Sejm przyjął, a Senat odrzucił projekt ustawy, o podwyżce wynagrodzeń dla prezydenta, premiera, posłów i senatorów. To retorsja po karze finansowej, jaką pan prezes Kaczyński nałożył na posłów i samorządowców w 2018 roku za protesty wobec przyznawania nagród dla rządu i niektórych urzędników.
Nagrody te, zgodnie ze stwierdzeniem pani Szydło, ówczesnej premier, po prostu się należały.
W ustawie tej znalazł się zapis, aby upaństwowić żonę pana prezydenta. Pierwsza Dama, bo taki termin jest powszechnie używany, miałaby otrzymywać pensję z tytułu sprawowania funkcji reprezentacyjnych, działalności charytatywnej oraz z powodu utraty możliwości na rozwój kariery osobistej i niemożności podejmowania pracy zawodowej. Nie da się ukryć, że przywódcy polityczni, prominentni funkcjonariusze państwowi czy też liderzy życia społecznego posiadają niekiedy współmałżonków. Często zdarza się, że współmałżonek wspiera partnera w działalności publicznej. Protokół dyplomatyczny korzysta czasem z formuły „wraz z małżonkiem lub małżonką”. Czy jest to jednak wystarczający powód do tworzenia sztucznego bytu „Pierwsza Dama” jako dobrze opłacanego stanowiska państwowego?
Jednym z symboli ruchu socjalistycznego są „trzy strzały”. Występują one w Symbolu mojej partii PPS. Pierwotnie miały symbolizować polityczną, ekonomiczną i fizyczną siłę robotników, jednak według najpopularniejszej wersji oznaczają one trzy wrogie socjaldemokracji idee: monarchizm, faszyzm, i stalinizm („państwowy komunizm”). Uważam, że współmałżonek w charakterze instytucji państwowej to jeden z licznych reliktów monarchizmu, który chyłkiem zakrada się do naszego życia publicznego. Takich reliktów jest więcej, np. Senat, którego istnieniu sprzeciwiała się swego czasu lewica czy też „przywileje” klasy rządzącej wynikające z wyimaginowanego etosu pełnionej funkcji lub koneksji rodzinnych.
Jesteśmy państwem demokratycznym. Europa, z którą Polska jest nierozerwalnie związana, wywodzi swoje rozumienie demokracji z idei rewolucji francuskiej, a ta zdecydowanie odrzuciła monarchizm. Nawet gilotyna była w użyciu.
W Europie funkcjonują jeszcze monarchie (Wielka Brytania, Dania, Belgia Hiszpania itd.). Mają one formę konstytucyjną. Najczęściej decyduje o tym tradycja. W tych krajach rodziny królewskie funkcjonują jako instytucja państwowa, opłacana przez społeczeństwo z określonymi obowiązkami i uprawnieniami. Rodziny królewskie rządzą się zasadami feudalnymi, a społeczeństwo wyraża na to zgodę. Najczęściej ich wpływy na losy państw są znikome. W demokratycznej Polsce o wyborze Prezydenta, Sejmu, Senatu i samorządu decyduje suweren w demokratycznych wyborach. Nie wybieramy żon, partnerów i partnerek naszych prominentom. Są to ich indywidualne decyzje, a konsekwencje muszą ponosić sami, na swój własny rachunek.
Nasza własna historia parlamentaryzmu wskazuje słuszność zasady oddzielenia tego co państwowotwórcze od tego co prywatne. Kilku wielkich polskich mężów stanu związało się z osobami, które nie zawsze dorastały do pozycji małżonka. Przykładem niech będzie pani Helena Paderewska czy też Marta Śmigłowa. Te panie i inni małżonkowie oraz małżonki jednak nie pełnili funkcji państwowych, dzięki czemu ich działalność stanowi tylko ciekawy przyczynek historyczny, bez znaczącego wpływu na losy państwa.
Samo pojęcie „Pierwsza Dama” jest nam kulturowo obce. Wydaje mi się, że jest zawleczone ze Stanów Zjednoczonych. Demokracja amerykańska opiera się o specyficzne źródła historyczne i polityczne, można się dopatrzyć wpływów monarchii brytyjskiej epoki wiktoriańskiej. Wśród amerykańskich pierwszych dam były osoby, które błyszczały światłem odbitym małżonka prezydenta i takie, które były osobistościami politycznymi, przykładowo pani Clinton, pani Obama czy Eleanor Roosevelt. Swoją charyzmę zawdzięczały one jednak przymiotom osobistym, a nie tylko małżeństwu. W naszej tradycji językowej istnieje forma: pani prezydentowa, premierowa, sędzina itd. Może to archaizm, ale jest mi bliższy niż formy obce.
Zastanówmy się nad argumentami wnioskodawcy. Na pani prezydentowej spoczywają obowiązki reprezentacyjne. Najczęściej jest to bierna obecność podczas oficjalnych wizyt i spotkań głowy państwa, czasem indywidualnych spotkań ze społeczeństwem. Koszty, pewnie spore ponosi jednak skarb państwa. Mieści się w tym wikt i opierunek ochrona czy też transport. Koszty utrzymania pary prezydenckiej także pokrywamy z naszych podatków. Nie mam pojęcia, jaką rolę miałaby tu pełnić gaża pani prezydentowej.
Jest wiele dróg rozwoju kariery zawodowej i osobistej, praca naukowa, publicystyka działalność organizacyjna w organizacjach społecznych. Nie sądzę, żeby przepisy bezpieczeństwa najwyższych organów państwa to uniemożliwiały. Jeżeli tak jest, należy się zastanowić nad ich zasadnością.
Działalność charytatywna, wymieniana jako jedno z kluczowych zajęć pani prezydentowej z definicji jest niedochodowa i nie uzasadnia tworzenia płatnego stanowiska. W wypadku powołania do życia takiego stanowiska zasadne byłoby określenie zakresu obowiązków i wszystkiego, co wiąże się z pełnieniem płatnej funkcji, a trudno to sobie wyobrazić. Także konstytucja RP nie przewiduje takiego rozwiązania. „Etatowa pierwsza dama” mnie nie przekonuje.