9 grudnia 2024

loader

Podnośmy pensje nierobom

Przeczytałem notatkę Piotra Nowaka (strajk.eu) „Niskopłatna praca to przemoc” i zdębiałem. Pisze to człowiek, który- jak wynika z treści- nigdy w życiu nie był przedsiębiorcą. W materiale pobrzmiewają wczesno komunistyczne nuty typu- wszyscy mamy jednakowe żołądki, każdemu po równo itp.

Sam jestem lewicowcem od zawsze, zaczynałem w Solidarności, a później działałem w SLD. Lecz nawet tam nikt nie miał zamiaru hołubić leni i nierobów. Pamietam jak po strajkach mających na celu wprowadzenie wolnych sobów Wałęsa powiedział- strajkowaliśmy przez trzy soboty, więc zbierzmy się teraz i odróbmy to w wolny dzień. Strajkowali wszyscy w moim zakładzie ponad dwieście osób, do odrobienia zgłosiło się ich dziewiętnaście.

Po pięciu latach pracy w państwowej firmie postanowiłem rozpocząć własną działalność, był to przeważnie handel, zaś przez ostatnie cztery lata prowadzę dużą restaurację i hotelik. Przez te cztery lata przewinęło się przez firmę ponad trzydzieści osób. Mógłbym je podzielić na kilka kategorii.

Pierwsza grupa to „smartfono- telefonowcy”. W tej grupie przeważają młodzi. Kiedykolwiek ich widzisz zawsze przefijają na telefonie facebooka, rozmawiają przez telefon z rodziną, chłopakiem, których opuścili zaledwie kilka minut wcześniej. Niektóre z tych osób doszły do takiej telefonicznej wprawy, że przeglądają facebooka jedną ręką, a drugą nalewają piwo lub wbijają sprzedany towar do kasy fiskalnej. Nie da się tego wyplenić. Niektórzy zabierają telefony do depozytu, no ale wtedy pojawiają się „Nowaki” i piszą o beprawnym ograniczaniu praw obywarelskich.

Druga grupa to „zakochani”, wbrew pozorom wiek nie gra tu roli. Dochodziło do tego, że barmanka romansowała przy bufecie z chłopakiem, a moja żona szorowała podłogę w restauracji.
Trzecia grupa „leczący się”. Polega to na tym, że pracownik ogłasza iż dziś czuje się fatalnie, bierze więc leki popija je wódką i napojami energetyzującymi. Kończy się utratą przytomności, szczęśliwie- gdy jest to na kuchni- że nie kończy się poparzeniami lub innymi urazami.

Czwarta grupa „zaopatrzeniowcy”. Pewnego razu tknięty jakimś przeczuciem, wybrałem się do restauracji bardzo późną nocą, albo mówiąc inaczej bardzo wczesnym porankiem. Dzień wcześnie do firmy przyszła spora dostawa towaru. Towar dostarczono po 16,00 tak więc nic już z tej dostawy nie zostało w tym dniu zużyte. Po przeliczeniu dostawy okazało się, że brakuje kilkanaście kostek masła, kilka kilogramów twarogów i mięsa, kilka wider śmietany. Tak pracują biedni krzywdzeni przez nas przedsiębiorców pracownicy. Jest takie powiedzenie do którego staram się przekonać żonę broniącą niektórych z pań, brzmi ono tak- „pracownik zrobi wszystko, żeby nie zrobić nic”.

Wydawać by się mogło, że na biednym Podkarpaciu ludzie rozbijaja się za praca. G… prawda. Osiemdziesiąt procent pracowników już na wstępie stawia warunek- praca ale tylko na czarno. Dlaczego, bo straci zasiłek dla bezrobotnych, pomoc z MOPS-u, dopłatę do mieszkania itp. Proszę mi wieżyć, że większość tych wykorzystywanych pracowników jest doskonale poinformowana gdzie i kiedy można cokolwiek wyżebrać. Praca dla nich to jedynie możliwość dorobienia kilku groszy. Dowodem na to jest ilość godzin pracy. Praktycznie żadna z pracujących u mnie osób nigdy nie odrobiła całej ustawowej tygodniówki.

Dobrego pracownika szanuje każdy pracodawca, szunuje to mało powiedziane, hołubi to bardziej odpowiednie słowo, niestety tych hołubionych jest raptem kilkanaście procent. Pracownicy ci zarabiają przyzwoite pieniądze i z natury rzeczy wiążą się na dłużej z firmą. Pozostali zmieniają pracę nawet po kilka razy w roku. My pracodawcy zmałych miasteczek znamy tych pracowników bardzo dobrze, bo wymieniamy się tą wiedzą między sobą.

Zaś ci biedni, ciemiężeni przez „dobrodziejów pracodawców” obsmarowują d… w nowej firmie właścicielowi tej, z której zostali wyrzuceni lub sami odeszli gdy zbyt dużo od nich wymagano, lub gdy pracodawca zaczął potrącać z poborów zaliczki na poczet obciążeń komorniczych jakie na nich przychodziły z powodu niespłacanych chwilówek.

Jęśli chce się być obrońcą tych „pseudo ludzi pracy” to wystarczy wpaść do którejkolwiek firm i przyjżeć się z bliska ile są warci ci „uciskani” przez pracodawców ludzie zwani przez Pitra Nowaka „pracującą biedotą”.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Uchodźcy kontra Kapitał

Następny

Wyniki 16. kolejki PKO Ekstraklasy