W lipcu ubiegłego roku w organizmie brazylijskiego tenisisty Thomaza Bellucciego znaleziono zakazany środek, hydrochlorotiazyd. Został za to zdyskwalifikowany przez światową federację, ale mało kto o tym wiedział.
Hydrochlorotiazyd jest pomocny w leczeniu nadciśnienia tętniczego, ale jest również diuretykiem, czyli powszechnie stosowanym przez sportowców środkiem maskującym środki dopingujące. W organizmie Thomaza Bellucciego został wykryty w próbce pobranej od niego 18 lipca ub. roku podczas turnieju ATP World Tour 250 w szwedzkim Bastad. Bellucci nie jest jakimś tam anonimowym graczem, bo w rankingu ATP wspiął się swego czasu na 21. miejsce. Brazylijczyk zapewniał, że zakazany środek dostał się do jego ciała po spożyciu zanieczyszczonego suplementu multiwitaminowego. Za użycie hydrochlorotiazydu mógł otrzymać nawet cztery lata dyskwalifikacji, ale ponieważ chętnie współpracował w trakcie dochodzenia, został zawieszony tylko na pięć miesięcy. Oczywiście odebrano mu zdobyte w Bastad punkty rankingowe oraz nagrody pieniężne, a także wszystkie wywalczone w kolejnych turniejach.
Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) z sobie tylko wiadomego powodu zastosowała jednak wobec Bellucciego tzw. cichą dyskwalifikację, nie informując mediów o sankcjach nałożonych na tego tenisistę. Sprawa wyszła na jaw dopiero na początku tego roku, gdy okazało się, że notowany obecnie na 112. miejscu w rankingu ATP tenisista nie wystąpi w wielkoszlemowy Australian Open. Brazylijczyk został zdyskwalifikowany 1 września 2017 roku, a zatem będzie mógł wrócić na kort po 31 stycznia 2018 roku.
30-letni Bellucci był przez wiele lat pierwszą rakietą w Brazylii. Ma na koncie cztery wygrane turnieje ATP World Tour w singlu i jeden w deblu.