Marco Cecchinato
Włoch Marco Cecchinato jest sprawcą największej sensacji w tegorocznym French Open. W ćwierćfinale paryskiego turnieju klasyfikowany na 72. miejscu rankingu ATP tenisista pokonał Serba Novaka Djokovicia 6:3, 7:6(4), 1:6, 7:6(11) i po raz pierwszy w karierze awansował do najlepszej czwórki turnieju Wielkiego Szlema.
Już awans Cecchinato do ćwierćfinału był gigantyczną niespodzianką, bo po drodze Włoch pokonał znacznie wyżej od niego notowanych rywali – m.in. rozstawionych z numerem 10. Hiszpana Pablo Carreno-Bustę i turniejową „ósemkę” Belga Davida Goffina (8). Nagrodą za ten trud miał być pojedynek z jednym z tytanów współczesnego męskiego tenisa Novakiem Djokoviciem, który wprawdzie dopiero wraca do najwyższej formy po zdrowotnych perypetiach, ale rzecz jasna był stuprocentowym faworytem w potyczce mało znanym kibicom tenisa włoskim zawodnikiem.
W tej historii istotne jest jednak to, że jeszcze do niedawna Cecchinato był „czarną owcą” w tenisowym środowisku. W 2016 roku został oskarżony o złamanie przepisów antykorupcyjnych. Zarzucono mu, że obstawiał za pośrednictwem kolegi wyniki meczów tenisowych, w tym także swoje pojedynki. Jeden z zarzutów dotyczył ustawienie meczu z Kamilem Majchrzakiem w Maroko. Choć Polak nie był faworytem, w kilku firmach bukmacherskich postawiono na jego zwycięstwo bardzo duże sumy. Sprawa wyszła na jaw, bo kolega Cecchinato niechcący ujawnił ich internetową korespondencję. Tenisistę ukarano 18-miesięczną dyskwalifikacją oraz grzywną w wysokości 40 tysięcy euro. Cecchinato odwołał się jednak do Włoskiego Komitetu Olimpijskiego, który po ponownym zbadaniu zarzutów cofnął nałożone na zawodnika sankcje.
Przywrócony do tenisowej rodziny Cecchinato zapragnął chyba coś sobie udowodnić, bo zaczął zmiatać rywali z kortów. Pod koniec kwietnia 25-letni Włoch wygrał w Budapeszcie pierwszy w karierze turniej ATP. W Paryżu zaczął niepewnie, bo w pierwszej rundzie był bliski odpadnięcia w starciu z Rumunem Mariusem Copilem. Przegrywał już w setach 0:2, ale zdołał odwrócić losy spotkania i wygrać trzy kolejne sety, staczając w piątej partii wręcz morderczą walkę do stanu 10:8. W kolejnych pojedynkach zwyciężał już w mniej dramatycznych okolicznościach. Wyeliminował Argentyńczyka Marco Trungellitiego, potem wspomnianych już Carreno-Bustę i Goffina, aż w końcu za burtę wyrzucił samego Djokovicia, którego nawiasem mówiąc dobrze zna z wspólnych treningów w Monte Carlo. „To prawda, trenowaliśmy wspólnie kilka razy na twardych kortach i na mączce. W tym roku spotkaliśmy się przed turniejem w Monte Carlo. Tu w Paryżu Marco gra tenis życia. Nie ma nic do stracenia w meczu ze mną, dlatego trochę się go obawiam” – przyznał serbski gwiazdor. Jego obawy okazały się uzasadnione.
Cecchinato po awansie do półfinału przesunie się w rankingu ATP do czołowej trzydziestki. Już jest rewelacją turnieju, ale może nie powiedział jeszcze w Paryżu ostatniego słowa? O finał French Open zagra z Austriakiem Dominikiem Thiemem.