8 listopada 2024

loader

IV RP kontra IV Rzesza

Flaczki tygodnia

GadzinowskiTrbuna

Rzeczpospolita kaczyńska Mejzami stoi.

Codziennie słyszę,że pan prezes Kaczyński jest zakładnikiem. A to Kukiza, a to Siarkowskiej, czasem Godek i Łukaszenki, a ostatnio Mejzy.
Tenże Mejza, wedle mediów wyjątkowy oszust, złodziej i pieniacz, czuje się pewnie. Ma przekonanie, że od jego woli zależy sejmowa większość politycznej mafii pana prezesa.
Sprawa PiSowskiewgo oszusta, złodzieja i pieniacza „będzie wyjaśniona”, obiecał podczas środowego zebrania parlamentarzystów PiS pan prezes Kaczyński.
Jak? Tego nie wiemy. Jeśli naganiacze prezesa znajdą w Sejmie RP dublera, dublerkę Mejzy, czyli osobę gwarantującą mu większość sejmową, to pan poseł Mejza zostanie publicznie zbesztany i oddany w tryby prokuratorskie. Te nie będą obracać się szybko. Pan poseł Mejza pozostanie w nich do końca kadencji Sejmu, a potem otrzyma daleką od zainteresowań mediów posadę.
Pan prezes nieraz dowiódł swej lojalności wobec tych, którzy wobec niego kierowali się zasadą „Moim honorem jet wierność”.
Jeśli taki dubler szybko się nie znajdzie, to pan prezes i jego drużyna postawią na przeczekanie. Sprawą Mejzy zajmie się jakieś ciało działające powolnie, na przykład sejmowa Komisja Etyki Poselskiej. W międzyczasie media okryją kolejnego oszusta, złodzieja i pieniacza w PiS, co jak widać ostatnio, nietrudnym jest. I tak „sprawa Mejzy” zostanie zapomniana. Jeśli media nie zapomną, to zawsze jest Trybunał pani Przyłębskiej, który uzna, że badanie oszustw polskiego parlamentarzysty jest niezgodne z polską Konstytucją.
Tak pewnie uczyni, bo prominent PiS miał kraść nie tylko polskie, ale też i europejskie pieniądze. Parlamentarzyści opozycji zamierzają nasłać na niego OLAF, czyli Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Jeśli ten zacznie sprawdzać polskiego złodzieja, to Trybunał Przyłębskiej nie może pozostać bezczynnym wobec takiego naruszenia „polskiej suwerenności”.
Być może doczekamy czasów, kiedy złodziej Mejsa zostanie zaliczony do wzorców osobowych kaczyzmu. Polski patriota, bo okradał Brukselę. A jeśli ów Mejza okradł kilku Niemców przynajmniej, to może liczyć na Order Orła Białego!
Bo jak uważają elity PiS to nie oszust i złodziej Mejza zagraża politycznemu bezpieczeństwu PiS, lecz znacznie poważniejsi mocarze. Jak zdradził mediom jeden z nich podczas środowej narady pan prezes Kaczyński dobitnie stwierdził, że „Niemcy chcą budować IV Rzeszę”. Znów mamy wroga u świętych granic Polski.

