8 listopada 2024

loader

Chelsea bez pucharu Anglii

Chelsea Londyn jest finalistą tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, ale podobnie jak zespół Leicester City, w lidze została jej już tylko walka o trzecią i czwartą lokatę. I te dwa zespoły w sobotę stanęły do walki o Puchar Anglii.

W rozgrywkach Pucharu Anglii zdecydowanie lepsze osiągnięcia ma zespół Chelsea, który triumfował w nich już ośmiokrotnie (1970, 1997, 2000, 2007, 2009, 2010, 2012, 2018). Ekipa Leicester City nigdy wcześniej nie zdobyła pucharu, a do finału tych zmagań dotarła po raz pierwszy od 1969 roku. W sobotnim starciu piłkarze obu drużyn wykazywali się jednak taką samą chęcią zdobycia tego trofeum. Spotkanie odbyło się na stadionie Wembley z udziałem kibiców, których na trybunach pojawiło się około 20 tysięcy. Fanom obu zespołów nie przeszkadzała intensywna ulewa i chociaż stadion był zapełniony ledwie w jednej czwartej, to piłkarzom do ostatniej sekundy spotkania towarzyszył głośny doping kibiców. Zespół Leicester prowadzony przez trenera Brendana Rodgersa okazał się minimalnie lepszy i pokonał „The Blues” 1:0 po fantastycznym golu strzelonym w 63. minucie. Sędziowie długo sprawdzali, czy wcześniej nie doszło do zagrania piłki ręka, ale analiza zapisu VAR nie dostarczyła dowodów na przekroczenia przepisów.
Gracze Leicester nie poszli za ciosem i nawet nie próbowali zdobyć kolejnych bramek, tylko cofnęli się do obrony i postanowili do utraty tchu bronić jednobramkowego prowadzenia. Zespół Chelsea na odwrót – rzucił się do desperackich ataków, ale duński bramkarz ekipy „Lisów”, Kasper Schmeichel, pewnie bronił strzały rywali. W ostatnich minutach graczom Chelsea udało się nawet doprowadzić do wyrównania, gdy piłka znalazła się w siatce Leicester po samobójczym trafieniu Wesa Morgana. Ku rozpaczy ekipy Chelsea sędziowie VAR anulowali bramkę twierdząc, że wcześniej Ben Chilwell startując do podania z głębi pola znalazł się na spalonym. Ostatecznie mecz skończył się historyczną wygraną Leicester 1:0. To był piąty występ ekipy „Lisów” w finale FA Cup, pierwszy od 52 lat i pierwszy wygrany.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Lewandowski dogonił legendę Bayernu i wyrównał rekord 40 goli w sezonie

Następny

Sport i polityka: Bańka walczy o kasę z USA

Zostaw komentarz