2 grudnia 2024

loader

Zapomniany lotnik

Grób Wacława Ulassa / fot. red.

Od zarania dziejów człowiek, zazdroszcząc ptakom, marzył o wbiciu się w powietrze. Kiedy na świecie ogromne emocje budziły lotnicze wyczyny śmiałków, którzy realizowali swoje marzenia oderwania się od ziemi i szybowaniu w przestworzach, Polska nie istniała jako państwo. Zaborcy stosując ustawy antypolskie wszelkimi sposobami utrudniali dążenia narodowościowe. Jednak obdarzeni talentem polscy konstruktorzy i lotnicy wytrwale, nie zrażając się rozmaitymi trudnościami, budowali aparaty lotnicze, dokonywali wzlotów cięższą od powietrza maszyną, ustanawiali światowe rekordy. Rozsławiali w ten sposób nie istniejącą na mapach ojczyznę, a po odzyskaniu niepodległości wrócili do Polski. Wielu z nich wolność wywalczyło także pilotując samoloty.

Obecnie nowoczesne lotnictwo, a wcześniej lotnicza sława polskich pilotów pierwszej i drugiej wojny światowej, nie byłyby możliwe bez odwagi i poświęcenia wielu ludzi, pionierów polskiej awiacji. Piękno i fenomen polskich skrzydeł zapisywały karty historii od chwili pierwszych prób wzniesienia się człowieka w powietrze. Dzięki pozornie zwyczajnym postaciom, których dokonania kiedyś były powszechnie znane, polskie lotnictwo istnieje ponad sto lat. 

Nieubłaganie przemijający czas zaciera w pamięci ludzkiej czyny i osoby, które nie mogą być zapomniane, bo z nich wywodzą się dzisiejsze osiągnięcia lotnictwa spod biało-czerwonego znaku. Jedną z takich postaci, która przepadła w mrokach zapomnienia jest Wacław Ulass. Zmarł ponad pięćdziesiąt lat temu, a jego grób, na warszawskim Bródnie będący zwałem ziemi, nie został przekopany dotąd tylko dlatego, że IPN wpisał go do ewidencji grobów weteranów walk o wolność i niepodległość. 

Prośba o pamięć i opiekę

Poniższym pismem zwróciłam się do Warszawskiego Klubu Seniorów Lotnictwa o pomoc w zadbaniu o godne miejsce pochówku Wacława Ulassa. Ten ze wszech miar lotniczo aktywny za życia człowiek nie ma nikogo bliskiego, kto mógłby postawić mu nagrobek i otoczyć miejsce jego wiecznego spoczynku stosowną opieką.

Osiągnięcia Wacława Ulassa

Wacław Ulass urodził się 21 sierpnia 1893 roku w Warszawie. W 1911 roku wykonywał loty ślizgowe na mięśniolocie konstrukcji Leonarda Możdżyńskiego, pracował w biurze konstrukcyjnym Warszawskiego Towarzystwa Lotniczego Awiata. W 1916 roku w Oficerskiej Szkole Lotniczej w Kaczi uzyskał dyplom pilota wojskowego. 3 maja 1917 roku, pomiędzy latarnią morską Chesonez a środkiem portu sewastopolskiego, jako pierwszy pilot na świecie wykonał lot odwrócony na samolocie Morane-Saulnier G. 

Służbę lotniczą kontynuował w Kronsztadzkiej Eskadrze Obrony Piotrogrodu, skąd 18 października 1917 roku dostał się do Oddziału Awiatycznego 1 Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego. Od maja 1918 roku, po ukończeniu szkół lotniczych w Pau, Dijon, Voves we Francji, pracował jako pilot rozprowadzający samoloty z wytwórni do jednostek wojskowych. Wstąpił do Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera, był pilotem 39. Eskadry Breguetów, z którą powrócił do Polski. Latał w Eskadrze Ćwiczebnej 1 pułku lotniczego. Pracował w Zarządzie Głównym Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, w Departamencie Lotnictwa Cywilnego Ministerstwa Komunikacji i w Zarządzie Miejskim miasta Warszawy.

Był pilotem sportowym w Aeroklubie Warszawskim. W I Konkursie Ślizgowców w Białce koło Nowego Targu, we wrześniu 1923 roku, wykonał pierwszy na świecie nocny lot szybowcem trwający 1 minutę 40 sekund, w klasyfikacji zajął II miejsce zdobywając nagrodę Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Oblatywał jedyny polski wodnoszybowiec MT-1.

Był zawiadowcą portu lotniczego Warszawa-Mokotów. Odpowiadał za organizację portów lotniczych w Bydgoszczy i Katowicach. Reorganizował prace portów lotniczych we Lwowie i w Poznaniu.

Ulass w czasie II Wojny Światowej

Równie bogata jest jego karta lotniczej służby w czasie drugiej wojny światowej. We wrześniu 1939 roku był pilotem Eskadry Łącznikowej 1. pułku lotniczego, służył w lotnictwie Finlandii i 300 dywizjonie RAF. Po powrocie do Polski związany był z Wojskowym Przedsiębiorstwem Budowlanym i Instytutem Mechaniki Precyzyjnej. 