Wodzu prowadź na Berlin

Przecieki o antyniemieckich fobiach pana prezesa Kaczyńskiego można by zlekceważyć, gdyby nie długi, niczym lista oszustw elit PiS, wywiad pana ministra Ziobry. Opublikowany w 48 numerze prorządowego tygodnika „Sieci”. Udzielony mistrzowskiej dwójce dziennikarskiej wazeliny, czyli Michałowi Karnowskiemu i Wojciechowi Biedroniowi. Zatytułowany jednoznacznie „To jest moment krytyczny”.
Wywiad zaczyna się od przysłowiowego „trzęsienia ziemi”.
„Narastają presje, szantaże wobec Polski ze strony instytucji unijnych i niemieckich, związane z reformowaniem polskiego wymiaru sprawiedliwości.Jawnie używany jest szantaż finansowy i wątpliwe wyroki TSUE. W jakim punkcie jesteśmy, jeśli chodzi o suwerenne prawo państwa polskiego do zmian w obszarze sprawiedliwości? Takie pytanie pada już na wstępie.
Na to pan minister i lider „Solidarnej Polski” wyjaśnia spokojnie: „Agresja wobec Polski eskaluje. Musimy szczerze sobie powiedzieć, że dotychczasowy sposób ,w jaki komunikowaliśmy się z Unią Europejską, nie daje szans na znalezienie kompromisu. Druga strona wyraźnie go nie chce/…/ Nasi partnerzy z UE już nawet nie udają, że słuchają merytorycznych argumentów”.
„To jaki mają cel?” – niezwykle odważnie dopytuje się wazelinowy duet Karnowski&Biedroń.
„Polityczny” – zdradza ten sekretny sekret pan minister Ziobro i ujawnia najskrytsze plany rewizjonistów niemieckich:
„Chodzi o zmianę władzy w Polsce – obalenie rządu, bo demokratyczne wybory Polaków nie podobają się Brukseli i Berlinowi. Temu służą naciski, groźby i szantaż ekonomiczny. Bruksela bezprawnie zablokowała nam pieniądze, które należą nam się jak innym państwom Unii. Podeptała ustalenie, że mechanizm warunkowy – przyjęty zresztą przy sprzeciwie moim i Solidarnej Polski- nie znajdzie zastosowania, zanim na jego temat nie wypowie się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.Niebawem usłyszymy,mniej lub bardziej otwarcie, że UE odblokuje pieniądze dla nas,gdy w Polsce zmieni się władza. Czyli gdy wygra Tusk.”
„Kto stoi za tym planem?” – pytają odważnie prorządowi wazeliniarze.
„Niemcy. Tzw. mechanizm warunkowości, który pozwala blokować pieniądze pod różnymi pretekstami, został zainicjowany przez ówczesnego niemieckiego komisarza Gunthera Oettingera” – wskazuje winnych pan minister Ziobro i przestrzega elity narodowo- katolickie:
”Grozi nam status protektoratu,czyli państwa, które formalnie ma swoje władze i organy administracji, ale w istotnych sprawach jest uzależnione od mocniejszego sąsiada. Taką rolę pisze dla nas Unia Europejska z dominującym udziałem polityków niemieckich. Nigdy do czegoś takiego nie przyłożę ręki”.
Uważany przez media za oszusta i złodzieja pan poseł Mejza ma jeden głos w Sejmie RP. Uważany przez media za „kurwę polityczną” pan poseł Kukiz ma swój głos i czasem dwa głosy podobnych mu parlamentarzystów. Uważana za „Matkę boską” antyszczepów pani poseł Anna Maria Siarkowska może zmobilizować przynajmniej dziesięciu przeciwników szczepień należących do klubu parlamentarnego PiS. Za to sejmowa drużyna pana ministra Ziobry liczy przynajmniej osiemnastu parlamentarzystów.
Pan minister Ziobro wie, że w najbliższych wyborach parlamentarnych musi wystartować ze swą Solidarna Polską samodzielnie. Start ze wspólnych list z PiS nie wchodzi w grę. Bo pan prezes Kaczyński tak zmanipuluje listy, że żaden z ziobrystów do Sejmu się nie przeciśnie.
Aby zdobyć głosy polskiej prawicy partia pana Ziobry musi być wyrazista i radykalna. Odróżniać się od prawicowo- centrowej PiS. Musi skupić przeciwników Unii Europejskiej, Niemiec, zielonej energii, liberalnych i lewicowych ideologii. Inaczej nie przekroczy pięcioprocentowego progu wyborczego.Teraz ma dodatkową okazję do wzmocnienia się kosztem konkurencyjnego PiS.
Ziobro jest odpowiedzialny w rządzie za „reformę systemu sprawiedliwości”, a także za kompromis w sporze o ową „reformę” z Unią Europejską. Teraz chce ten kompromis negować, zerwać nawet. Dzięki temu nie będzie musiał przyznać się do klęski w sporze z instytucjami praworządności Unii Europejskiej. Udowodni za to, że nie jest „miękiszonem”.
Brak kompromisu sprawi, że rząd Morawieckiego nie dostanie w najbliższych miesiącach zaliczki na poczet Krajowego Planu Odbudowy z UE. Ale winą za to minister Ziobro już obarczył Brukselę i Berlin i dalej tak będzie czynił.
Antyniemiecka retoryka pana ministra Ziobry znana jest wszystkim. Teraz językiem Ziobry zaczyna mówić sam prezes Kaczyński.
Czy grozi nam kolejna „wojna hybrydowa”, tym razem na zachodniej granicy, która ma odwrócić uwagę opinii publicznej od rosnącej pandemii, inflacji i utraty miliardów złotych na rozwój Polski?

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Jak Prawo i Sprawiedliwość „pomaga” rodzinom

Następny

Sadurski na weekend