8 listopada 2024

loader

Warszawa także „na biało”

Porozumienie Zawodów Medycznych domaga się od rządu lepszych warunków pracy i większych zarobków. Również oni w miniony weekend zorganizowali manifestację.

Tysiące ratowników medycznych, dentystów, fizjoterapeutów, farmaceutów, psychologów, diagnostów, dietetyków i elektroradiologów, zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, zebrało się przy placu Zamkowym w Warszawie.
Głównymi postulatami protestujących lekarzy są „godziwe płace” oraz ograniczenie godzin pracy. Chcieli uświadomić pacjentom, że za przeciętną opiekę lekarską odpowiada rząd.
Z przodu pochodu widać było ratowników, którzy na medycznych noszach nieśli kukłę w czarnym worku z napisem: „Żył z pasji dla ratowania innych”. Tłum w tle wyjących syren skandował: „Czas na zdrowie plus!”, Poniżania, ile jeszcze?!”, „Precz z wyzyskiem!”. W proteście przed ogromną liczbą zbędnych druków, (jakie szpitale muszą obecnie wypełniać) jeden z rezydentów niósł odziany w ubranie szkielet ludzki trzymając jednocześnie duży baner z napisem „Zróbcie porządek albo wyjeżdżamy, zdrowiem bawić się nie damy”.
– Chcemy pracować tak, żeby mieć czas się szkolić i godnie odpocząć – powiedziała Agencji Informacyjnej Polska Press (AIP) Marcelina Ceboń lekarz–stażystka.
Manifestacja pod hasłem „Powołaniem się nie najem!” zakończyła się na placu Konstytucji, gdzie na scenie głos zabrali ratownicy pogotowia medycznego.
– Cieszę się, że w końcu porozumieliśmy się i jesteśmy tu razem wszyscy. Ponad ćwierć wieku ministerstwo obiecywało nam lepsze jutro, ileż można pracować po 500 godzin miesięcznie, by godnie żyć?! – mówił zbulwersowany ratownik Roman Badachowski. Podkreślał, że pracownicy służby zdrowia nie chcą opuszczać granic kraju z powodu niskich zarobków, ponieważ „w Ojczyźnie maja swoje rodziny, swoich krewnych”.
Lekarz med. Jacek Sowiński w rozmowie dla AIP wyznał, że politycy są głusi na prośby pracowników medycznych, nie robią nic, tylko „poklepują nas po ramionach”.
Z kolei ratownik medyczny Paweł Osucha mówił, że obecnie pracownicy służby zdrowia są zatrudniani na umowach śmieciowych, co zmusza ich „do pracy po 400, 300 godzin”. Zaznaczył, że wielogodzinne dyżury „za kilka złotych” przekładają się na efektywność ich pracy.
Pod koniec manifestacji przybył minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Przyznał, że zdaje sobie sprawę ze „złej kondycji służby zdrowia” i zaprosił członków Porozumienia Zawodów Medycznych na negocjacje w najbliższy wtorek 27 września.
– To jest coś, co stało się nie dzisiaj, nie wczoraj, ale narasta od bardzo wielu lat – mówił. Zapewnił, że rząd „przystępuje z wielką energią i wielką wolą do zmian, które już następują”… Co powiedziawszy zszedł ze sceny mimo prób zatrzymania go i nakłonienia do dalszej rozmowy. Jednoznacznie zostało to poczytane z arogancję władzy i osobistą kompromitację ministra Radziwiłła. Tłum wygwizdał go szczerze i gromko, o czym jednak widzowie telewizji publicznej się nie dowiedzieli, bowiem podmieniono tam gwiazdy na oklaski.
PZM skupia dziewięć ogólnopolskich związków zawodowych: Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii, Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Ratownictwa Medycznego, Ogólnopolski Związek Zawodowy Techników Medycznych Elektroradiologii, Ogólnopolski Związek Zawodowy Techników Medycznych Radioterapii i Krajowy Związek Zawodowy Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych…
Co oznacza ni mniej ni więcej, że po swym „występie” pan minister ma wszystkich przeciwko sobie.

trybuna.info

Poprzedni

Kielczanie zaczęli od zwycięstwa

Następny

Zły dotyk lekarza kadry