26 kwietnia 2024

loader

Horrendalne hasło

Konstytucja. Może nie dla PiS?

„Konstytucja dla Obywateli. Nie dla elit”. Tak brzmi emblematyczne hasło debaty konstytucyjnej, którą zainicjował prezydent RP. Zachęca on do zabierania głosu w tej debacie. Proszę bardzo – robię to od ręki – już samo wyjściowe hasło tej debaty jest nie do przyjęcia, a to źle jej wróży.
O ile zupełnie niekontrowersyjnie, a nawet banalnie brzmi pierwszy człon tego hasła, o tyle człon drugi to prawdziwe horrendum. Nie do przyjęcia jest już wykorzystanie w tego typu haśle trybu negującego – „nie dla…”. To oczywiste, że w krótkim haśle nie sposób wymienić wszystkich adresatów konstytucji. Ale też nie wolno nikogo z góry wykluczać, elit czy nie elit. A tak się stało.
Co gorsza, pomieszczenie w owym haśle, w trybie negatywnym, określenia „elity”, może prowadzić do wniosku, że inicjatorzy debaty wskazali grupę czy krąg społeczny, któremu konstytucja się nie należy. Już samo to jest powodem do odmowy udziału w takiej debacie. Pachnie to bowiem segregacją społeczną, nastrojem ustaw norymberskich, a nawet czymś w rodzaju rasizmu społecznego, nie na negacji koloru skóry opartego, ale na negacji czyjejś roli czy statusu społecznego. Pachnie to choćby niedobrymi odorami marca 1968 roku, kiedy to według podobnego mechanizmu poddano segregacji społeczeństwo, pewnej jego części odmawiając de facto polskiego obywatelstwa i to w sensie najzupełniej dosłownym, poprzez wręczenie „dokumentów podróży” w jedną stronę, błędnie określanych jako „paszporty”.

Co to, kto to – elita?

I nie zmienia tego fakt, że pojęcia „elita”, „elity”, „elitarny” są dalece nieostre, że każdy może pod to słowo podstawić dowolną treść i sens. Dla jednych „elitę” stanowią ludzie dysponujący mocnymi aktywami, pieniądzem i władzą, często jednym i drugim jednocześnie. W tym rozumieniu „elita” to milionerzy i politycy. Dla innych „elita”, to przede wszystkim ludzie wykształceni i twórczy: wszelakiego rodzaju intelektualiści – uczeni akademiccy i uniwersyteccy, specjaliści z konkretnych dziedzin – prawnicy, lekarze, humaniści, przyrodnicy, politechnicy, wynalazcy, artyści, pisarze, a także dziennikarze i publicyści, wyżsi urzędnicy etc. Niektórzy zaliczyliby do tej sfery także działaczy społecznych, nie tylko tak sławnych jak Jerzy Owsiak czy Janina Ochojska, ale także tych działających pro publico bono w cieniu. W tak zarysowanym kręgu znalazłoby się miejsce także dla znacznej części polityków, w tym parlamentarzystów i działaczy partyjnych działających poza parlamentem. Nie do końca wypełniłem treścią pojęcie „elita”, ale przez myśl mi nie przeszło, żeby ludzi, którzy stanowią „drożdże” rozwoju społecznego, którzy „ciągną społeczeństwo w górę” traktować z definicji jako gorszych, więcej – nie zasługujących na konstytucję.
Można odnieść wrażenie, że prezydent i jego otoczenie, choć ostatnio jakaś refleksja obudziła się w ich głowach, tym razem znów ulegli typowej pisowskiej narracji opartej na segregacji społeczeństwa, na dzieleniu go na lepszy czy gorszy sort, na szczuciu na siebie grup społecznych. Przecież pisowska kampania propagandowa przeciwko sędziom najzupełniej wypełnia znamiona zorganizowanego szczucia, zbiorowej, wręcz administracyjnej dyfamacji, bo prowadzonej nie tylko przez prywatne media propisowskie, ale także przez urzędników państwowych, w tym funkcjonariuszy medialnych TVP, bo dziennikarzami, mimo najlepszej woli, nie jestem w stanie ich określić.

Szpica pisowskich elit

Prezydent i jego otoczeni zdają się przy tym zapominać, że sami stanowią istotną część elity. Jeśli do elity nie należy prezydent RP, to kto do niej należy? Czyżby prezydent optował za konstytucją nie dla siebie także? A czyż do elity nie należy wódz i ideolog PiS Kaczyński, w końcu także prawnik z wykształcenia? Czyż nie należy do niej pani premier(ka) rządu. Czy nie należy do niej minister kultury, profesor socjologii Piotr Gliński? Czyż nie należy do niej krakowski intelektualista, minister nauki Jarosław Gowin? A główny poetycki wieszcz PiS, autor wiersza „Do Jarosława Kaczyńskiego”, wybitny pisarz, eseista i dramaturg Jarosław Marek Rymkiewicz. A niezły prozaik i czołowy publicysta propisowski Bronisław Wildstein, a wybitny reżyser filmowy Antoni Krauze, twórca arcydzieła sztuki filmowej, nowego „Obywatela Kane” czyli „Smoleńska? A marszałek Senatu Stanisław Karczewski, który jako lekarz-chirurg musiał jednak myśleć? (co marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego – nie żywię w tym względzie silniejszych mniemań). A prezes TVP Jacek Kurski, który udatnie gra na gitarze, to nie elita? A dyrektor TVP 2, utalentowany satyryk i płodny prozaik Marcin Wolski, to nie elita? A cała plejada propisowskich publicystów z braćmi Karnowskimi, Michałem Rachoniem, Markiem Pyzą, Janem Pospieszalskim na czele, to nie elita? A piękna i zdolna Danuta Holecka, to nie elita? A piękna i zdolna (mam nadzieję, że nie do wszystkiego) Magdalena Ogórek, to nie elita? Przykłady – nawet w PiS i w około-PiS – można by mnożyć. Może Krzysztof Feusette czy Dominik Tarczyński, to nie elita, kwestia gustu, jak to ujął Zbigniew Herbert, ale inni jak najbardziej.
Naprawdę prezydent RP chce siebie i ich wykluczyć z niezliczonych szeregów adresatów przyszłej Konstytucji? Co to ma być? Samurajskie seppuku? No by czyż i superelitarnego, nawiązującego do samurajskiej tradycji Klubu Ronina, think tanku prawolstwa i PiS, wspomniane hasło nie wyklucza? I jego prezes, Józef Orzeł miałby nie być elitą, a być za to wyjętym spod prawa konstytucji, jak jakiś zbój na drodze?
Dlatego, Wielce Czcigodny Panie Prezydencie Rzeczypospolitej. Skoro wzywa Pan Obywatelstwo do udziału w debacie, to ja (powodowany wrodzoną skromnością do elity się nie przypisuję, ale do obywatelstwa jednak tak) daję być może jeden pierwszych głosów. Proszę o zmianę hasła na: „Konstytucja. Dla wszystkich obywateli”. Szczegóły zostawiam na później, ale na początek o jedną tylko łaskę tylko grzecznie się dopraszam – jak to ujął Prezes – prawdziwych panów (pisowskich): nie proście za bardzo w tej konstytucji Boga/boga (niepotrzebne skreślić) na pomoc. Bo jak dojdzie nie daj Bóg/bóg do jakiego nieszczęścia, to i tak święty boże nie pomoże.

trybuna.info

Poprzedni

Niełatwo wywalczyć to, co się należy

Następny

Lewica to nie przystawka