Miało być ważne oświadczenie pana prezydenta Dudy o zbliżających się wyborach prezydenckich.
Zamiast tego zobaczyliśmy radośnie improwizowaną reklamówkę gazociągu zwanego marketingowo „Baltic Pipe”. Rzekomego przełomu w historii polskiej energetyki, przyszłego gwaranta polskiej niepodległości wobec wrażego Gazpromu.
Dzięki tej „bałtyckiej fajce” dumna Polska da złemu Ruskiemu popalić, usłyszeliśmy.
Ale ta Deklaracja Prezydenckiej Niepodległości Energetycznej szybko została zignorowana i powszechnie obśmiana. Bo nadawała się jedynie jako kolejna gawęda do Radia Erewań, znanego z satyry ZSRR.
To prawda, że strona polska uzyskała wreszcie wszelkie międzynarodowe zgody na swą gazociągową inwestycję. Ale dostała je już na początku kwietnia, zatem radosna prezydencka nowina była jak ów „jesiotr drugiej świeżości”.
To prawda, że budowa gazociągu rusza, ale jeszcze nie teraz. Najprędzej pierwsze łopaty pójdą w ruch jesienią tego roku.
To prawda, że nowa rura ma połączyć docelowo Norwegię i Danię z Polską. Ale na razie zgody, finanse i plany dotyczą Gazociągu Podmorskiego, który ma połączyć polskie Niechorze z duńskim Faxe. A dopiero potem, w drugim etapie ma być wybudowany łącznik z Norwegią. A ścisłej z jej południowymi regionami, gdzie jest coraz mniej gazu do wydobycia.
Zatem możemy podłączyć się do wysychającego źródła. Albo już teraz robić korektę, sypnąć kasą na kolejny etap łączący polską „fajkę” z północnymi, przyszłościowymi gazowo norweskimi regionami.
Każdy gazociąg to rura przez którą może płynąć gaz w obie strony. Może w przyszłości zdążyć się, że to przez Baltic Pipe popłynie gaz z Polski do Danii. Polska już teraz próbuje stać się regionalnym hubem, czyli miejscem dystrybucji importowanego gazu.
Polski gazowy hub popiera Katar, znany importer gazu skroplonego, a przede wszystkim USA. Wielce zainteresowane sprzedażą swego gazu w Europie.
W polskim Świnoujściu jest już, i będzie rozbudowywany. port do odbioru gazu skroplonego. Stamtąd bliziutko jest do Niechorza.
Jeśli Polska naprawdę chce stać się tym „europejskim hubem” handlującym gazem, to nie może ograniczać się tylko do handlu amerykańskim, katarskim, czy norweskim gazem. Bo jeśli w Danii znajdzie się kiedyś klient zainteresowany gazem rosyjskim transportowany z Polski, to trzeba będzie wybrać między post szlacheckim honorem a etyką kupiecką.
Wygra zapewne etyka kupiecka i ruski gaz popłynie bałtycką fajką, bo każda taka rura musi na siebie zarabiać, a nie uprawiać polityki historycznej albo propagandy wyborczej.
Zatem po poniedziałkowym „orędziu” pana prezydenta Dudy pozostaje jedno pytanie:
Czy pan prezydent Duda naprawdę uważa Polaków za tak wielkich durniów, że można im wyborczy kit nawet rurą wciskać, czy jest on pod takim wyborczym gazem, że stracił resztki trzeźwości umysłowej?