Późniejsze lata i śmierć

Po przejściu na emeryturę w 1958 roku nadal był czynnym pilotem Aeroklubu Warszawskiego i członkiem Warszawskiego Klubu Seniorów Lotnictwa. Wylatał łącznie 2117 godzin na 32 typach samolotów.

W 1965 roku Aeroklub PRL, w obecności wiceministra komunikacji, Głównego Inspektora Lotnictwa i prezesa Zarządu Głównego APRL, uhonorował Wacława Ulassa zorganizowaniem uroczystości jego złotego jubileuszu lotniczego.

Trzy ostatnie lata życia spędził w Domu Rencisty w Warszawie, gdzie zmarł 23 listopada 1969 roku. W czasie wojny pracował w komisji zajmującej się opieką nad rodzinami pilotów rannych, zaginionych i poległych w lotach bojowych. Obecnie, po 54 latach od jego odejścia, nikt o nim nie tylko nie pamięta, ale i nie opiekuje się miejscem jego ostatniego spoczynku. Na cmentarzu rzymskokatolickim na Bródnie, kwatera 42K-2-29, w miejscu oddalonym od uczęszczanych ścieżek grób człowieka oddanego bez reszty polskiemu lotnictwu wygląda tak jak na załączonych trzech zdjęciach. Stan, na dzień 7 maja 2023 roku, przedstawia widok dramatyczny. Obok, wśród zadbanych mogił, wyróżnia się szczególnie – narzucona sterta ziemi z zagrzebaną tabliczką z imieniem, nazwiskiem i słowem lotnik. Kiedyś tabliczka wisiała na krzyżu, teraz nie ma i krzyża. Po dzisiejszej wizycie na mogile Wacława Ulassa pojawiło się, pierwsze od kilkudziesięciu lat, światełko pamięci. Została oczyszczona z błota tabliczka z nazwiskiem, a padający od kilku dni deszcz litościwie wygładził bezwładnie leżące grudy ziemi. 

Przez ponad pięćdziesiąt lat nikt (ani człowiek, ani organizacja) nie zainteresował się tym miejscem, postawieniem nagrobka i choć od wielkiego święta złożeniem wiązanki oraz zapalenia znicza. Grobu nie przekopano chyba tylko dlatego, że Instytut Pamięci Narodowej wpisał go do ewidencji grobów weteranów walk o wolność i niepodległość Polski. Na tym jednak, jak widać, kończy się instytucjonalna „Pamięć Narodowa”.

Wacław Ulass zapisał się trwale w historii lotnictwa polskiego, ale aktywnie działał także w Warszawskim Klubie Seniorów Lotnictwa. Dlatego niniejszym pismem zwracam się o przywrócenie należnej pamięci zapomnianemu lotnikowi i zadbanie o godne miejsce jego pochówku. Dotąd ludzie o sercu z kamienia przechodzą obojętnie koło bezimiennego zwału ziemi. Najwyższy czas przywrócić Wacławowi Ulassowi należne miejsce wśród żywych i umarłych.

Liczę na osobiste zaangażowanie Pana Prezesa nie tylko w pozytywnym zakończeniu tej smutnej historii, ale potraktowaniu jej priorytetowo przez członków Stowarzyszenia, będącego kontynuatorem przedwojennego Klubu Seniorów Lotnictwa.

Dotacja

Klub Seniorów Lotnictwa jako stowarzyszenie może uzyskać dotację na rzecz opieki nad grobem Wacława Ulassa w myśl Ustawy z dnia 22 listopada 2018 roku o grobach weteranów walk o wolność i niepodległość Polski. Można ubiegać się o: „udzielenie dotacji celowej z budżetu państwa w celu sfinansowania albo dofinansowania zadań związanych z opieką nad tymi grobami, w szczególności na pokrycie nakładów koniecznych na wykonywanie czynności związanych z budową, remontem, przeniesieniem lub utrzymaniem tych grobów. Dotacja na dofinansowanie zadań może być udzielona w wysokości do 80% nakładów koniecznych na wykonanie tych zadań”.

Upamiętnienie polskiej lotniczej przeszłości

Przy okazji różnych świąt, szczególnie narodowych, na pięknych nagrobkach wojskowych znanych z tego, że na przykład byli generałami, pojawiają się okazałe wieńce z elementami lotniczymi, liczne wiązanki i znicze. Różne organizacje i stowarzyszenia poczytują sobie to za swoisty obowiązek. Wacław Ulass nie ma bliskich, którzy postawiliby mu piękny pomnik i opiekowali się nim.

Z szacunku do polskiej lotniczej przeszłości i miłości do biało-czerwonej szachownicy upominam się o przywołanie godnej pamięci Wacława Ulassa.

Katarzyna Ochabska

Poprzedni

Polski faszyzm

Następny

Knebel dla filmowego artyzmu