Pracownicy zupełnie przegrali walkę o podział wartości dodanej, podczas gdy firmy są w coraz większym stopniu odpowiedzialne za wzrost cen – alarmuje Michał Możdżeń z Polskiej Sieci Ekonomii.
I dodaje: – Udział płac w PKB spadł w 2022 roku do poziomów z 2014/15 roku, niwecząc tym samym wszystkie korzyści uzyskane przez pracowników od 2016 r. Zyski z inflacji wciąż są przechwytywane przede wszystkim przez firmy. Mnie to zupełnie nie dziwi. Kapitał pożera pracę, bo może. Kto mu coś zrobi? Świat pracy jest tak słaby, że nikt praktycznie się z nim nie liczy. Mamy całe bitwy medialne o „przedsiębiorców”, o landlordów, ale pracownicy w tej walce nie istnieją.
Dlaczego? Ponieważ sami przestali stanowić świadomą swoich interesów klasę. Wielka w tym rola mediów, partii, kolejnych rządów, szkoły czy kościoła, które wiele wysiłku włożyły w to, żeby wmówić ludziom, że nie istnieją już pracownicy, a wszyscy są już albo klasą średnią, albo „przedsiębiorcami”. Takie pojęcie jak „klasa pracująca” nie funkcjonuje praktycznie w obiegu publicznym. Ale jak ma funkcjonować, skoro sami pracownicy zamienili się w klienta, a nie potencjalnie groźną siłę, która może walnąć pięścią w stół. Oczywiście są tu i ówdzie odizolowane wysepki oporu, ale to jest za mało. Jakiekolwiek realne ustępstwa, a nie okruchy z pańskiego stołu, udało się wywalczyć tylko za pomocą realnej groźby rewolty, która budziły popłoch wśród rządzących.
Nawet tak niedoskonałe i ograniczone koncesje jakie określono potem tym całym „państwem socjalnym” stworzonym de facto wyłącznie po to, żeby poddać kontroli tę „niebezpieczną klasę”, udało się wprowadzić, bo rządzący autentycznie przerazili się możliwością utraty nie tylko władzy. Teraz pracują jak woły i szemrzą co najwyżej w szatni czy korytarzu. Kto się ich boi? 10 procentom da się podwyżkę, 20 procentom się ją obieca, a resztę się oleje albo powie, że imigranci im zabrali kasę. Albo że mają się zająć walką z „jedzeniem robaków”. Lub że firma nie może im dać podwyżki, bo „koszty pracy”, czy inne ideologiczne magiczne zaklęcia.
To jest straszne, co się stało. Siła, która obalała rządy, obalała całe systemy, zmieniała świat, miała dalekosiężne cele, wywalczyła mnóstwo ustępstw z których (prawie) wszyscy korzystamy, łącznie z „piąteczkami”, teraz co najwyżej może liczyć na jakiś żałosny ochłap w postaci podwyżki płacy minimalnej. I za ten ochłap każą jeszcze całować się po rękach i wybierać ich do koryta z którego sami żrą miliony.
To jest przerażające, zwłaszcza jeśli zna się historię walk społecznych zarówno tą szeroką, jak i mikrohistorię rodzinną i wie się, że to wszystko, te wszystkie mniejsze i większe ustępstwa nie tylko nie spadły z nieba, ale że jeśli się aktywnie ich nie broni to zostaną zlikwidowane i pożarte przez kapitał i polityków. Ich chciwość nie ma granic i nigdy sami z siebie nie powiedzą, „już dość, teraz podzielimy się z innymi”. Mówię o obronie, a gdzie tu jeszcze myśleć o ofensywie, bez której generalnie kapitalizm doprowadzi świat człowieka do zagłady.
wolnelewo.pl