Na Górnym Śląsku, jak w soczewce, skupiają się wyzwania europejskiej polityki rządu Mateusza Morawieckiego.
Rząd ten, sterowany z tylnego siedzenia przez Jarosława Kaczyńskiego i dopingowany przez samozwańczego delfina Zbigniewa Ziobrę, idzie na wojnę z Europą o prawo do samodzielnego kształtowania życia politycznego w Polsce, podporządkowania władzy PiSu wszystkich instytucji demokratycznych, prawa do budowy swojskiego zaścianka i samodzielnego rozstrzygania co jest prawem i co jest sprawiedliwością przez jedynie słuszną partię.
Na szali kładzie największe w historii, wynegocjowane już wsparcie finansowe dla polskiej gospodarki, szacowane przez sam rząd na kwotę ok. 750 mld euro w perspektywie najbliższej siedmiolatki 2021-27, a więc nowy budżet i udział w Funduszu Odbudowy, projektowanym w związku z pandemią na poziomie nowego Planu Marshalla. Za sojusznika ma jedynie Węgry Orbana.
Z pewnością w tej wojnie nie popiera go przytłaczająca większość śląskich elit i zdecydowana większość społeczeństwa Górnego Śląska, a już niemal nikt z rodzimej, górnośląskiej ludności. Ogólnopolskie hasło: ” Ja zostaję w Unii Europejskiej ” zostało tutaj przekształcone w zawołanie ” Śląsk zostaje ” , albo po śląsku: ” Ôstôwōmy! „.
I niczego oczywiście w tym spojrzeniu nie zmienia fakt, że Premier dał się całkiem niedawno wybrać posłem na Sejm z okręgu katowickiego, ani mamienie papierowymi, kolejnymi wersjami Programu dla Śląska.
Z poparcia dla rządu wytrzeźwieli nawet górnicy, patrząc na nową politykę energetyczną rządu, jakby napisaną w Brukseli oraz namiastkowy Program Sprawiedliwej Transformacji, wart dla całego Kraju, a konkretnie sześciu regionów górniczych, zaledwie ok. 3,5 mld euro.
Ludzie jednak traktują udział Polski i Śląska w europejskiej Wspólnocie jako gwarancję pozostania w obrębie cywilizacji zachodniej, jako szansę na odrabianie dystansu do Zachodu i instynktownie również jako gwarancję własnych praw i wolności, silniejszą niż gwarancje konstytucyjne, które, jak pokazuje praktyka – można omijać, ubezwłasnowalniając Trybunał Konstytucyjny, sądy czy prokuraturę.
Poczucie bezpieczeństwa regionalna społeczność traci również w związku z nieudolną walką rządu z pandemią covidową. Śląsk dysponuje wysokospecjalistyczną opieką zdrowotną, ale wciskanie na siłę oddziałów covidowych do niemal każdego szpitala, w dużym stopniu zamraża możliwości skutecznego leczenia w odpowiednim czasie.
Robione to jest przez wojewodę z nadania PiSu, mimo iż zajęto niektóre szpitale, jak np. w Katowicach – Murckach, wyłącznie dla leczenia zarażonych Covidem (średnie obłożenie – kilka osób) i wybudowano szpital tymczasowy na terenie Międzynarodowego Centrum Kongresowego, niemal na miarę Stadionu Narodowego.
Poseł ze Śląska Mateusz Morawiecki, Premier polskiego rządu, paradoksalnie ten region od Polski odpycha; swoją nachalną propagandą, ciągłym mijaniem się z prawdą, zwłaszcza w sprawie planowanej transformacji energetycznej Kraju i regionu, brakiem szacunku dla kobiet, ale przede wszystkim brakiem poszanowania dla tradycji regionalnej, dla kultury i języka śląskiego i rujnowaniem poczucia bezpieczeństwa w szerszej wspólnocie.
Wyniki z pewnością rząd zobaczy już niedługo, jeśli nie przełoży planowanego na wiosnę Narodowego Spisu Powszechnego.
I jeśli oczywiście nie stłucze termometru i nie wykreśli możliwości deklarowania narodowości śląskiej i faktu posługiwania się językiem śląskim.
Wtedy deklaracje z 2011 roku, kiedy to do śląskiej przynależności etnicznej, pierwszej albo drugiej, przyznało się 847 tysięcy osób, a do posługiwania się językiem śląskim 509 tysięcy – zostaną znacząco pobite.
A tendencje autonomiczne ulegną wzmocnieniu.
Jedno jest pewne – Śląsk na pewno pozostanie w Europie.