Niemiecka policja ujawniła nowe fakty w sprawie zamachu bombowego na autokar Borussii Dortmund sprzed tygodnia. Okazuje się, że mógł być znacznie tragiczniejszy w skutkach. To tylko wzmogło atmosferę zagrożenia przed meczem rewanżowym w Monako.
Przypomnijmy, że w zamachu na autobus Borussii Dortmund wiozący drużynę na mecz Ligi Mistrzów z AS Monaco ranni zostali hiszpański piłkarz Marc Bartra i policjant z motocyklowej eskorty. Sprawcy zamachu wciąż są na wolności, chociaż tropi ich blisko stu funkcjonariuszy. Jeden z nich wyjawił niemieckim mediom, że gdyby zamachowcy odpalili trzy bomby wypełnione kawałkami metalu kilka sekund wcześniej, siła wybuchu niemal w całości skupiłaby sie na autokarze, a wtedy szkody byłyby dużo większe i zapewne nie obyłoby się bez większej liczby ofiar. Śledczy badają różne hipotezy i nie skupiają się tylko na wersji ataku ze strony islamistów. Podejrzewają o ten zamach także mafie bukmacherskie.
W kontekście środowego meczu rewanżowego Borussii z AS Monaco niepokojące jest jednak to, że sprawcy zamachu w Dortmundzie wciąż przebywają na wolności. Co prawda aresztowano 25-letniego Irakijczyka, związanego z tzw. Państwem Islamskim, ale jak na razie nie udowodniono mu udziału w bombowym ataku na autokar niemieckiego klubu. Ta sytuacja tylko potęguje obawy, że zamachowcy mogą zechcieć ponowić atak na piłkarzy Borussii, albo w jakiś inny sposób spróbują zakłócić przebieg ich rewanżowej potyczki z AS Monaco. W minionym tygodniu we Francji doszło do dwóch przypadków przerwania piłkarskich meczów, w obu z udziałem zespołu Olympique Lyon. Najgroźniejsze był incydent do jakiego doszło podczas spotkania w Lyonie z Besiktasem Stambuł w ćwierćfinale Ligi Europy. Przybyła na stadion w sile kilkunastu tysięcy grupa fanów tureckiej drużyny zdołała mimo zaostrzonych kontroli wnieść na teren obiektu środki pirotechniczne w takiej ilości, że obrzucając nimi miejscowych kibiców zmusiła ich do panicznej ucieczki z trybun na murawę.
Kibice AS Monaco są spokojni i nie sprawiają problemów, a zatem służby porządkowe w tym klubie mają dość liberalne podejście do kwestii bezpieczeństwa. Stąd obawy, że mogący pomieścić niespełna 20 tysięcy widzów stadion im. Ludwika II w Monako może zostać wybrany przez zamachowców za cel spektakularnego w ich mniemaniu zamachu.
Miejmy nadzieję, że te obawy okażą się płonne i wszystkie mecze rewanżowe 1/4 finału Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy dostarczą nam jedynie sportowych emocji. W meczu AS Monaco z Borussia Dortmund powinniśmy zobaczyć w akcji dwóch reprezentantów Polski – Kamila Glika i Łukasza Piszczka. A we wtorkowym spotkaniu Realu Madryt z Bayernem Monachium, które zakończyło się po zamknięciu wydania, miał zagrać Robert Lewandowski.