Menedżer Arsenalu Londyn Arsene Wenger zdaniem angielskich mediów zostanie na Emirates Stadium, natomiast według niemieckiego „Bilda” zastąpi go Tomas Tuchel. Ktoś tu oszukuje, ale kto?
Kibice Arsenalu mają już serdecznie dosyć trwających od 1996 roku rządów francuskiego menedżera. Po niedawnym blamażu „Kanonierów” w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium żądają jego dymisji. Arsene Wenger ma jednak mocne poparcie ze strony władz klubu, chociaż w ostatnich 12 latach zdobył tylko dwa trofea – Tarczę Wspólnoty i Puchar Anglii. W tym sezonie Arsenal gra jednak wyjątkowo słabo, a dwie porażki z Bayernem po 1:5 wcale nie muszą być jego ostatnimi klęskami. W tej chwili zespół zajmuje w Premier League szóstą pozycję, a w półfinale Pucharu Anglii czeka go potyczka z Manchesterem City, więc nie może być pewny awansu do finału rozgrywek. Może się więc zdarzyć, że „Kanonierzy” zakończą rozgrywki bez żadnego trofeum i na dodatek bez awansu do Ligi Mistrzów.
Angielskie media podają, że Francuz podjął jednak decyzję o przedłużeniu wygasającego w czerwcu kontraktu, natomiast „Bild” twierdzi, że jego wahania zezłościły szefów Arsenalu i po cichu podjęli już negocjacje z obecnym trenerem Borussii Dortmund Tomasem Tuchelem. Finał tej sprawy jest dla nas o tyle ważny, bo graczami Arsenalu są dwaj Polacy – Wojciech Szczęsny i Krystian Bielik.