekazu?
Żegnaj, węglu!
– Będzie perspektywa odchodzenia od węgla w sposób przewidywalny i rozsądny – mówił w „Sygnałach Dnia” Włodzimierz Czarzasty, odnosząc się do założeń Koalicji Europejskiej na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.
– Po pierwsze, uważamy, że odejście od węgla powinno być stopniowe i trwać około 20 lat. Po drugie wiemy, jaki będzie koszt, bo obserwujemy taki proces w Niemczech. W Polsce według nas będzie to kosztowało około pół biliona złotych. Po trzecie musi się to wiązać z innymi sprawami, to znaczy np. znalezieniem alternatywnych źródeł energii. Trzeba wdrożyć olbrzymi program oszczędnościowy energii, ocieplania budynków (…) Trzeba też zabezpieczyć pracę osób pracujących przy węglu – stwierdził lider SLD.
Info: skld.org.pl
Polexit u bram?
Bogusław Liberadzki komentuje w „Przeglądzie Socjalistycznym”:
Rząd polski demonstruje często swoją opozycyjność w Unii i to na wielu obszarach, począwszy od polityki integracyjnej, praworządności, energetycznej, klimatycznej itd. Polska chętnie też wspiera inicjatywy „konkurencyjne” w stosunku do Unii Europejskiej. Przykłady, to chociażby Trójmorze, oś Warszawa-Rzym, goszczenie przedstawicieli partii populistycznych, eurosceptycznych. Główny nurt Unii, to strefa euro wraz z Schengen. Tymczasem ciągle nie podejmuje się rzeczowej debaty w sprawie przystąpienia (lub skutków nieprzystąpienia) do strefy euro.
Polexitem nie straszy opozycja, to partie rządzące stwarzają symptomy woli wyjścia z Unii Europejskiej, pomimo deklaracji zaprzeczających. Premier rządu Zjednoczonej Prawicy zaczęła urzędowanie od wyprowadzenia flag Unii z Kancelarii, prominentni posłowie mówili o szmacie, a nie o fladze Unii, członkowie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim (a do tej grupy parlamentarnej należy PiS) nie zawsze wstają, gdy jest grana „Oda do Radości”, padła wypowiedź bardzo ważnej osoby PiS, iż być może w Polsce też trzeba rozważyć potrzebę przeprowadzenia referendum na wzór brytyjski. Można usłyszeć w Polsce, że Unia jest wyimaginowaną wspólnotą, a bez środków z Unii też zbudowalibyśmy autostrady. Mówili to ludzie na najwyższych stanowiskach państwowych.
Opozycja słuchając musi więc się niepokoić i niepokój ten przekazać społeczeństwu, które jest proeuropejskie.