Kraków panorama
Wybaczcie, ale ten felieton zacząć muszę od smutnej informacji. Cenzura, powróciła do naszego życia. Już, już, Was uspokajam, na szczęście jest to tylko moja prywatna autocenzura, którą włączyć musiałem we własnym sumieniu, gdyż wszystkiego Wam opisać nie będę w stanie. Wszak felieton z gumy nie jest, a szczególnie ten w papierze oferowany Czytelnikom „Trybuny”, na której łamach także od dziś gościć będę, popularyzując w Polsce, co w kulturalnym Krakowie się dzieje.
A powinniście wiedzieć, że w ostatnich dniach tak wiele pod Wawelem się wydarzyło, iż z braku miejsca nie da się tego opisać i zrecenzować. Nie mogę więc ani słowa wspomnieć o uroczystym otwarciu nowej siedziby Teatru KTO, prowadzonego od dekad wielu przez Jerzego Zonia. Ani o zorganizowanym przez niego przeglądzie teatru otwartego, dzięki któremu krakowskie ulice zatętniły scenicznym życiem dla każdego. Muszę się autoocenzurować, by słowa nie wspomnieć o jakże udanej kolejnej edycji przeglądu filmowego Mastercard Off CAMERA, na którym twórcy kina, uznawanego za nieprofesjonalne, pokazywali dzieła filmowo i aktorsko profesjonalne jak najbardziej. Miejsca brakuje, by napisać, że godnie czcimy w Krakowie Rok Stanisława Lema, czemu towarzyszy wiele arcyciekawych spotkań i wystaw, takich choćby jak otwarta w siedzibie Krakowskiego Forum Kultury wystawa mniej znanych fotografii Lema.
W dostatku artystycznych wydarzeń, zdarzyły się i takie, których opisania odmówić sobie nie mogę, gdyż bliskie są sercu mojemu i warte Waszego poznania. Zaproszony, czym prędzej więc pobiegłem na pożegnanie i premierę jednocześnie, zorganizowane przez Stowarzyszenie Kuźnica, a dotyczące kwartalnika „Zdanie”. Choć niszowe, to niewątpliwie zasłużone dla polskiej kultury jest to pismo, w którym zaczytywałem się od końca lat 70. Zawsze z podziwem dla mądrości jego Autorów i wolności mądrej myśli. Kudy mnie do takich nazwisk, jak m.in. Stanisław Lem, Andrzej Wajda, bp. Tadeusz Pieronek, Marian Turski, Zygmunt Bauman, Andrzej Mleczko, Jerzy Trela, Bronisław Łagowski. I wielu innych. A wszyscy oni w „Zdaniu”prezentowali własne zdanie. Niezmiennie celne i wolne od propagandowej sieczki, świat najczęściej otaczającej. Choć kwartalnik uchodzi za głos lewicy, zawsze dominowała w nim intelektualna różnorodność, mogli w nim swoje opinie wyrażać ludzie prawicy, Kościoła, artyści wolni i zdolni do każdej opinii. Potwierdzeniem tego cykl wywiadów Trzech na jednego, przez twórców pisma wymyślony, w którym trzech dziennikarzy dokładnie indaguje jednego bohatera. Współtwórcą cyklu był dr Edward Chudziński, wieloletni szef pisma, a także współtwórca wielu sukcesów Teatru Stu i założyciel kierunku dziennikarskiego na krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym. Chudziński przeszedł właśnie na zasłużoną emeryturę, stery pisma młodzieży przekazał (dr Paweł Sękowski), z tej też okazji cykl pożegnalnych i powitalnych spotkań zorganizowano w Warszawie i Krakowie. A na nich promowano m.in. najnowszą publikację książkową, czyli sławetny cykl wywiadów w jednym pokaźnym tomie. Tu znów moja cenzura wkracza do akcji, gdyż napisać nie mogę, że w tej księdze znajdziecie wywiady m.in. z Januszem Gajosem, Andrzejami: Walickim i Sewerynem, Krzysztofem Jasińskim i Aleksandrem Kwaśniewskim. Bohaterowie, z jakże różnych szuflad, jakże mądre zdania w tych rozmowach wypowiadają. Czytajcie, a prawdę o życiu lepiej poznacie.
Tę powagę myśli intelektualnej musiałem rozrywkowo odreagować. Jakże świetną okazją ku temu była kolejna premiera w Teatrze Bagatela. Tę zasłużoną krakowską scenę od roku odnawia duet Andrzej Wyrobiec – Krzysztof Materna. I dzieje się wiele dobrego. Najnowszym dobrem była światowa premiera komediowego klasyka, farsy Raya Cooneya, czyli Mayday odNowa. Odnowa spektaklu polega na tym, że adaptował ją scenariuszowo Michael Bartfoot, z głównego bohatera czyniąc nie taksówkarza bigamistę, tylko kobietę bigamistkę za kierownicą taxi. Śmiały pomysł odwrócenia ról przyniósł prześmieszny scenariusz, którego reżyserii podjął się Artur Barciś. Znany aktor okazuje się być także świetnym reżyserem, a w dziele tym całkiem udanie wsparli go aktorzy Teatru Bagatela. Tu znów tekst cenzurować muszę, gdyż autorów udanych kreacji wymienić nie sposób. Napiszę więc tylko: aktorska siódemka świetne odegrała, co scenariusz i reżyser zaoferowali. W atrakcyjnej scenografii Urszuli Czernickiej tak wiele się i śmiesznie się działo, że brzuszek od śmiechu zaczął mnie boleć. Pędźcie czym prędzej do krakowskiej Bagateli na spektakle odnowionego Mayday, bo doprawdy świetna to komedia. A skoro już o tym sukcesie piszę, przewiduję już kolejny. Artura Barcisia, Kraków, jego teatralne sceny i aktorzy, urzekł na tyle, że już szykuje kolejną komedię. Na połowę października Teatr im. Słowackiego zapowiada premierę komedii francuskiej Nerwica natręctw, także w jego reżyserii.
Napisałbym Wam jeszcze szerzej o projekcie Muzeum Czartoryskich Przeszłość Przyszłości… związanym z wykorzystaniem tego pięknie odnowionego Muzeum, o imprezach związanych z 90-tą rocznicą urodzin Piotra Skrzyneckiego, legendy Piwnicy pod Baranami, o wystawionej w Teatrze Proxima sztuce (reż. Piotr Sieklucki), której bohaterem jest rockowy skandalista Ozzy Osbourne. Napisałbym słów wiele, ale sami rozumiecie, musiałem włączyć autocenzurę.
Czekajcie na mnie za dwa tygodnie.